RIPOLL, Hiszpania – W Katalonii kwestia niepodległości od Hiszpanii od lat znajduje się w centrum uwagi politycznej. Teraz uwaga skupiona jest na imigracji.
Pojawienie się nowej skrajnie prawicowej, niepodległościowej i antyimigranckiej partii, a także skutki porozumienia premiera Pedro Sáncheza z proniepodległościową partią Junts per Catalunya w celu utrzymania się przy władzy, doprowadziły do zaostrzenia języka migracji, co odzwierciedla sytuację obserwowaną w innych częściach bloku.
W styczniu Junts ogłosił, że uzyskał koncesje od rządu hiszpańskiego, które zapewnią regionowi kontrolę nad „przepływami migracyjnymi”. Szczegóły tego porozumienia pozostają niejasne, a Socjaliści Sáncheza bagatelizują je, ale do porozumienia doszło, gdy prawicowy Junts zaostrzył swoje stanowisko w tej sprawie.
We wrześniu ubiegłego roku faktyczny przywódca partii, Carles Puigdemont, określił migrację jako problem, stwierdzając, że Katalonia ma „najwyższy poziom imigracji na całym Półwyspie (Iberyjskim), wynoszący 16,2 procent” całkowitej populacji.
Tymczasem sekretarz generalny Junts, Jordi Turull, wydaje się łączyć imigrację z przestępczością.
„Niepodjęcie działań przeciwko recydywistom, którzy tu mieszkają, czy to przez ostatnie dwa tygodnie, czy przez osiem pokoleń, zagraża współistnieniu i spójności społecznej” – powiedział dyrektorowi Junts.
Kłóci się to z podejściem do zagranicznych przyjazdów Juntów i innych partii niepodległościowych, gdy na arenie politycznej dominowała kwestia niepodległości. Chociaż poprzednie wcielenie Junts, Convergència, kiedyś zajęło stosunkowo twarde stanowisko w sprawie imigracji, w 2010 r., kiedy narastały napięcia z Madrytem, sytuacja się zmieniła.
„Obcokrajowcy mieszkający w Katalonii przekształcili się z zagrożenia w szansę, przynajmniej w teorii”, ponieważ nacjonaliści postrzegali nowo przybyłych jako potencjalnych zwolenników niepodległości, stwierdziła dziennikarka i komentatorka Lola García z gazety La Vanguardia.
Jednak teraz – stwierdziła – dla niektórych nacjonalistów „imigracja znów stała się zagrożeniem dla katalońskiej kultury, a nie szansą”.
Centralnym punktem zmiany języka migracji było miasto Ripoll w głębi Katalonii, gdzie w majowych wyborach lokalnych zwyciężyła nowa radykalnie prawicowa siła niepodległościowa Aliança Catalana.
Burmistrz Ripoll, Sílvia Orriols, stała się od tego czasu figurantką bezkompromisowej marki antyimigranckiego katalońskiego nacjonalizmu.
Orriols uważa muzułmańskich imigrantów za szczególne zagrożenie dla katalońskiej tożsamości. Powiedziała TylkoGliwice, że atak terrorystyczny z 2017 r., w którym zginęło 16 osób, a którego przeprowadzili młodzi mężczyźni pochodzenia marokańskiego z miasta, był „dowodem na to, że cała ta część społeczeństwa nie integruje się w naszym kraju, ale raczej atakuje nasze prawa i wolności – i nie możemy na to pozwolić”.
„Myślę, że spóźniliśmy się z tym” – stwierdziła o liczbie imigracji w Katalonii. „Osiągnęliśmy granice, które trudno odwrócić, i im dłużej będziemy czekać, tym trudniej będzie to wszystko odwrócić. Teraz albo nigdy.”
Burmistrzowi zarzuca się utrudnianie imigrantom rejestracji w ratuszu Ripoll, uniemożliwiając im dostęp do takich usług, jak opieka zdrowotna i edukacja. Twierdzi, że jedynie egzekwuje istniejące przepisy. Orriols wezwał także do wycofania ze szkół żywności halal, chociaż według władz prowincji w mieście obecnie takie posiłki nie są dostarczane.
Jej antymuzułmańska retoryka nawiązuje do retoryki skrajnie prawicowego Vox, chociaż wydaje się, że na tym kończą się podobieństwa między obiema partiami.
„Vox chce zniszczyć Katalonię, a my chcemy ją ocalić” – powiedział Orriols, który nalegał, aby odpowiadać na pytania w języku katalońskim, a nie hiszpańskim.
Kontrolowanie imigracji i osiągnięcie secesji to – stwierdziła – jedno i to samo.
„Kluczową kwestią jest przetrwanie Katalończyków i Katalonii, a aby Katalończycy i Katalonia przetrwali, musimy osiągnąć niepodległość i kontrolować nasze własne granice” – powiedziała.
Jej separatystyczne poglądy sprawiają, że twardogłowi Juntowie Puigdemonta wydają się stosunkowo łagodni, a kontrowersyjną amnestię dla nacjonalistów, którą negocjował z hiszpańskim rządem, określiła jako „cukierek na oszukanie Katalończyków” i „kapitulację”.
W ubiegłorocznych wyborach w Ripoll zdobycze Aliança Catalana odbyły się kosztem Junts, który stracił ponad połowę mandatów. Orriols twierdzi, że ten wynik, w połączeniu z mniejszymi zyskami, jakie jej partia osiągnęła w innych katalońskich miastach, skłonił Junts do ostrego wypowiadania się na temat imigracji.
„Przyjmują naszą retorykę” – stwierdziła. „Ale nie robią tego dla zasady, ale raczej ze względów wyborczych”.
Wraz z wyborami do Parlamentu Europejskiego w czerwcu i wyborami do parlamentu w Katalonii na początku przyszłego roku partie w regionie już pozycjonują się. Junts walczy o powrót do samorządu regionalnego, w którego skład nie wchodzi od 2022 roku.
Chociaż porozumienie między Juntsem i Sánchezem zdominowało ostatnio hiszpańską politykę, według niedawnego sondażu poparcie dla secesji wśród Katalończyków spadło do 41 procent, a partie niepodległościowe straciły poparcie w lipcowych wyborach powszechnych.
José Pablo Ferrándiz, szef opinii publicznej w Hiszpanii w firmie badawczej Ipsos, powiedział, że skoro niepodległość nie jest już bezpośrednim celem Katalończyków, otworzyła się przestrzeń na inne debaty.
„To znaczące, że Junts próbował przejąć kontrolę nad kwestią imigracji, ponieważ jest to narzędzie, które może wykorzystać podczas wyborów w Katalonii, aby przyciągnąć określoną liczbę wyborców” – powiedział.
Imigracja pozostaje stosunkowo marginalną kwestią w szerszej polityce Hiszpanii, pomimo przybycia w zeszłym roku do kraju 56 852 nielegalnych migrantów, w większości mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej, którzy dotarli na Wyspy Kanaryjskie łodzią z Afryki. Tymczasem Vox zwykle skupiał się na nieletnich z Afryki Północnej, którzy są rozproszeni po całym kontynencie i których często łączy się z przestępczością.
Według Instytutu Statystycznego Katalonii w regionie jest 36 miast, w których obcokrajowcy stanowią ponad jedną czwartą populacji, choć Ripoll nie jest jednym z nich. Z zeszłorocznego sondażu wynika, że 60 procent Katalończyków uważa, że imigracja jest zbyt duża, a wśród wyborców Junt odsetek ten wynosi 64 procent.
Niewiele jednak wskazuje na to, że lewicowe partie w Katalonii podążają w tej kwestii za przykładem Aliança Catalana.
„Wydaje mi się, że Junts per Catalunya i katalońska prawica popełniają ten sam błąd, co Partia Ludowa na hiszpańskiej prawicy: pozwalają skrajnej prawicy ustalać program” – powiedział Salvador Illa, przywódca katalońskiego skrzydła Partii Socjalistycznej Sáncheza, główną siłą opozycji w regionie.
Proniepodległościowa Katalońska Lewica Republikańska (ERC), która rządzi regionem w mniejszości, oskarżyła Juntsa o „zachęcanie do mowy nienawiści i skrajnej prawicy”.
Víctor Colomer, kataloński dziennikarz, twierdzi, że zauważył wzrost nastrojów antyimigranckich, a zwłaszcza islamofobicznych, w kręgach niepodległościowych.
„Słyszę wiele bardzo niepokojących komentarzy” – powiedział. „W momencie przybycia katalońskiego, niepodległościowego Donalda Trumpa, całkowicie posprząta”.