O nas
Kontakt

Recenzja Wenecji 2023: „Coup de Chance” – 50. film Woody’ego Allena to niezdarny kuzyn Match Pointa

Laura Kowalczyk

Recenzja Wenecji 2023: „Coup de Chance” – 50. film Woody'ego Allena to niezdarny kuzyn Match Pointa

Możliwy łabędzi śpiew Woody’ego Allena to… Dobrze?

W tym roku Wenecja postawiła na trzy punkty, jeśli chodzi o wybór filmów stwarzających problemy reżyserów. Potrójne uderzenie Luca Bessona, Romana Polańskiego i Woody’ego Allena było dla niektórych gorzką pigułką do przełknięcia.

Rzeczywiście, organizatorzy festiwalu spotkali się z ostrym potępieniem umieszczenia tych elementów w programie, ponieważ wielu festiwalowiczów uważa, że ​​jest to obraza dla ocalałych.

Ze swojej strony Allen był na Lido, aby zaprezentować swój pięćdziesiąty film i nie wyświadczył sobie żadnej przysługi, machając swoją 87-letnią pułapką.

Mimo to opinie na temat premiery są podzielone Zamach stanu wywołał stosunkowo niewielkie protesty, ale także sprawił, że fani go dopingowali. Film został także nagrodzony trzyminutową owacją na stojąco i głośnymi brawami podczas pokazu prasowego.

Niezależnie od tego, czy opowiadasz się za „odwołaniem” Woody’ego, czy próbujesz zachować jakąś perspektywę jak na człowieka dwukrotnie oczyszczonego z zarzutów, ostatecznie wszystko zależy od filmu.

I to jest… Dobrze?

Napisany i wyreżyserowany przez Allena, Zamach stanu to francuskojęzyczny thriller opowiadający losy Fanny (Lou de Laage) i Jeana (Melvil Poupaud), którzy żyją – a przynajmniej tak się wydaje – burżuazyjnym paryskim marzeniem.

Jest licytatorką dzieł sztuki, która awansowała na całym świecie, od artystycznej kobiety noszącej golfy do „damy z towarzystwa”, która każe pokojówce przynieść „Monsieur” koniak, gdy jej mąż wróci z pracy.

To milioner, który sam dorobił się majątku, krążą plotki o podejrzanych praktykach, ma przyczesaną fryzurę, która zasługuje na nic poza pogardą, a także zamiłowanie do zestawów kolejowych i polowania na jelenie w weekendy.

Oboje mieszkają we wspaniałym mieszkaniu, a jedynym poważnym momentem jest to, że Fanny często czuje się jak „żona trofeum” swojego zaborczego męża.

Wszystko się zmienia, gdy spotyka Alaina (Niels Schneider), byłego kolegę z klasy w szkole średniej i początkującego pisarza. Był już wtedy w niej szaleńczo zakochany i iskry zdają się lecieć, gdy ich ścieżki ponownie się krzyżują. Dochodzi do igraszki i Fanny będzie musiała zdecydować, czy poddać się możliwościom, jakie daje przypadkowe spotkanie, czy też trzymać się poglądu męża na temat samodzielnego tworzenia szczęścia.

Przez pierwszą połowę Zamach stanu, wiesz dokładnie, dokąd to zmierza. Cudzołóstwo; jedno życie pełne komfortu kontra nieznane; Pięknie oświetlona wersja Paryża Woody’ego, która nie istnieje (rekwizyty dla autora zdjęć Vittorio Storaro). Jest w nim także dwóch głównych bohaterów płci męskiej, którzy nie mogliby być bardziej różni, a jednocześnie podobni w tym sensie, że są nieznośnymi archetypami, którzy potrzebują silnego kolana przed niewymienionymi.

Nie jest to wina aktorów, ale scenariusza – Woody nigdy nie przepuści żadnej okazji, by zagrać trochę za grubo. Jean to archetypowy bufon, którego kwestie są komicznie OTT; Alain kładzie to zbyt grubo, ciągle opowiadając o swoich przeszłych uczuciach, co kończy się stereotypem czytania Mallarmégo, stereotypem czytania Mallarmégo.

Jednak dzieje się coś dziwnego – coś, co zbiega się z dłuższym czasem ekranowym Valerie Lemercier, która gra matkę Fanny. Film przybiera mroczniejszy i głupszy obrót, a Lemercier obsadzono w roli galijskiej panny Marple. Żadnych dalszych spoilerów. Można jednak śmiało powiedzieć, że wtedy i tylko wtedy zawiłe kwestie i rozwój postaci na poziomie panto okazują się celowo absurdalne.

Takie jak, Zamach stanu staje się Punkt meczowy bardziej niezdarny francuski kuzyn, który jest bardziej niezapomniany, ale prowadzi do bardzo satysfakcjonującego wniosku.

Nie jest to szczyt kariery pod koniec kariery, ale nie można zaprzeczyć, że po dekadzie śmieci, Zamach stanu to najbardziej spójny film Woody’ego od tamtej pory Niebieski jaśmin. Prawdopodobnie będzie to także jego ostatni występ, gdyż Allen stwierdził, że jest zmęczony walką o fundusze na swoje projekty; a jeśli ma to być jego łabędzi śpiew, są o wiele gorsze sposoby. (Zobacz: Polańskiego Pałacpokazany także w tegorocznej sekcji Poza konkursem.)

To samo w sobie jest łutem szczęścia.