O nas
Kontakt

Wiosna dla europejskich faszystów

Laura Kowalczyk

Wiosna dla europejskich faszystów

Nie widziałeś tego filmu wcześniej. Tym razem ostry skręt Niemiec w prawo jest zjawiskiem godnym uwagi.

BERLIN — To upojne czasy dla skrajnej prawicy w Europie.

Nielegalna imigracja rośnie w siłę, gospodarka jest anemiczna, a wojna na Ukrainie sprawiła, że ​​młyn konspiracji kręci się na pełnych obrotach. Wydarzenia te wyniosły partie na nowe wyżyny – aw niektórych krajach do rządu – podsycając w niektórych kręgach obawy przed tektonicznym przesunięciem w prawo w politycznym krajobrazie Europy. Bracia Giorgii Meloni z Włoch są już u władzy, podczas gdy francuskie Zjednoczenie Narodowe dzieli tylko 1 punkt procentowy od bycia czołową partią w kraju w sondażach.

Kuszące jest odrzucenie tego jako momentu, który widział ten film wcześniej. Odnoszące największe sukcesy skrajnie prawicowe partie w Europie, czy to w Holandii, Austrii czy Skandynawii, mają długą historię sukcesów wyborczych, po których następuje wewnętrzny podział i spektakularna implozja.

Jednak tym razem istnieje fundamentalna różnica, która powinna dać do myślenia każdemu, komu zależy na stabilności politycznej Europy: Niemcy są w centrum burzy.

Co innego, gdy Finlandia lub Belgia (w sondażach przoduje flamandzka separatystyczna partia Vlaams Belang) zboczy na skrajną prawicę. Kiedy jednak zaczyna się dziać w Niemczech, czas zacząć planować drogę ucieczki.

W ciągu ostatniego roku poparcie dla antyimigranckiej, prorosyjskiej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD) wzrosło prawie dwukrotnie do ponad 20 procent w sondażu TylkoGliwice, co stanowi rekord.

Partia jest teraz na drugim miejscu, zaledwie pięć punktów procentowych za centroprawicowymi chadekami. Latem AfD udało się też zwiększyć przewagę nad socjaldemokratami kanclerza Olafa Scholza.

Niedawną popularność AfD można w dużej mierze przypisać ciągłym walkom wewnętrznym i chaosowi w koalicji Scholza z Zielonymi i liberalnymi Wolnymi Demokratami. Członkowie Sojuszu kłócą się (a czasami skaczą sobie do gardeł) we wszystkim, od polityki klimatycznej po dotacje na opiekę nad dziećmi, odkąd objęli urząd pod koniec 2021 roku.

To powiedziawszy, głównym motorem sukcesu AfD jest ta sama kwestia, która definiuje skrajnie prawicowe partie w całej Europie od pokolenia: migracja.

Dramatyczny wzrost nielegalnej imigracji towarzyszył powstaniu AfD, podsycając wśród wielu w kraju obawy, że klasa rządząca całkowicie utraciła kontrolę nad granicami Niemiec. Niemiecka policja aresztowała w tym roku około 43 000 migrantów starających się nielegalnie przedostać do Niemiec – to wzrost o ponad 50 procent w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku. Można bezpiecznie założyć, że o wiele więcej przejdzie. Wzrost, o którym po raz pierwszy poinformował niemiecki dziennik Bild, był szczególnie silny na granicy Niemiec z Polską, gdzie przekroczenia granicy wzrosły o ponad 140 procent.

„Straciliśmy kontrolę nad nielegalną migracją” – powiedział w zeszłym tygodniu Michael Stübgen, przedstawiciel landu Brandenburgia we wschodniej części Niemiec.

Jednocześnie Niemcy odnotowały wyraźny wzrost przestępczości z użyciem przemocy, która w ubiegłym roku wzrosła o ponad 20 procent. Wielu Niemców widzi związek między wzrostem przestępczości a migracjami. Według statystyk policyjnych cudzoziemcy, którzy stanowią około 16 procent 83-milionowej populacji Niemiec, stanowili około jednej trzeciej wszystkich podejrzanych o popełnienie przestępstwa zarejestrowanych w 2022 roku.

Delegaci w kabinach wyborczych podczas Europejskiego Zgromadzenia Wyborczego na kongresie partii federalnej AfD | Ronny Hartmann/AFP za pośrednictwem Getty Images

Przekonanie, że migranci stanowią największe zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego, jest podsycane przez niemal codzienne doniesienia o przerażających przestępstwach, w których obcokrajowcy są głównymi podejrzanymi, takich jak dwa niedawne zbiorowe gwałty w Berlinie.

Chociaż związek (rzeczywisty i domniemany) między przestępczością a migracją od dawna jest filarem AfD, teraz różnica polega na tym, że obecna iteracja debaty ma miejsce, gdy Niemcy stoją w obliczu najgorszego od lat spowolnienia gospodarczego, które niektórzy ekonomiści obawiają się, że może zwiastują fundamentalny upadek przemysłowego rdzenia kraju.

I tu właśnie wkracza wojna Rosji z Ukrainą. Chociaż partia zawsze miała słabość do prezydenta Rosji Władimira Putina, jej głównym argumentem dotyczącym sprzeciwu wobec wojny jest to, że dławi ona niemiecką gospodarkę, zarówno z powodu utraty importu rosyjskiego gazu oraz wpływ zachodnich sankcji na niemiecki eksport do Rosji.

Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana, ale retoryka AfD odbija się echem w dużej części kraju, zwłaszcza na byłym komunistycznym wschodzie, gdzie partia ma wygodną przewagę w wielu obszarach.

Jednym z wyjaśnień, dlaczego AfD nigdy nie udało się przebić w sposób, w jaki podobne partie zrobiły to w innych częściach Europy, jest fakt, że pomimo uroku jej anty-establishmentowego, natywistycznego przesłania, niemiecka gospodarka okazała się w ostatnich latach niezwykle odporna. Innymi słowy, chociaż wielu wyborcom mogła się nie podobać polityka migracyjna byłej kanclerz Angeli Merkel, to jednak nadal byli zamożni i nie skłaniali się ku AfD. Ale teraz, po raz pierwszy od powstania AfD w 2013 roku, spowolnienie gospodarcze w Niemczech grozi zmianą tej dynamiki.

Szczególnie uderzający we wzroście AfD jest fakt, że tej partii brakuje głównego składnika, który napędza większość skrajnie prawicowych partii do sukcesu: charyzmatycznego lidera.

Björn Höcke, lider AfD we wschodniej Turyngii, wyłania się jako najbardziej dominująca postać partii | Thomasa Lohnesa/Getty Images

W rzeczywistości można argumentować, że partia w ogóle nie ma przywódcy, a tym bardziej nikogo takiego kalibru jak Meloni czy Marine Le Pen. Duet na szczycie imprezy — Alice Weidel i Tino Chrupalla — służy bardziej jako administratorzy niż chorąży. Weidel regularnie zajmuje ostatnie miejsce w rankingu 10 „najważniejszych polityków” w Niemczech. Chrupalla nawet nie przechodzi.

Ta słabość zrodziła obawy niemieckiego establishmentu politycznego, że jedna z najbardziej skrajnych postaci partii – Björn Höcke, lider AfD we wschodniej Turyngii – wyłoni się jako postać dominująca.

W przeciwieństwie do większości populistycznych przywódców, którzy doszli do władzy w Europie w ostatnich latach, takich jak węgierski Viktor Orbán czy austriacki prawicowiec Heinz-Christian Strache — Höcke nie jest politycznym oportunistą.

Były nauczyciel, który studiował historię i jest przesiąknięty niemiecką filozofią, Höcke jest prawdziwym ideologiem, którego poglądy na temat rasy i migracji przypominają faszystowską retorykę z lat 30. XX wieku. W rzeczywistości niemiecki prokurator w Hesji ustalił w zeszłym miesiącu, że demonstranci mieli pełne prawo nazywać Höcke „nazistą”. Jest to następstwem orzeczenia niemieckiego sądu z 2019 r., zgodnie z którym Höcke mógł zostać uznany za „faszystę” podczas zorganizowanego protestu.

Chociaż Höcke nie jest szczególnie popularny wśród ogółu społeczeństwa, jego wpływy w partii są znaczące. Na przykład na niedawnym kongresie partii Höcke umieścił jednego ze swoich akolitów na szczycie listy kandydatów AfD w przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Przesłanie Höckego z tamtego dnia: „UE musi umrzeć, aby mogła żyć prawdziwa Europa”.

Aby zorientować się, dokąd może zmierzać AfD, warto spojrzeć dalej na południe, do Austrii.

Tam skrajnie prawicowa Partia Wolności (FPÖ), założona przez byłych nazistów w latach 50. i służąca jako model dla AfD, od listopada prowadzi w ogólnokrajowych sondażach. Po znaczącym zwycięstwie w serii ostatnich wyborów regionalnych, Partia Wolności jest zdecydowanym faworytem do wygrania przyszłorocznych wyborów parlamentarnych.

Jest to godne uwagi nie tylko dlatego, że jego program odzwierciedla program AfD, ale także dlatego, że o tej porze zeszłego lata Austriacy byli dokładnie tam, gdzie w sondażach są teraz ich niemieccy kuzyni.

Lider Partii Wolności Herbert Kickl, który podobnie jak Höcke jest prawdziwym wyznawcą natywistycznej filozofii swojej partii, nie pozostawia wątpliwości co do swoich intencji: „Celem jest zapewnienie, aby dwupartyjna koalicja była możliwa tylko z FPÖ – oczywiście z Partią Wolności”. kanclerz.”