Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg jest „pewny”, że Stany Zjednoczone pozostaną zaangażowane w sojusz wojskowy po listopadowych wyborach prezydenckich, pomimo groźby republikańskiego lidera Donalda Trumpa pod adresem sojuszników.
W poniedziałkowym wywiadzie dla TylkoGliwice po świętowaniu przystąpienia Szwecji do NATO podczas ceremonii podniesienia flagi w siedzibie sojuszu w Brukseli Stoltenberg upierał się, że NATO to „dobry interes dla Stanów Zjednoczonych”.
„NATO jest ważne dla Europy, ale także dla Stanów Zjednoczonych. Mają 31 przyjaciół i sojuszników, czyli coś, czego Rosja czy Chiny w ogóle nie mają” – powiedział Stoltenberg, który w październiku ma ustąpić ze stanowiska szefa NATO.
W lutym Trump powiedział na wiecu w Karolinie Południowej, że „zachęca” Rosję do ataku na dowolne państwo NATO, które nie wpłaca do kasy sojuszu 2% swojego PKB.
Komentarze spotkały się z ostrą krytyką w Europie, a sam Stoltenberg ostrzegał przed podważaniem „wiarygodności działania odstraszającego NATO” i przypominał Stanom Zjednoczonym, że w ich interesie leży silne NATO, ponieważ kraj ten „nigdy nie prowadził wojny sam”.
Nastąpiło to, gdy niektórzy republikańscy prawodawcy w Kongresie USA w dalszym ciągu blokują pakiet pomocy dla Ukrainy, ponieważ niektóre głosy w partii opowiadają się za negocjacjami pokojowymi zamiast dalszego zapewniania Kijowowi wsparcia wojskowego i finansowego.
Perspektywa powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu jest postrzegana jako katalizator wysiłków Europy na rzecz wzmocnienia własnych zdolności obronnych, przy czym UE ujawniła niedawno nowe plany wzmocnienia swojego przemysłu obronnego, a sojusznicy z NATO planują szybko osiągnąć docelowy poziom wydatków sojuszu wynoszący 2 % PKB.
„Krytyka nie jest skierowana głównie przeciwko NATO, ale dotyczyła sojuszników z NATO, którzy nie inwestują wystarczająco w NATO” – powiedział Stoltenberg odnosząc się do komentarzy Trumpa.
Oczekuje się, że co najmniej 18 z 32 krajów członkowskich sojuszu osiągnie w tym roku docelowy poziom wydatków na poziomie 2%, ponieważ wojna na Ukrainie katapultuje obronę i bezpieczeństwo na szczyt list priorytetów narodów europejskich.
Inwazja Rosji na pełną skalę skłoniła także Finlandię i Szwecję do odwrócenia się od swojego historycznego stanowiska neutralności, przy czym oba narody zwróciły się do NATO zaledwie cztery miesiące po inwazji Rosji.
Przystąpienie Szwecji stało się możliwe zaledwie w zeszłym miesiącu, po tym jak Węgry wycofały weto wobec oferty Sztokholmu. Wcześniej zawetował ją także turecki Recep Tayyip Erdoğan.
Posunięcie to oznacza, że Szwecja po raz pierwszy jest chroniona w ramach natowskiej klauzuli obrony zbiorowej, co oznacza, że zbrojny atak na ten kraj jest uważany za atak przeciwko wszystkim członkom i umożliwi sojuszowi przybycie mu z pomocą.
„Członkostwo w NATO czyni Szwecję bezpieczniejszą i wzmacnia NATO” – powiedział Stoltenberg.
„Wysyłamy także bardzo jasny sygnał do Moskwy, że drzwi do NATO pozostają otwarte. Nie zadaniem Moskwy ani prezydenta Putina jest zamykanie tych drzwi. Decyzja o członkostwie należy do Stanów Zjednoczonych i krajów europejskich”.
NATO zawsze jest „czujne” wobec Rosji
Zapytany, czy jest zaniepokojony potencjalną reakcją prezydenta Putina na dalsze rozszerzenie NATO, Stoltenberg odpowiedział: „Oczywiście zawsze musimy zachować czujność, zawsze musimy poważnie traktować potencjalne zagrożenie ze strony Rosji”.
„Jednocześnie nie widzimy bezpośredniego zagrożenia militarnego wobec Szwecji, Finlandii ani żadnego innego sojusznika z NATO” – dodał.
Stoltenberg powiedział, że polityka NATO w zakresie obrony zbiorowej zapewnia pokój przez 75 lat, „usuwając w Moskwie wszelkie pole do nieporozumień lub błędnych obliczeń co do naszej chęci, gotowości, gotowości do ochrony wszystkich sojuszników”.
„Robimy to nie po to, aby sprowokować wojnę, ale aby zapobiec wojnie, zapobiec atakowi na sojusznika z NATO” – wyjaśnił.
Putin w przeszłości częściowo obwiniał ekspansję NATO na wschód za wojnę Rosji na Ukrainie, twierdząc, że sojusz obiecał, że nie będzie się rozszerzać po zimnej wojnie.
Po przystąpieniu Finlandii w kwietniu 2023 r. granica lądowa NATO z Rosją wzrosła ponad dwukrotnie. Ale nawet po tym Rosja dzieli zaledwie 11% swojej granicy lądowej z krajami NATO.
Stoltenberg powtórzył także swoją proklamację prawa Ukrainy do uderzania w „rosyjskie cele wojskowe poza Ukrainą” w ramach samoobrony.
„Ukraina ma prawo do samoobrony: jest to zapisane w prawie międzynarodowym, zapisanym w Karcie ONZ. A sojusznicy z NATO mają prawo pomagać Ukrainie w przestrzeganiu prawa do samoobrony” – wyjaśnił.
„A to obejmuje także ataki na legalne rosyjskie cele wojskowe poza Ukrainą. To fakt, takie jest prawo międzynarodowe”.
Wojna u progu Europy ożywiła sojusz wojskowy, ale także zmusiła go do wyjaśnienia swoich czerwonych linii.
Stoltenberg mówił już wcześniej, że nie ma planów wysłania wojsk na Ukrainę po tym, jak prezydent Francji Emmanuel Macron zasugerował, że nie należy tego wykluczać.