W zachodnim systemie sankcji wobec Rosji występują pewne rzucające się w oczy braki, które pozwalają jej na dalsze zgarnianie fortuny.
Po tym, jak w lutym 2022 r. wojska rosyjskie przekroczyły granicę Ukrainy, Zachód nałożył na Rosję szereg sankcji na skalę niespotykaną od mrocznych dni zimnej wojny.
Badanie Uniwersytetu Yale z tego roku wykazało, że środki, których celem był przewrót osób, towarów i usług, „katastrofalnie paraliżowały” rosyjską gospodarkę, powołując się na upadek rubla i masowy exodus zachodnich firm.
Od tego czasu rosyjska gospodarka wykazała jednak odporność.
Według sondażu Reuters, PKB kraju – wskaźnik dobrej kondycji gospodarczej mierzący całkowitą wartość towarów i usług wytwarzanych przez dany kraj – wzrośnie w 2023 r. o 0,7%, podczas gdy inne gospodarki europejskie będą się chwiać i znajdować w stagnacji.
Jest wiele przyczyn solidności gospodarczej Rosji. Niektórzy jednak sugerują, że sankcje mają zbyt wiele słabych punktów, luk i pęknięć, co ogranicza ich zdolność uderzania w Rosję tam, gdzie boli – po kieszeni.
„Istnieje wiele luk w istniejącym systemie sankcji” Toma Keatinge’adyrektor ds Centrum Studiów nad Przestępczością Finansową i Bezpieczeństwem w Royal United Services Institute, mówi TylkoGliwice.
Na pierwszym miejscu jest „system finansowy”, w którym „kanały bankowe umożliwiające kontakt z Rosją” na Zachodzie pozostają otwarte – podkreśla.
Choć rzekomo mają one służyć opłaceniu importu energii (w niektórych przypadkach nadal dozwolone), Keatinge twierdzi, że transakcje są „bardzo trudne do nadzorowania”, sugerując, że płatności za ropę i gaz mogą maskować zakupy innych towarów, takich jak zaawansowane technologicznie towary wojskowe.
„Jeśli jesteś bankiem, może być trudno dowiedzieć się, z jaką transakcją jest powiązana płatność” – wyjaśnił.
„Szczerze mówiąc, zamknięcie pozostałych kanałów jest opóźnione”.
To samo dotyczy firm działających w innych sektorach o bardziej humanitarnym charakterze, takich jak żywność i farmaceutyka, kontynuuje Keatinge.
„Zawsze istnieje ryzyko, że eksportowana partia leków lub podobnych towarów może posłużyć jako przykrywka dla czegoś mniej łagodnego”.
„Nie jestem przeciwny pozostawianiu luk humanitarnych, jeśli zostaną one uznane i odpowiednio nadzorowane” – dodaje.
„Bankowanie rosyjskiej machiny wojennej”
Analityk twierdzi, że kolejna luka dotyczy tego, że wiele konkretnych branż pozostaje wolnych od sankcji.
Diamenty są jednym z takich przykładów. Chociaż Stany Zjednoczone i Wielka Brytania zastosowały ograniczenia, Unia Europejska (UE) nieustannie usuwa te kamienie szlachetne z listy sankcji wobec Rosji (obecnie jest to już jedenaste wcielenie).
Umożliwia to największemu na świecie producentowi diamentów stały dostęp do jednego z kluczowych rynków.
„Rządy usilnie zastanawiają się, jak załatać te luki w sposób, który nie obciążałby ich własnych kieszeni” – Keatinge mówi TylkoGliwice, twierdząc, że chęć Belgii do ochrony swojego przemysłu diamentowego pomaga wyjaśnić powolne stosowanie ograniczeń przez Brukselę.
Ostrzega jednak, że sankcje to złożona kwestia.
Keatinge zauważa, że pomimo utrzymującego się „niesmacznego” handlu niektóre z nich „bardzo trudno jest ograniczyć, jak na przykład trwający handel paliwem nuklearnym”.
Jak podała w sierpniu agencja AP, Moskwa zarobiła setki milionów euro na sprzedaży paliwa nuklearnego do Stanów Zjednoczonych i Europy, które są całkowicie zależne od rosyjskich produktów.
Nienakładanie sankcji na niektóre inne towary, takie jak leki dla rosyjskiej ludności cywilnej, również „ma całkowity sens”, ponieważ może stanowić dla Zachodu „ogromny cel samobójczy propagandy”, dodaje Keatinge.
Fundamentalne znaczenie w tej kwestii stanowią argumenty dotyczące sposobu działania sankcji i ich ostatecznego celu – niezależnie od tego, czemu są one skierowane, czy nie.
„Błędem jest sugerowanie, że sankcje to kwestia typu wszystko albo nic” – podkreśla Keatinge. „To oczywiście nieprawda, że trzeba wszędzie sankcjonować wszystko, aby przyniosło to jakikolwiek skutek. Wprowadzono wiele ograniczeń.”
„Mimo to w systemie występują pęknięcia, przez które przedostają się pieniądze i handel, podobnie jak woda” – wyjaśnia.
„Musimy w jak największym stopniu ograniczyć liczbę pęknięć i przyznać, że jeśli istnieją, pozostawiają istotne luki w naszej obronie, ale nie podważa to całkowicie reżimu sankcji; wyraźnie wywierają one wpływ”.
„To wojna gospodarcza”
Z zadowoleniem przyjmuję analizę tego, czego brakowało w zachodnim systemie sankcji, Marka Harrisonaemerytowany profesor ekonomii na Uniwersytecie w Warwick, twierdzi, że „ważną rzeczą” było to, że w ogóle coś takiego istniało.
„Prawdziwym celem wojny gospodarczej jest zwiększenie kosztów dla przeciwnika poprzez zmuszanie go do dostosowań” – mówi TylkoGliwice. „Nie jest możliwe odcięcie rosyjskiej gospodarki”.
„Możemy stale zwiększać koszty utrzymywania stosunków z resztą świata dla Rosji”.
„Współczesne gospodarki to bardzo trudne cele. Nie oznacza to, że nie warto ich atakować. Oznacza to, że kraje potrzebują realizmu i cierpliwości” – mówi.
Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej, cenne dochody Rosji z paliw kopalnych – od których opiera się jej gospodarka – spadły w styczniu 2023 r. o ponad jedną czwartą w porównaniu z rokiem poprzednim.
Ostatnią kwestią związaną z zachodnim systemem sankcji, którą podnoszą eksperci, jest to, że kraje trzecie nie są nim objęte, co pozwala Rosji na ich obejście.
Ten martwy punkt oznacza, że państwa, zwłaszcza Turcja, Kazachstan i Indie, mogą działać jako pośrednicy, gdy towary objęte sankcjami przechodzą przez ich terytorium do lub z Rosji.
„Wiele osób w Europie przeoczyło fakt, że cel sankcji, Rosja, nie siedzi i nie mówi OK” – mówi Keatinge. „Restrukturyzują się i reorganizują”.
Jak wynika z majowego raportu TylkoGliwice, Indie zwiększyły zakupy rosyjskiej ropy naftowej, która według niektórych jest sprzedawana jako produkt rafinowany, aby pomóc Moskwie uniknąć sankcji.
New Delhi broniło się, twierdząc, że nie jest w stanie zapłacić za droższy import energii z krajów spoza Rosji, w których miliony żyją w biedzie.
„Jeśli zablokujesz handel jedną trasą, po prostu znajdzie się inny sposób” – wyszczególnia Harrison. Przytacza historyczny przykład I wojny światowej, kiedy eksport został „po prostu przekierowany” przez neutralne kraje europejskie po tym, jak Wielka Brytania nałożyła na Niemcy blokadę morską.
„Niektóre kraje mają złą opinię, jeśli chodzi o sankcje”
Nawet wśród zachodnich sojuszników Ukrainy Keatinge sugeruje, że sankcjom brakuje „spójności” – niektóre kraje kupują produkty naftowe aktywniej niż inne, a kilka rosyjskich banków może nadal korzystać z systemu płatności SWIFT.
„Nie kpi to z sankcji, ale z pewnością znacznie utrudnia uzyskanie pewności, że ograniczenia są nałożone prawidłowo” – mówi TylkoGliwice.
Węgry pod wodzą ultranacjonalisty Viktora Orbana zyskały sławę dzięki dalszym zakupom rosyjskiej energii, podczas gdy Austrię ogarnia niepokój zmęczenie sankcjami, a jedna z partii politycznych stwierdziła, że ograniczenia w październiku ubiegłego roku powinny zostać poddane pod referendum.
„Sankcje są narzędziem politycznym” – mówi Keatinge. „Jeśli przywódcy w twoim kraju nie publikują zdecydowanych komunikatów na temat sankcji, to dlaczego przemysł miałby odczuwać potrzebę ich przestrzegania”.
W lipcu UE zasygnalizowała, że sankcje wobec Rosji będą z czasem narastać, a blok będzie starał się łatać dziury i ograniczać nowe luki prawne, gdy tylko się pojawią.
Mogłyby one obejmować karanie krajów pomagających Rosji, choć nie jest to pewne.
„To wojna na wyniszczenie” – mówi Harrison. „Poddając Rosję kosztownym obejściom i ograniczając jej zasoby, osłabiamy kraj zarówno u siebie, jak i na polu bitwy”.
„O to właśnie chodzi. Taki jest tutaj cel.”