O nas
Kontakt

Von der Leyen popiera polski i grecki nacisk na europejską „tarczę obrony powietrznej”

Laura Kowalczyk

German soldiers fire a Patriot weapons system at the NATO Missile Firing Installation, in Chania, Greece, on Nov. 8, 2017.

Premierzy Tusk i Mitsotakis mówią, że blok musi się chronić przed narastającymi napięciami na peryferiach Europy.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wskazała, że ​​poprze wezwanie premierów Polski i Grecji do stworzenia „europejskiej tarczy obrony powietrznej”, jeśli zapewni sobie drugą kadencję na czele władzy wykonawczej UE.

Przemawiając podczas czwartkowej debaty wyborczej Europejskiej Unii Nadawców, von der Leyen poparła „tarczę przeciwlotniczą dla całej Europy, tak jak proponowali Mitsotakis i Tusk”.

Orzeczenie to nadeszło po tym, jak polski Donald Tusk i grecki Kyriakos Mitsotakis wystosowali list do von der Leyen, w którym wzywali do stworzenia ogólnounijnej tarczy powietrznej, która zapewniłaby przestrzeń powietrzną bloku ochronę przed „nadchodzącymi zagrożeniami, w tym samolotami, rakietami, dronami i innymi”.

Przywódcy ostrzegają, że Unia Europejska potrzebuje „odważnej inicjatywy”, aby pokazać swoim „przyjaciołom i wrogom”, że „poważnie podchodzi do swojej obrony powietrznej”.

„Europa będzie bezpieczna, dopóki niebo nad nią będzie bezpieczne” – czytamy w liście premierów.

„Musimy opracować wysoce skuteczny system obrony powietrznej, który będzie działał jako wiarygodny środek odstraszający wszystkich możliwych agresorów. Który będzie działał jak tarcza dla naszych obywateli i sił zbrojnych, gdyby odstraszanie zawiodło – chroniąc w ten sposób wszystkie państwa członkowskie UE i wszystkie obywatele Europy.”

Zarówno Tusk, jak i Mitsotakis należą do tej samej europejskiej rodziny politycznej, co von der Leyen, centroprawicowa Europejska Partia Ludowa (PPE). EPL ma zdecydowaną przewagę w sondażach przed czerwcowymi wyborami europejskimi, co daje von der Leyen zdecydowaną szansę na dalsze pełnienie funkcji przewodniczącej Komisji przez nadchodzące pięć lat.

Uczyniła zwiększanie europejskich zdolności obronnych głównym założeniem swojego programu wyborczego, tworząc synergię między przemysłami obronnymi państw członkowskich, które są obecnie zorganizowane według granic narodowych i okazały się niewystarczające, aby zapewnić Ukrainie broń i amunicję, których potrzebuje, aby stawić czoła pełnemu naciskowi Rosji inwazja na skalę.

Patrioci poszukiwani

Konieczność wzmocnienia własnej obrony powietrznej UE została wyraźnie podkreślona podczas kwietniowego szczytu przywódców UE, kiedy Kijów bezpośrednio zaapelował do państw członkowskich bloku o przekazanie części własnych systemów, które pomogą im odeprzeć rakiety wystrzeliwane z Rosji.

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz i tymczasowy premier Holandii Mark Rutte wezwali państwa członkowskie, aby uważnie przyjrzały się swoim zapasom i rozważyły ​​wysłanie własnych systemów obrony powietrznej do Kijowa.

Niemcy przekazały Ukrainie jeden z najbardziej zaawansowanych systemów obrony powietrznej Patriot, jeden z najbardziej wyrafinowanych systemów tego typu, na początku kwietnia, po tym jak kanclerz Scholz ugiął się pod presją sojuszników.

Hiszpania, Grecja oraz w mniejszym stopniu Holandia, Szwecja i Rumunia – kraje UE, które mają swoich własnych Patriotów – znalazły się od tego czasu pod presją, aby wnieść swoje systemy na Ukrainę. Stolice wahają się jednak ze strachu przed osłabieniem własnej obrony.

Kijów ma niewystarczającą liczbę Patriotów i zamiast tego opiera się na innych systemach obronnych, w tym rakietach ziemia-powietrze (SAM) z czasów radzieckich, takich jak S-300.

Sama Polska posiada dwa systemy Patriot, ale uważa się je za niezbędne ze względu na bliskość kraju do Rosji i rosyjskiej enklawy Kaliningradu.

Pod koniec kwietnia Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział, że sojusznicy „określili istniejące zdolności w całym sojuszu”, dodając, że istnieją systemy, które można udostępnić Ukrainie.

Jednak od tego czasu stolice nie były już dostępne w obawie, że sama UE zostanie bezbronna.

Tusk i Mitsotakis w swoim piśmie odnieśli się do tej „słabości”, dodając, że wzmocnienie zdolności UE do obrony jej przestrzeni powietrznej zadziałałoby jako „katalizator” „dalszej modernizacji europejskiego przemysłu obronnego i bezpieczeństwa”.