Z zarzutów mołdawskich urzędników wynika, że Rosja przewozi autobusami tysiące wyborców do zagranicznych lokali wyborczych, próbując wpłynąć na niedzielne kluczowe wybory prezydenckie i referendum w sprawie UE w Mołdawii.
W ogólnokrajowym sondażu, w którym prozachodnia prezydent Maia Sandu stara się o reelekcję na drugą kadencję, głosowało już prawie 900 tys. Obywatele proszeni są również o oddanie głosu w sprawie przystąpienia do UE, a rząd nalega na pełne członkostwo do 2030 r.
Jednak dwie lokale wyborcze utworzone w Rosji w celu liczenia głosów Mołdawian mieszkających w tym kraju zaobserwowały ogromną liczbę osób ustawiających się w kolejce na zewnątrz, a na prokremlowskich kontach w mediach społecznościowych zamieszczano klipy, na których w oczekiwaniu śpiewali patriotyczne pieśni z czasów sowieckich.
W oświadczeniu kilka godzin po otwarciu lokali wyborczych w niedzielę ministerstwo spraw zagranicznych Mołdawii ostrzegło, że tłumy wyborców mogą być „wynikiem prób zorganizowania nielegalnego transportu wyborców do lokali wyborczych”.
„Uważamy, że tłumy w dwóch lokalach wyborczych w Rosji zostały sztucznie stworzone, aby zagrozić procesowi wyborczemu” – stwierdzili urzędnicy. Aby Mołdawianie mieszkający w Rosji mogli wziąć udział w wyborach i referendum, utworzono dwa zagraniczne lokale wyborcze.
Aby przejść, co najmniej 33 procent uprawnionych do głosowania musi oddać głosy w wyborach prezydenckich i referendum na temat zapisania członkostwa w UE w konstytucji Mołdawii. Liczba ta została już osiągnięta w przypadku wyborów prezydenckich, a ogłoszenie, czy referendum osiągnęło próg, ma zostać ogłoszone w najbliższą niedzielę.
Aż 1,2 miliona Mołdawian mieszka za granicą w porównaniu z 2,5 milionami populacji kraju, co oznacza, że głosowanie diaspory odegra kluczową rolę w niedzielnych wynikach. Jednak w obu lokalach wyborczych w Rosji każdy posiada tylko po 5000 kart do głosowania, zgodnie z przepisami ustalającymi maksymalną liczbę kart do głosowania, co oznacza, że wiele osób stojących w kolejkach w Moskwie może nie być w stanie oddać głosu.
Przed głosowaniem mołdawscy urzędnicy ostrzegli, że Rosja stara się aktywnie wpłynąć na wynik głosowania i „delegitymizować” wynik, próbując utrzymać naród Europy Wschodniej w swojej orbicie. Według policyjnych śledczych TylkoGliwice ponad 15 milionów dolarów z rosyjskich funduszy przepłynęło na konta bankowe ponad 130 000 obywateli Mołdawii w ramach programu kupowania głosów.
Od objęcia urzędu w 2020 r. prezydent Sandu nadzorował dramatyczny zwrot w stronę Zachodu, nawiązując bliskie stosunki z sąsiednią Ukrainą i zapewniając status kraju kandydującego z UE. Rządy Mołdawii i Ukrainy ostrzegły, że Rosja próbuje przeprowadzić zamach stanu, aby ją obalić na rzecz partii prokremlowskich.