Niezwykle lojalna i pełna współczucia, a także przenikliwa politycznie Rosalynn Carter szczyciła się tym, że jest pierwszą damą-aktywistką, choć nikt nie wątpił w jej zakulisowy wpływ.
W wieku 96 lat zmarła była pierwsza dama Rosalynn Carter, najbliższa doradczyni Jimmy’ego Cartera podczas jego jednej kadencji na stanowisku prezydenta USA i czterdziestu lat później jako światowej organizacji humanitarnej.
Napływają hołdy dla Rosalynn, u której w maju zdiagnozowano demencję i w piątek trafiła do hospicjum.
W oświadczeniu Carter Center podano, że zmarła spokojnie z rodziną u boku o godzinie 14:10 w swoim wiejskim domu na Great Plains.
Prezydent USA Joe Biden i Pierwsza Dama Jill Biden wydali oświadczenie, w którym określili panią Carter jako „zwolenniczkę równych praw i szans dla kobiet i dziewcząt; zwolennik zdrowia psychicznego i dobrego samopoczucia każdego człowieka; oraz wsparcie dla często niewidocznych i nieotrzymujących wynagrodzenia opiekunów naszych dzieci, starzejących się bliskich i osób niepełnosprawnych”.
Jej 99-letni mąż, były prezydent USA Jimmy Carter, który w lutym sam trafił do hospicjum, również złożył wyrazy szacunku w **oświadczeniu.**
„Rosalynn była moim równym partnerem we wszystkim, co kiedykolwiek osiągnąłem. Udzielała mi mądrych wskazówek i zachęty, kiedy tego potrzebowałam. Dopóki Rosalynn była na świecie, zawsze wiedziałem, że ktoś mnie kocha i wspiera” – napisał.
Para była małżeństwem przez ponad 77 lat, tworząc coś, co oboje określili jako „pełne partnerstwo”. W lipcu obchodzili ostatnią rocznicę ślubu.
Pani Carter urodziła się jako Eleanor Rosalynn Smith 18 sierpnia 1927 r.
Poślubiła Jimmy’ego Cartera w dniu 7 lipca 1946 roku i mieli czworo dzieci: Jacka, Chipa, Jeffa i Amy. Mają 25 wnuków i prawnuków. Wnuk zmarł w 2015 roku.
Wielu doradców prezydenta upierało się, że jej instynkt polityczny jest lepszy niż męża i często pozyskiwała ją do wsparcia dla projektu, zanim omówili go z prezydentem.
Kiedy wyszła na jaw jej rola w szeroko nagłośnionych zmianach w rządzie, zmuszona była publicznie oświadczyć: „Nie kieruję rządem”.
Jej żelazna wola, kontrastująca z jej na zewnątrz nieśmiałą postawą i delikatnym południowym akcentem, zainspirowała reporterów z Waszyngtonu do nazwania jej „Stalową Magnolią”.
Jimmy Carter ufał jej tak bardzo, że w 1977 r., zaledwie kilka miesięcy po rozpoczęciu swojej kadencji, wysłał ją z misją do Ameryki Łacińskiej, aby przekazała dyktatorom, że ma na myśli to, co powiedział o odmowie pomocy wojskowej i innego wsparcia osobom łamiącym prawa człowieka.
Przez całą karierę polityczną męża jako główny nacisk kładła nacisk na zdrowie psychiczne i problemy osób starszych. Kiedy media nie opisały tych wysiłków w takim stopniu, jak jej zdaniem było to uzasadnione, skrytykowała reporterów za pisanie wyłącznie na „seksowne tematy”.