O nas
Kontakt

Węgierski system opieki zdrowotnej boryka się z problemami, gdy lekarze wyjeżdżają do Europy Zachodniej

Laura Kowalczyk

Węgierski system opieki zdrowotnej boryka się z problemami, gdy lekarze wyjeżdżają do Europy Zachodniej

W ciągu ostatniej dekady około 8500 pracowników służby zdrowia wyjechało do innych krajów europejskich. Obecnie Węgry mają jeden z najniższych w bloku wskaźników liczby lekarzy na mieszkańca.

Pomimo wysiłków rządu, węgierscy lekarze opuszczają kraj w poszukiwaniu lepszych płac i bardziej akceptowalnych warunków pracy w Europie Zachodniej, pozostawiając krajowy system opieki zdrowotnej z problemem braku personelu i dłuższych okresów oczekiwania.

Według oficjalnych danych ponad 800 węgierskich lekarzy wystąpiło w zeszłym roku o zaświadczenie o uprawnieniu do wykonywania zawodu poza granicami kraju, co daje łączną liczbę wydaną w ciągu ostatniej dekady do 8500.

Może to doprowadzić do katastrofalnej sytuacji w kraju, w którym na 9,7 mln mieszkańców przypada nieco ponad 33 000 lekarzy, czyli około 3,5 lekarzy na 1000 mieszkańców – mniej niż średnia dla UE wynosząca 3,9.

W 2022 roku oddziały węgierskich szpitali były zamknięte łącznie przez ponad 46 000 dni. Nieco ponad jedną trzecią tych dni (15 000) obwiniano za brak personelu, a kolejne 8% (3729 dni) za brak artykułów pierwszej potrzeby.

Zdaniem Krajowej Dyrekcji Generalnej ds. Szpitali (OKFŐ) w kraju nie ma jednak „systemowej emigracji” pracowników służby zdrowia.

„Na podstawie wydanych zaświadczeń – naszym zdaniem – węgierska opieka zdrowotna nie jest w żaden sposób zagrożona zatrudnianiem pracowników służby zdrowia za granicą” – dodał OKFŐ. Dyrekcja, która stosuje prawa własności państwowej w 102 szpitalach, dodała, że ​​liczba lekarzy wzrosła o 10% od 2010 roku.

Najlepsze z obu światów

Jednak według danych firmy ubezpieczeniowej w marcu 2023 r. około 40 000 osób czekało w kolejce do zabiegów chirurgicznych, a czas oczekiwania osiągnął rekordowy poziom.

Ten problem kadrowy został ujawniony z poważnymi konsekwencjami podczas pandemii COVID-19, kiedy węgierskie szpitale odnotowały drugą najwyższą liczbę zgonów w Europie na 100 000 mieszkańców.

Podczas światowego kryzysu zdrowotnego Péter Körmendi leczył pacjentów na oddziałach intensywnej terapii zarówno na Węgrzech, jak iw sąsiedniej Austrii. Z jego doświadczenia wynika, że ​​największą różnicą jest stosunek liczby pacjentów do liczby pielęgniarek. „W Austrii jedna pielęgniarka opiekowała się jednym lub dwoma pacjentami. Na Węgrzech może być 4 lub 5 pacjentów”.

Körmendi pracuje obecnie w Wiener Neustadt w Austrii, ale ma rezydencję w przygranicznym mieście Sopron na Węgrzech. Powiedział, że jest to najlepsze z obu światów: jakość pracy w Austrii, a jednocześnie bliskość jego węgierskiej rodziny. Jednak powrót na stałe na Węgry wymagałby „cudu”.

Körmendi jest także administratorem grupy na Facebooku dla węgierskich lekarzy w Austrii, która liczy ponad tysiąc członków – według niego 70% z nich to lekarze praktykujący. Grupa na Facebooku dla węgierskich lekarzy pracujących w Niemczech liczy ponad 2500 członków.

„Każdego dnia, przez sześć lat, trzech lekarzy i dwie pielęgniarki opuszczały Węgry” – powiedział w 2015 r. János Bélteczki, szef Węgierskiego Stowarzyszenia Lekarzy w The Guardian. W tym roku do Wielkiej Brytanii przeniosło się ponad 200 lekarzy.

Niemcy, Austria, Wielka Brytania i Szwecja były najczęstszymi celami podróży w latach 2010-2019.

Wydatki na opiekę zdrowotną w pewnym stopniu to wyjaśniają.

W 2020 r. rząd pod przewodnictwem nacjonalistycznego premiera Viktora Orbána wydał na opiekę zdrowotną zaledwie 7,3% PKB w porównaniu ze średnią UE wynoszącą 10,9%. W lutym 2023 r. państwo wprowadziło 11-procentową podwyżkę wynagrodzeń dla pracowników służby zdrowia, co oznacza, że ​​lekarze spoza uniwersytetu otrzymują obecnie wynagrodzenie w wysokości 1800 euro brutto miesięcznie.

„Jedna trzecia tego, co zarobiłem za granicą”

Ale dla Réki Osváth, 25-letniej kobiety specjalizującej się w psychiatrii, nie chodzi tylko o pensję. Uczęszczała na uniwersytet medyczny na Węgrzech, a semestr za granicą spędziła w Neukirchen w Austrii, gdzie postanowiła rozpocząć swoją karierę.

„To środowisko, sam szpital, ludzie, dostępność całego sprzętu traktują cię jak człowieka i wynagrodzenie” – powiedziała TylkoGliwice.

Pracując ponad 200 godzin miesięcznie, Osváth mieszka przy granicy i jak najwięcej czasu spędza w Budapeszcie, gdzie mieszkają jej przyjaciele i partner, i gdzie chce w końcu założyć rodzinę.

Wkrótce wróci do domu, aby rozpocząć treningi w mieście Vác, powiedziała, „pomimo tego, że będę zarabiać tylko jedną trzecią tego, co zarabiałam za granicą”.

Osváth powinien za pięć lat zostać psychiatrą, a następnie ma nadzieję przejść do sektora prywatnego, który w coraz większym stopniu staje się azylem dla pracowników służby zdrowia.

„Największe prywatne placówki oferują obecnie podobne środowisko pracy i jakość, co najlepsze prywatne szpitale austriackie czy niemieckie” – podkreśla Róbert Lancz, prezes prywatnej grupy medycznej Primus. Powrót węgierskich lekarzy, którzy wcześniej pracowali za granicą, jak Osváth, „przede wszystkim wzmacnia grupy medyczne wiodących na rynku prywatnych dostawców” – dodał Lancz.

Doktor24, prywatny podmiot świadczący usługi medyczne, którego współwłaścicielem jest Lancz, oferuje szeroki zakres usług w ogromnych cenach: konsultacje kardiologiczne za 90 euro i artroskopię kolana już od 1000 euro. Ceny te są często poza zasięgiem przeciętnego Węgra, ponieważ mediana wynagrodzenia wynosi 950 euro miesięcznie. Ale na operację kolana pacjenci państwowej służby zdrowia musieliby czekać cały rok, wynika z danych z marca.

Ponieważ płace w sektorze prywatnym są bardziej kuszące niż w szpitalach państwowych, przepaść między publicznymi a prywatnymi pogłębia się, a stosunkowo niewielka część populacji ma dostęp do prywatnej opieki zdrowotnej. Większość jest więc skazana na przepracowanych fachowców, zamykające się jednostki, rozpadające się ściany i rekordowe czasy oczekiwania.