Nasza starsza reporterka międzynarodowa Valérie Gauriat udała się do Izraela i na Zachodni Brzeg, aby wysłuchać opinii członków społeczności izraelskiej i palestyńskiej, które są bardziej niż kiedykolwiek podzielone przez bezprecedensowy konflikt.
7 października 2023 roku świat obudziła się na wieść o błyskawicznym ataku terrorystycznym bojowników Hamasu, którzy szturmem wdarli się ze Strefy Gazy do południowego Izraela, zabijając ponad 1400 osób i biorąc co najmniej 240 zakładników.
W odwecie Izrael rozpoczął bezprecedensową ofensywę wojskową w Strefie Gazy, obiecując zniszczyć Hamas.
W ciągu pierwszych dwóch tygodni operacji „Żelazne miecze” zginęło tysiące palestyńskich cywilów, a ponad milion zostało wysiedlonych. Dla wielu wojna skazała także na śmierć wszelkie nadzieje na przyszłe wspólne pożycie.
Nasza starsza reporterka międzynarodowa Valérie Gauriat przedstawia relacje z pierwszej ręki dotyczące rodzin i społeczności izraelskich i palestyńskich, które przeżyły konflikt.
Przerażające następstwa ataku Hamasu
Kilka dni po atakach terrorystycznych Hamasu wojska izraelskie przygotowywały się do ogłoszonej ofensywy lądowej na enklawę palestyńską. Do służby wezwano dziesiątki tysięcy rezerwistów.
Niestety, cieszący się złą sławą kibuc Be’eri był jednym z najciężej uderzonych przez terrorystów Hamasu. Zginęło 10% z 1100 mieszkańców.
Zespoły izraelskiej organizacji kryminalistycznej Zaka wciąż były zszokowane okrucieństwami, jakie odkryły po odbiciu wioski przez armię izraelską.
„W pierwszym domu, do którego weszliśmy, zobaczyliśmy parę, ojca i matkę, z rękami związanymi do tyłu, torturowanymi i pozbawionymi części ciał za życia” – ujawnił Yossi Landau, dowódca ZAKA na południu Izraela.
„A po drugiej stronie dwójka dzieci, sześciolatek i siedmioletni chłopiec i dziewczynka, w tej samej pozycji. Torturowani.
„Idziemy do sąsiedniego domu. Ciężarna kobieta leży na podłodze twarzą w dół. Odwracamy ją na drugą stronę. Jest rozszarpana. W brzuchu dziecko. Niemowlę. Nienarodzone dziecko, które wciąż jest połączone pępowiną. widziała dziecko. To dojrzałe dziecko. Zostało tylko dźgnięte nożem. I została postrzelona w plecy.
Następnie pojawiło się znacznie więcej relacji o rzekomych torturach i znęcaniu się nad ludnością cywilną, w tym gwałtach i ścięciach.
Rodziny desperacko szukają zaginionych bliskich
Ponad stu mieszkańców Be’eri zostało wziętych jako zakładników lub uznanych za zaginionych. Yarden Roman Gat, posiadająca podwójne obywatelstwo izraelsko-niemieckie, oraz jej szwagierka Carmel należą do cywilów zaginionych w Be’eri.
Ich rodziny i przyjaciele niestrudzenie pracują nad ich odnalezieniem. Yarden odwiedzała teściów w Be’eri wraz z mężem i córką, kiedy zostali schwytani przez napastników.
Uciekli z samochodu wiozącego ich do Gazy i uciekli do lasu, gdzie zostali ostrzelani przez czterech bandytów Hamasu. Młoda kobieta przekazała dziecko mężowi, któremu udało się uciec. Jednak nie biegła wystarczająco szybko. Od tego czasu nie słyszano o Yardenie i Carmel. Ale teściowa Yardena została zabita przez terrorystów.
„Jak powiedzieć trzylatce, że jej babcia została zamordowana przez „złych ludzi”, którzy dotarli do jej domu? Widziała ich. Ona rozumie” – wyjaśnił Liri Roman, brat Yardena.
Rodzina wezwała Niemcy i społeczność międzynarodową o pomoc.
„Nawet nie chcę myśleć o tym, jak ich traktują, co z nimi robią. To będzie nowy terror. Tak będzie wszędzie na świecie. Dziś jest to Izrael. Ale jutro, kto wie?” dodała Liri.
Tydzień później: napięcie i liczba ofiar śmiertelnych rosną
Tydzień po rozpoczęciu izraelskiej ofensywy ministerstwo zdrowia Hamasu poinformowało, że w Strefie Gazy w wyniku ciągłych bombardowań zginęło ponad 1500 osób, z czego prawie połowę stanowiły dzieci i kobiety, a tysiące innych zostało rannych.
Grzmoty wojny odbiły się echem na Zachodnim Brzegu i okupowały Wschodnią Jerozolimę. Wzmocniono bezpieczeństwo na Starym Mieście w Jerozolimie, gdzie około 2500 funkcjonariuszy policji i wojska wzięło udział w pierwszych muzułmańskich piątkowych modlitwach od 7 października. Działalność została wstrzymana, a kontrole bezpieczeństwa były ciągłe.
„Sytuacja na Starym Mieście w zeszłym tygodniu była dla nas bardzo trudna z powodu wojny” – powiedział Ali Jaber, mieszkaniec Jerozolimy Wschodniej. „Mają rozkaz, zielone światło, żeby do nas strzelać i bić. „
W międzyczasie rozpoczął się masowy exodus z północnej Gazy po tym, jak wojsko izraelskie dało ponad milionowi ludzi 24 godziny na ewakuację do południowej części terytorium kontrolowanego przez Hamas. Organizacja Narodów Zjednoczonych ostrzegła świat, że ma miejsce bezprecedensowa katastrofa ludzka.
Rakiety Hamasu uderzały w południowy i środkowy Izrael, również pod ostrzałem libańskiego Hezbollahu na północy. Wysiedlono ponad 120 000 osób. Kraj był w stanie pogotowia.
„Oni (Hamas) nie chcą tylko Południa, oni chcą Tel Awiwu, Jaffy, Hajfy i wszędzie” – powiedziała jedna Izraelka.
„Mówimy cywilom: idźcie! Ratujcie swoje życie. Odejdźcie od Hamasu” – powiedział TylkoGliwice Izraelczyk, dodając: „Europo, oni tego nie rozumieją! Jesteś następny! Oni nie skończą w Izraelu! „
Gniew zwraca się w stronę izraelskiego rządu
Dla niektórych w Izraelu polityka rządu premiera Beniamina Netanjahu przyczyniła się do obecnej sytuacji. W pierwszy szabat, żydowski dzień odpoczynku od ataków Hamasu, setki osób przybyły, aby zaprotestować przeciwko rządowi przed izraelskim ministerstwem obrony w Tel Awiwie.
Zebrali się z rodzinami zakładników, żądając ich natychmiastowego uwolnienia.
„To jest moja córka, Liri Elbag. Została porwana w piżamie. Wczesnym rankiem do Gazy. I chcę ją teraz z powrotem!” powiedziała matka Liri, Shira Elbag.
„Ona ma 18 lat. Nie chce walczyć! Wierzę też, że w Gazie nie chcą walczyć. Nikt nie chce walczyć. Wszyscy chcą po prostu żyć!”
„Bycie przeciw Hamasowi nie oznacza, że musimy zabić jedno dziecko w Gazie” – podkreśliła Ronit Chitayat Kashi, działaczka na rzecz praw człowieka uczestnicząca w proteście.
Zachodni Brzeg chwyta za broń
Na Zachodnim Brzegu nasiliła się przemoc. Aresztowano setki Palestyńczyków. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych w ciągu dziesięciu dni w starciach z armią izraelską lub z osadnikami zginęło także ponad 50 Palestyńczyków. Liczba, która w kolejnych tygodniach ulegnie ponadpotrojeniu.
Miasto Beitar Illit, kilka kilometrów na południe od Jerozolimy, jest jednym z największych w bloku osiedli żydowskich Gusz Etzion i zamieszkuje je około 70 000 osób.
Po tym, jak 9 października w miasto uderzyła rakieta Hamasu wystrzelona ze Strefy Gazy, strach przed atakami z pobliskich wiosek palestyńskich.
Mieszkańcy z zadowoleniem przyjęli decyzję izraelskiego rządu o dostarczeniu 10 000 bezpłatnych sztuk broni osadnikom na Zachodnim Brzegu i złagodzeniu przepisów dotyczących pozwoleń na broń. Gmina organizowała także szkolenia z zakresu samoobrony.
Sprzedaż broni palnej osiągnęła rekordowy poziom od ataku Hamasu z 7 października. Dziesiątki cywilów przyjeżdżało także, aby trenować na strzelnicy w największym izraelskim ośrodku szkoleniowym w zakresie samoobrony w pobliżu Beitar Illit. Wielu nigdy wcześniej nie miało styczności z bronią.
„Jako osoba udzielająca pierwszej pomocy, moją najważniejszą rzeczą, którą chcę zrobić, jest ratowanie życia. A nie chcę ranić ludzi” – powiedział Kalanit, technik ratownictwa medycznego.
„Ale czasami nie ma się wyboru. Albo zabić, albo zostać zabitym. I to jest okropne. Mam nadzieję, że nigdy, przenigdy nie będę musiał użyć broni!”
W mieszanych miastach Izraela pogłębiają się podziały
W mieszanych miastach Izraela społeczności były bardziej podzielone niż kiedykolwiek. Swoboda przemieszczania się i wypowiedzi została ograniczona dla dwóch milionów Palestyńczyków posiadających obywatelstwo izraelskie.
Jak w jednym z mieszanych miast niedaleko Tel Awiwu: Lod dla Izraelczyków, Lydd dla Palestyńczyków. Ci, którzy nazywają siebie palestyńskimi obywatelami Izraela, a naród żydowski nazywają izraelskimi Arabami, reprezentują 20% populacji Izraela.
Jednak w miastach mieszanych ludzie czują, że ich los jest zagrożony bardziej niż kiedykolwiek.
Ghassan Monayer, działacz na rzecz praw człowieka i pracownik socjalny, jest jednym z nielicznych palestyńskich obywateli Izraela w Lydd, którzy zgodzili się z nami porozmawiać
„Ludzie boją się powiedzieć cokolwiek, co mogłoby ich doprowadzić do aresztowania. My, palestyńscy obywatele Izraela, jesteśmy w bardzo delikatnej sytuacji. Ponieważ widzimy i słyszymy obie strony. W Izraelu, jak wiemy, uznajemy, że zginęli niewinni, i jesteśmy temu przeciwni. Ale w Gazie jest 2,2 miliona ludzi. Potrzebują nadziei! Oni potrzebują wyzwolenia! Nie mogą żyć w klatce.”
Rozmowa z nami stwarza ryzyko również dla Mahy Nakib, działaczki na rzecz praw kobiet, którą spotykamy pod murem oddzielającym dzielnicę arabską od żydowskiej w Lod. Jej mąż stracił 20 członków rodziny, którzy zginęli w zamachach bombowych w Gazie.
„Jesteśmy teraz w kręgu nienawiści i wojny, musimy to zatrzymać!” ona krzyczy.
Potrzebujemy realnego rozwiązania dla dwóch osób! Nie obchodzi mnie, czy będzie to rozwiązanie dwóch państw, czy jednego państwa, równego dla wszystkich ludzi. Ale to musi być rozwiązanie polityczne”.
Rozwiązanie, w które Chani Luz, religijna żydowska działaczka ortodoksyjna, już nie wierzy. Mówi, że stosunki między społecznościami w jej sąsiedztwie mocno ucierpiały w wyniku przemocy, która wybuchła w Lod i innych mieszanych miastach Izraela w maju 2021 r. A wszelkie odzyskane zaufanie zostało zmiażdżone przez ataki z 7 października.
„Pogrom, który mieliśmy w sercu kraju, przywołuje sceny i wspomnienia Holokaustu. Nie można żyć w społeczeństwie, które jako swoje hasło wymyśla śmierć. Śmierć dla Żydów nie jest czymś, z czym Żyd może żyć.” – stwierdziła.
„Nie ma usprawiedliwienia dla terroru i straszliwych okrucieństw, których dopuścili się. I nie ma mowy, abyśmy mogli dalej żyć z nimi jako naszymi sąsiadami. Zatem proszę, narody arabskie, przyjmijcie swoich braci z Gazy! Jeśli naprawdę boicie się, że oni zostaną zabici przez Żydów, a jeśli troszczycie się o swoich arabskich braci, otwórzcie bramy i przyjmijcie ich!”
W czasie naszej transmisji izraelska ofensywa powietrzna i naziemna w Gazie była w pełnym rozkwicie.
Ministerstwo zdrowia Gazy podało, że liczba ofiar śmiertelnych przekroczyła 10 000, w tym co najmniej 4 000 dzieci.
Domagając się bezwarunkowego uwolnienia wszystkich zakładników, Izrael odrzucił rosnące międzynarodowe wezwania do humanitarnego rozejmu.
W międzyczasie milicja libańskiego Hezbollahu i armia Izraela w dalszym ciągu prowadziły wymianę ognia wzdłuż wspólnej granicy obu krajów, pozostawiając świat w obawie przed regionalnym konfliktem.