O nas
Kontakt

Wzrost popularności skrajnej prawicy nie pozwala prawodawcom UE spać po nocach

Laura Kowalczyk

Wzrost popularności skrajnej prawicy nie pozwala prawodawcom UE spać po nocach

Według sondażu TylkoGliwice przeprowadzonego wśród prawodawców UE przejęcie władzy przez skrajnie prawicę jest największym zagrożeniem dla przyszłości Europy.

Posłowie ustępującego Parlamentu Europejskiego, którzy wzięli udział w sondażu, jako największe wyzwania stojące przed kontynentem wymienili przesunięcie Europy w prawo i wzrost populizmu.

Zmiany klimatyczne i wojna Rosji z Ukrainą również zajęły wysokie miejsca, przyćmiewając tradycyjne ważne kwestie, takie jak migracja i stan gospodarki.

Ale nie każdy ma takie same obawy.

Podczas gdy socjaldemokraci w swoich odpowiedziach podkreślali prawicowy populizm, kryzys klimatyczny i nierówności społeczne, eurodeputowani z centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (EPP) jako główne obawy częściej wymieniali wojnę na Ukrainie i bezpieczeństwo bloku.

Wojna na Ukrainie jest szczególnie nieobecna w odpowiedziach prawicowych europosłów z Partii Tożsamości i Demokracji (ID) oraz Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR).

Zamiast tego skupili się na niebezpieczeństwach związanych z migracją i erozją suwerenności narodowej, a także pułapkami pośpiesznego wdrażania Zielonego Ładu.

Ursula von der Leyen ma nadzieję, że zostanie przewodniczącą Komisji Europejskiej na drugą kadencję, ale odchodzący parlamentarzyści są niechętni temu pomysłowi.

Około 1 na 5 ankietowanych stwierdziła, że ​​chciałaby, aby von der Leyen została zatwierdzona na kolejną kadencję, ale nawet w jej własnej grupie EPP jest podzielona.

Niewielka mniejszość, zdominowana przez ECR i Zielonych, ale licząca w swoich szeregach posłów do Parlamentu Europejskiego z całego spektrum politycznego, otwarcie sprzeciwia się von der Leyen. Obóz anty-VDL zajmuje czwarte miejsce w rankingu, za czołowym kandydatem socjalistów Nicolasem Schmitem.

Spora część respondentów pokładała nadzieje w Spitzenkandidat proces, w ramach którego główny kandydat przedstawiony przez zwycięską partię zostaje przewodniczącym Komisji Europejskiej.

System, który wprowadzono po raz pierwszy w 2014 r., w 2019 r. poniósł porażkę, kiedy Manfred Weber, członek EPP Spitzenkandidatzostał bezceremonialnie pominięty w głosowaniu przed Komisją na rzecz von der Leyen, byłej niemieckiej minister obrony, która nawet nie startowała w wyborach.

Wydaje się jednak, że niektórzy prawodawcy sądzą (lub mają nadzieję), że można je wznowić i że obywatele będą w końcu mogli wypowiadać się na temat składu kolejnej władzy wykonawczej UE.

Nieważne, że sami wyborcy nie przejmują się tym zbytnio.