Od dawna oczekiwano od przywódcy Rosji zapowiedzi jego startu w nadchodzących wyborach.
Władimir Putin powiedział w piątek, że będzie kandydował w wyborach prezydenckich w Rosji w marcu 2024 roku.
Głosowanie odbędzie się po niemal ćwierćwieczu od dojścia do władzy rosyjskiego prezydenta i dwa lata po tym, jak przypuścił on atak na Ukrainę.
„Będę kandydował na prezydenta” – powiedział Putin weteranom konfliktu na Ukrainie na marginesie ceremonii na Kremlu.
„Kiedyś miałem inne zdanie w tej sprawie. Rozumiem jednak, że dzisiaj nie ma innego wyboru” – powiedział.
Nie ma wątpliwości, że 71-latek będzie sprawował swoją funkcję przez piątą kadencję wśród represji wobec opozycji.
Dzięki reformie konstytucyjnej z 2020 r., która umożliwiła mu ponowne kandydowanie w latach 2024 i 2030, Putin teoretycznie może pozostać na Kremlu do 2036 r., czyli ukończenia 84. roku życia.
„Nasz prezydent nigdy się nie uchylał i nigdy nie będzie uchylał się od swoich obowiązków. Dziś udowodnił to po raz kolejny” – napisała w Telegramie Walentina Matwienko, spikerka izby wyższej parlamentu.
Krytycy Kremla prawdopodobnie nie będą mogli wziąć udziału w głosowaniu, podczas gdy władze od lat miażdżą opozycję. Represje te nasiliły się wraz z inwazją na Ukrainę.
Głosowanie odbędzie się 17 marca, niedługo po drugiej rocznicy rozpoczęcia wojny na Ukrainie.
Rok 2022 naznaczony jest niepowodzeniami na froncie i serią zachodnich sankcji, a pod koniec 2023 r. Putin wydaje się być w lepszej sytuacji. Letnia kontrofensywa Kijowa nie powiodła się, wsparcie z Zachodu słabnie, a sytuacja gospodarcza Rosji poprawiła się.
Prawie wszyscy główni przeciwnicy, jak na przykład działacz antykorupcyjny Aleksiej Nawalny, zostali wtrąceni do więzienia lub zesłani, a wszelka krytyka inwazji na Ukrainę jest surowo karana.