O nas
Kontakt

W kampanii z von der Leyen: latte, selfie i sztuczna krew

Laura Kowalczyk

W kampanii z von der Leyen: latte, selfie i sztuczna krew

HELSINKI – „Wiesz, ona naprawdę kocha dzieci” – ostrzega pracownica kampanii fińską matkę podczas wydarzenia organizowanego dla jej szefowej, Ursuli von der Leyen. „Jeśli jej to dasz, możesz go nie odzyskać”.

Sophie Dupin de Saint-Cyr, która koordynowała działania medialne przewodniczącego Komisji Europejskiej, która nie może przegapić dobrej okazji do zrobienia zdjęcia, dołączyła teraz do von der Leyen na szlaku kampanii przed wyborami europejskimi.

Kilka minut później von der Leyen, główna kandydatka Europejskiej Partii Ludowej, trzyma dziecko za rękę. „Cztery miesiące? Mój najmłodszy wnuk ma zaledwie dwa miesiące” – zwierza się matka siedmiorga dzieci i babcia czwórki dzieci, gdy dziewczynka grucha.

Od polityków biorących udział w kampanii należy oczekiwać uścisku dłoni i całowania dzieci. Tylko przez ostatnie 10 dni von der Leyen odwiedzi Hiszpanię, Bułgarię, Szwecję, Portugalię, Austrię, Niemcy i Finlandię. Ale w tym przypadku jest w tym coś, co nie do końca ma sens.

Pomimo jej hasła „Ursula 2024” nikt w Europie nie może głosować na von der Leyen, nawet w jej rodzinnych Niemczech. 373 miliony uprawnionych do głosowania na kontynencie nie będą tymi, którzy ją wybiorą. Zamiast tego 27 głów państw bloku zawrze porozumienie w sprawie wyboru kolejnego przewodniczącego Komisji, po czym Parlament Europejski zatwierdzi ten wybór (lub nie).

„Prawdziwa kampania zaczyna się po wyborach” – powiedział Ben Crum, politolog z Vrije Universiteit Amsterdam.

W związku z tym kampania ma raczej charakter celowy, ponieważ EPP chciała, aby urzędująca przewodnicząca Komisji przedstawiła się jako główna kandydatka – dodał.

Na pierwszy rzut oka von der Leyen krąży po Europie, by nawiązać kontakt z przeciętnym wyborcą za pomocą sprawdzonych rytuałów kampanii. Wyjazdy mają jednak inny cel – swego rodzaju kampanię cieni – polegającą na pozyskaniu wsparcia ze strony przywódców EPP, zwłaszcza ich głów państw i rządów. Von der Leyen potrzebuje, aby przywódcy poparli jej kandydaturę na drugą kadencję przy stole Rady Europejskiej.

Stąd jej wielokrotne spotkania z przywódcami EPP na „szlaku kampanii”.

A jednak, gdy von der Leyen próbuje bułeczek cynamonowych w szwedzkich wioskach lub ogląda międzynarodowe mecze piłki nożnej w Hiszpanii, nastrojowa muzyka w Brukseli ulega zmianie. Przedłużenie jej czasu pracy w siedzibie Komisji w Berlaymont nie jest już postrzegane jako coś oczywistego, co powoduje, że urzędnicy dyskutują o tym, kto mógłby ją potencjalnie zastąpić, gdyby utraciła niezbędne wsparcie.

Poczucie słabnącego wsparcia w Brukseli sprawia, że ​​decyzja o spędzeniu czasu w schronie przeciwlotniczym w Helsinkach lub w lesie pod Sztokholmem wydaje się jeszcze bardziej surrealistyczna.

Choć im więcej głosów zdobywa EPP, tym większą ma władzę w Parlamencie Europejskim, niektórzy politycy krajowi postrzegają zbyt bliskie powiązania z najwyższym brukselskim biurokratą jako obciążenie. Podczas niedawnej wizyty w Rzymie co najmniej jeden lokalny kandydat EPP celowo unikał spotkań z von der Leyen.

Jej zespół ds. kampanii, kierowany przez prawą rękę Björna Seiberta, żartobliwie nazywa siebie „start-upem Björna”. Pominęła takie kraje jak Węgry, gdzie premier Viktor Orbán aktywnie walczy o odmowę von der Leyen drugiej kadencji.

Jej zespół stwierdził, że spontaniczne spotkania podczas kampanii były ograniczone, głównie ze względów bezpieczeństwa. W przeciwieństwie do innych polityków krajowych von der Leyen nie puka do ludzkich drzwi i nie rozdaje ulotek na rynkach.

Ze względu na efektywność, podobnie jak były prezydent USA Barack Obama, na co dzień nosi ten sam typ stroju: ciemne spodnie, bluzkę i marynarkę, uzupełnione subtelnym naszyjnikiem i kolczykami. Zespół kampanii szczególną uwagę zwraca na jej przystrzyżonego boba. W Helsinkach reporterkę telewizyjną subtelnie poproszono o zmianę tła, aby wiatr nie potargał jej włosów.

A jednak nie każdy moment na szlaku kampanii jest idealny. W ten zaskakująco słoneczny wtorek w Finlandii kilkunastu propalestyńskich protestujących zebrało się na jej pierwszym wydarzeniu tego dnia, oblewając sztuczną krwią, która umknęła von der Leyen, gdy opuszczała rynek w Helsinkach, a ochroniarze szybko ją eskortowali.

Mimo to jest zawsze aktywna, nawet po zakończeniu oficjalnych wydarzeń. We wtorek wieczorem osoby wchodzące na pokład samolotu powrotnego do Brukseli zauważyły ​​dyrektora naczelnego Komisji Europejskiej. Niektórzy zatrzymywali się, aby się przywitać, gdy zajęli swoje miejsca. Gdy sygnał o zapięciu pasów bezpieczeństwa zgasł, jeszcze więcej pasażerów próbowało porozmawiać.

Chociaż 65-letnia niemiecka polityk musi być zmęczona, utrzymuje dyscyplinę, unikając alkoholu i spacerując, jak np. w polskich Katowicach w zeszłym miesiącu. Napędza ją latte i sok pomidorowy.

W Finlandii wydawało się, że to działa. Kiedy weszła na scenę wiecu wyborczego Partii Koalicji Narodowej premiera Petteriego Orpo (również należącej do grupy EPP), miała wrażenie, że nie ma innego miejsca, w którym wolałaby się znaleźć.

„Naprawdę mi się to podoba” – powiedziała TylkoGliwice w Helsinkach. „To bardzo obciążające fizycznie, ale możesz odwiedzić regiony, w których nigdy wcześniej nie byłem, a zdecydowana większość ludzi jest ogólnie pozytywnie nastawiona do Unii Europejskiej… Dyskusja jest bardzo dobra i niezwykle motywująca”.

Elizabeth Bronsdon-Kudjoi, 58-letnia nauczycielka języka angielskiego, przybyła na wydarzenie związane z kampanią w Helsinkach tylko po to, żeby spotkać się z von der Leyen. Opisała to krótkie przemówienie jako „mocne”, ale stwierdziła, że ​​nie jest pewna, czy w niedzielę będzie głosować na partię Orpo.

Oczywiście von der Leyen już wcześniej skakała przez te przeszkody. Jako niemiecka minister obrony brała udział w wielu kampaniach, od tradycyjnych niemieckich jarmarków bożonarodzeniowych po wznoszenie toastów dużymi kuflami piwa. (Jednak żadnych kiełbasek, ponieważ von der Leyen jest pescatarianinem.)

Choć von der Leyen nie posunęła się tak daleko, jak jej ojciec, polityk, który w pewnym momencie przedstawił swoją rodzinę w programie telewizyjnym i kazał śpiewać żonie i dzieciom, podczas pobytu w Rzymie dołączyła do włoskiego talk show. Kiedy prezenterka programu zapytała, czy zna jeszcze imiona swoich siedmiorga dzieci, odrzuciła ze śmiechem głowę do tyłu i wybuchnęła aber ja(tak, oczywiście) przed ich wystawieniem.

Spotkała się także z włoskim influencerem Alanem Cappellim Goetzem, który namawiał swoich 90 000 obserwujących do głosowania i wysłał zachęcające wiadomości do 155 000 obserwujących (głównie kobiet) duńskiej mamuśki Sofie Bøcher Lindquist.

Przed kampanią jej priorytetem były relacje z głowami państw i rządów UE, nawet jeśli wywodzili się z różnych sympatii politycznych. To zniechęciło niektóre delegacje krajowe EPP, np. we Francji.

„Decyzja zostanie podjęta w naszej grupie politycznej” – powiedział François-Xavier Bellamy z należącej do EPP partii Les Républicains we Francji.

Von der Leyen doskonale zdaje sobie sprawę z tej dynamiki. Zapytana, czy według niej burzliwa podróż pomogła jej zapewnić sobie drugą kadencję, odpowiedziała: „Co ważne, widzę ogromną jedność w EPP. To pierwszy kamień węgielny pod budowę większości w centrum Parlamentu Europejskiego”.