Nowe prawo wymagające od firm sprawdzania łańcuchów dostaw pod kątem niewolnictwa i zanieczyszczeń nie przezwyciężyło obaw Rzymu i Berlina.
Nowe przepisy UE wymagające od przedsiębiorstw sprawdzania łańcuchów dostaw pod kątem kwestii środowiskowych i społecznych wydają się obecnie zagrożone po tym, jak wydaje się, że Niemcy i Włochy zablokowały je w tajnym głosowaniu dyplomatów.
Projekt dyrektywy w sprawie należytej staranności w zakresie zrównoważonego rozwoju korporacyjnego wymaga od firm zapewnienia, że ich model biznesowy jest spójny z ograniczeniem globalnego ocieplenia do 1,5 stopnia Celsjusza, a także umożliwia związkom zawodowym i organizacjom pozarządowym wnoszenie roszczeń prawnych z tytułu naruszeń.
Jednak „nie znaleziono niezbędnego wsparcia” na spotkaniu ambasadorów krajowych, stwierdzono w poście na X napisanym przez prezydencję belgijską, która obecnie przewodniczy rozmowom w Radzie UE. „Musimy teraz rozważyć sytuację i zobaczymy, czy możliwe będzie rozwianie obaw zgłaszanych przez państwa członkowskie”.
Zwolennicy mieli nadzieję, że rozwiązanie to wejdzie w życie przed wyborami europejskimi zaplanowanymi na czerwiec, po osiągnięciu porozumienia politycznego między eurodeputowanymi a rządami w grudniu.
Wydaje się to jednak wątpliwe po tym, jak w ostatniej chwili liberalny minister finansów Niemiec Christian Lindner wyraził obawy związane z biurokracją, ku rozczarowaniu jego lewicowych partnerów koalicyjnych.
Choć głosowanie odbyło się za zamkniętymi drzwiami i nie podano żadnych oficjalnych protokołów, sceptykami byli także Austria, Bułgaria, Czechy, Estonia, Finlandia, Węgry, Włochy, Luksemburg, Litwa, Malta, Słowacja i Szwecja.
Zgodnie z postem na portalu X autorstwa posłanki do Parlamentu Europejskiego Manon Aubry (Francja/Lewica) rząd francuski również zaproponował w ostatniej chwili zmiany mające na celu zastosowanie prawa wyłącznie do przedsiębiorstw zatrudniających ponad 5000 pracowników, zmniejszając liczbę przedsiębiorstw objętych nim o 90%. .
Rzecznik francuskiego rządu nie odpowiedział natychmiast na prośbę o komentarz, czy popiera istniejący tekst.
Lara Wolters (Holandia/Socjaliści i Demokraci), która prowadziła negocjacje w imieniu Parlamentu Europejskiego, stwierdziła, że przed wyborami rządy krajowe prowadzą „gry polityczne”.
„Państwa członkowskie chronią wszystkie te firmy, które wolą nie przyglądać się uważnie temu, co dzieje się w ich globalnych łańcuchach dostaw” – stwierdził Wolters w oświadczeniu, cytując smartfony wykorzystujące kobalt uzyskiwany z kongijskiej pracy dzieci oraz produkty sojowe wytwarzane w brazylijskich lasach deszczowych. .
„Wzywamy Radę, aby dotrzymała swoich zobowiązań i znalazła rozwiązanie pozwalające rozwiązać tę kwestię przed końcem obecnej kadencji” – dodała.
Aktywiści są obecnie zaniepokojeni pomysłem, że ustawodawstwo zostanie teraz albo renegocjowane, powodując znaczne opóźnienia, albo całkowicie porzucone – zwłaszcza biorąc pod uwagę, że następny parlament prawdopodobnie przesunie się na prawo.
„Mówiąc szczerze, kończy się czas na znalezienie porozumienia w ramach tego mandatu parlamentu” – powiedział Richard Gardiner, szef polityki UE w World Benchmarking Alliance. „Wygląda na to, że teraz albo nigdy trzeba to zrobić”.
Obawy te podzielają działacze na rzecz ochrony środowiska i praw człowieka, którzy uważają, że dyrektywa oznacza większą spójność dla firm działających na jednolitym rynku UE.
Opóźnienie „pominie życie, społeczności i ekosystemy dotknięte destrukcyjnymi praktykami biznesowymi” – stwierdził w oświadczeniu Uku Lilleväli, specjalista ds. polityki zrównoważonych finansów w zielonej grupie lobbystycznej WWF.
Dodał, że posunięcie to może również podważyć wiarygodność UE jako prawodawcy – po wcześniejszym epizodzie, w którym Niemcy próbowały udaremnić zakaz sprzedaży samochodów z silnikami benzynowymi i dieslem, który został już wstępnie uzgodniony.