Zachowanie Donalda Trumpa przed atakiem na Kongres w 2021 r. i w jego trakcie doprowadziło już do usunięcia go z kart do głosowania w więcej niż jednym stanie.
Sąd Najwyższy rozpatrzy w czwartek apel byłego prezydenta Donalda Trumpa o pozostanie przy kartach do głosowania w 2024 r., co jest najbardziej konsekwentną sprawą wyborczą sędziów od czasu Busha przeciwko Gore’owi w 2000 r.
Sąd rozważy spory dotyczące tego, czy Trump zostanie ponownie dopuszczony do kandydowania do Białego Domu z powodu jego wysiłków na rzecz delegitymizacji i obalenia wyniku wyborów w 2020 r., a saga ta osiągnęła swój punkt kulminacyjny wraz z atakiem hordy zwolenników Trumpa na Kapitol USA w dniu 6 stycznia 2021 r.
W tej sprawie po raz pierwszy sędziowie będą rozpatrywać sekcję 3 14. poprawki, przepis konstytucyjny przyjęty po wojnie domowej, który ma uniemożliwić byłym urzędnikom, którzy „brali udział w powstaniu”, ponowne sprawowanie urzędu.
Czyni to z sądu ostatecznego arbitra w sporze politycznym, czego zazwyczaj chce uniknąć.
W zeszłym roku Sąd Najwyższy Kolorado orzekł, że Trump podżegał do zamieszek na Kapitolu i nie może ponownie zostać prezydentem. Decyzja ta jest pierwszym przypadkiem zastosowania przepisu zawartego w 14. nowelizacji wobec kandydata na prezydenta.
Zakładając, że orzeczenie utrzyma się w mocy, Trump nie będzie figurował na kartach do głosowania w stanowych prawyborach Partii Republikańskiej zaplanowanych na 5 marca.
Prawnicy Trumpa argumentują, że 14. poprawki nie można wykorzystać do wykluczenia Trumpa z głosowania, podając kilka argumentów.
Twierdzą, że zamieszki z 6 stycznia nie były powstaniem, a nawet jeśli tak było, Trump nie brał w nich udziału.
Zespół Trumpa argumentuje także, że w obecnym brzmieniu nowelizacji wyklucza się także urząd prezydenta i kandydatów ubiegających się o urząd prezydenta. I nawet jeśli się co do tego mylą, Kongres musi uchwalić ustawodawstwo ożywiające Sekcję 3.
Z drugiej strony prawnicy wyborców Partii Republikańskiej i niezależnych, którzy złożyli pozew o usunięcie nazwiska Trumpa z urny do głosowania w Kolorado, stwierdzili, że istnieją wystarczające dowody na to, że wydarzenia z 6 stycznia stanowiły powstanie i że Trump je podżegał.
Twierdzą, że absurdem byłoby stosowanie sekcji 3 do wszystkiego poza prezydenturą lub że Trump jest w jakiś sposób zwolniony, i upierają się, że przepis ten nie wymaga legislacji upoważniającej.
Straszne konsekwencje
Ostateczne orzeczenie na korzyść Trumpa w dużej mierze zakończyłoby wysiłki podejmowane w Kolorado, Maine i gdzie indziej, mające na celu zapobieżenie pojawieniu się jego nazwiska na karcie do głosowania.
Decyzja podtrzymująca decyzję w sprawie Kolorado byłaby równoznaczna z oświadczeniem Sądu Najwyższego, że Trump rzeczywiście zaangażował się w powstanie i 14. poprawka zakazuje mu ponownego sprawowania urzędu. Pozwoliłoby to stanom uniemożliwić mu udział w głosowaniu i zagrozić jego kampanii.
Sędziowie mogliby zdecydować się na mniej rozstrzygający wynik, ale ze świadomością, że kwestia może do nich powrócić, być może po listopadowych wyborach powszechnych i w obliczu pełnego kryzysu konstytucyjnego.
Trump oddzielnie odwołuje się do sądu stanowego od orzeczenia sekretarz stanu Demokratów, Shenny Bellows, stwierdzającej, że nie kwalifikuje się do wzięcia udziału w głosowaniu tego stanu ze względu na jego rolę w ataku na Kapitol. Zarówno orzeczenia Sądu Najwyższego Kolorado, jak i sekretarza stanu stanu Maine wstrzymały się do czasu rozpatrzenia apelacji.
Sąd zasygnalizował, że będzie starał się działać szybko, radykalnie skracając okres otrzymywania pisemnych odpraw i przedstawiania argumentów na sali sądowej.
Zanim Sąd Najwyższy w ogóle zakończy rozstrzyganie tej sprawy, sędziowie prawie na pewno będą rozpatrywać kolejną apelację Trumpa, który ma wystąpić o wydanie nakazu nadzwyczajnego, aby wstrzymać swój proces o wywrócenie się do wyborów osobistych do czasu złożenia apelacji od orzeczeń sądu niższej instancji, które uznały, że nie jest on wolny od zarzutów karnych.
W kwietniu sąd rozpatrzy także apelację jednej z ponad 1200 osób oskarżonych w związku z zamieszkami na Kapitolu. Sprawa może obalić zarzuty postawione przez prokuratorów ponad 300 osobom, w tym samemu Trumpowi.
Sąd Najwyższy może się także poszczycić własnym piorunochronem politycznym w postaci twardogłowego prawicowego sędziego Clarence’a Thomasa.
Jako jedyny członek sądu, który brał także udział w sprawie Bush przeciwko Gore, która skutecznie zadecydowała o wyborach w 2000 r., Thomas zignorował wezwania niektórych demokratycznych prawodawców do ustąpienia ze sprawy ze względu na zachowanie jego żony Ginni.
Będąc długoletnią aktywistką konserwatywną, agresywnie lobbowała na rzecz wysiłków Trumpa zmierzających do unieważnienia wyników wyborów w 2020 r., a nawet wzięła udział w wiecu poprzedzającym szturm na Kapitol. Krytycy twierdzą, że jej zachowanie oznacza, że jej mąż powinien wycofać się ze wszystkich spraw związanych z 6 stycznia, ale jak dotąd odmówił.