O nas
Kontakt

Sour Things: Palestyńska artystka Mirna Bamieh bada zaginięcia i pamięć w Paryżu

Laura Kowalczyk

Mirna Bamieh, 2024.

Wystawa Sour Things autorstwa Bamieh to pierwsza wystawa w nowej siedzibie paryskiej galerii sztuki NIKA Project Space w Dubaju, której otwarcie zaplanowano na 8 września.

Oprócz Périphérique na wschodnich przedmieściach Paryża, dzielnica Romainville staje się czymś w rodzaju centrum kreatywności.

Najnowszy członek dzielnicy artystycznej Komunuma przybywa aż z Dubaju – NIKA Project Space otworzy w przyszłym miesiącu drzwi swojej nowej siedziby w Paryżu.

Komunuma, Paryż

„Etos Komunuma, co w języku esperanto oznacza „społeczność” lub „komunę”, głęboko rezonuje z misją NIKA Project Space, która polega na wzmacnianiu głosów artystów z mniej znanych regionów świata i poszerzaniu granic świata sztuki” – mówi założycielka Veronika Berezina, podkreślając zaangażowanie galerii w promowanie głosów z globalnego Południa.

W ramach tego przedsięwzięcia NIKA Project Space otwiera swoją pierwszą międzynarodową placówkę, prezentując wystawę palestyńskiej artystki Mirny Bamieh.

Pochodzący z Jerozolimy i mający doświadczenie w sztuce kulinarnej Bamieh w swojej książce „Sour Things” przedstawia poruszającą refleksję na temat tworzenia i utraty pamięci – szczególnie w odniesieniu do kultur kulinarnych, ale ma ona znacznie szersze implikacje.

Mirna Bamieh, instalacja Sour Things w NIKA Project Space, 2023.

Na wystawie znajdują się zarówno nowe, jak i niedawne prace z jej serii „Sour Things”. Wśród nich są „The Pantry”, wspólne zamówienie NIKA Project Space i Het Noordbrabants Museum w Holandii, w którym Bamieh wykorzystuje proces fermentacji, aby zastanowić się nad wysiedleniem i wyrwaniem z korzeniami; „The Staircase”, wiszące duże ceramiczne rzeźby z bogatych w smak składników, takich jak czosnek, chili i goździki, pokryte dziecięcymi rysunkami; i „The Wall”, cytrusowa ceramiczna instalacja czerpiąca z rozkładu, aby zrozumieć stratę i żal, szczególnie w odniesieniu do palestyńskiego doświadczenia wojny i wysiedlenia.

Dziennikarze TylkoGliwice Culture rozmawiali z Bamieh o jedzeniu jako medium artystycznym, o mocy przepisów jako narzędziu oporu i oczywiście o jej fascynacji fermentacją.

Co sprawia, że ​​kultura kulinarna i przepisy kulinarne są tak cenne, że warto pracować nad ich przywróceniem?

Przepisy są nośnikami historii – głosem ludu, oporu, codziennego życia i sposobem na przetrwanie ludzi pomimo tego, co dzieje się wokół nich, szczególnie w przypadku krajów takich jak Palestyna. Teraz widzimy w Gazie, jak historie o jedzeniu i przepisy dają przebłysk nadziei; to one odzwierciedlają prawdziwy opór ludzi spoza machiny medialnej. Myślę, że jedzenie jako medium jest narzędziem, które naprawdę jest bardziej intymne i wierzę w znaczenie tworzenia intymnych historii od samych ludzi.

W jaki sposób Twoje palestyńskie i libańskie pochodzenie wpłynęło na Twoją chęć opowiadania historii i przywracania do życia zanikających kultur kulinarnych?

Dorastając, jedzenie zawsze było bardzo obecne w naszym domu. Moja mama wyszła za mąż dość młodo i nauczyła się gotować, kiedy przeprowadziła się z Libanu do Palestyny, aby poślubić mojego ojca. Ciągle rozmawiała przez telefon z moją babcią, próbując nauczyć się tych domowych przepisów. Tworzyła swój własny dom, swoją rodzinę, z tym łącznikiem z Libanem przez telefon z moją babcią, ale także przetwarzała tęsknotę za rodziną… To otworzyło przestrzeń stołu, która stała się bardzo żywą przestrzenią dyskusji, eksperymentów. Jedzenie było pożywieniem dla mojej mamy, ale było też twórcą jej tożsamości… również ta rozmowa między Palestyną a Libanem i to żonglowanie tymi dwoma krajami, które negocjowała.

Mirna Bamieh, 2024.

Biorąc pod uwagę Twoje doświadczenie w branży kulinarnej, kiedy wpadłeś na pomysł połączenia w swojej pracy świata sztuki i gotowania?

Poszłam do szkoły kulinarnej w 2017 roku. W tym czasie zajmowałam się instalacjami wideo, podróżowałam, odbywałam rezydencje i tworzyłam zbiory prac w moim „studio” – czyli w moim laptopie, który może, i często tak się działo, po prostu przestać działać w każdej chwili. Więc potrzebowałam materialności, pewnej wielkości w mojej praktyce. Tęskniłam również za pracą z ludźmi… tym aspektem społecznościowym. Doprowadziło to do stworzenia „Potato Talks” (występów artystycznych na żywo, w których narratorzy opowiadają osobiste historie, obierając ziemniaki) i Palestine Hosting Society (łączenia jedzenia i opowiadania historii za pomocą inscenizowanych występów przy kolacji). Pracuję z pojęciami doświadczenia odkąd zaczęłam tworzyć sztukę i kontynuowałam to w mojej pracy z jedzeniem. Po prostu zmieniło się medium.

Skąd wzięło się u Ciebie zainteresowanie procesem fermentacji?

Zacząłem poważniej interesować się fermentacją podczas Covid. Właściwie moją reakcją psychiczną, fizyczną i emocjonalną było zbudowanie spiżarni, gdy świat wydawał się niepewny, a ja znalazłem się w kuchni, po prostu mrożąc rzeczy, fermentując je i tworząc wszelkiego rodzaju techniki konserwowania. Myślę, że była to bardzo pierwotna reakcja na niepewność. Dużo rozmyślałem i zaowocowało to nakręceniem 20-minutowego filmu zatytułowanego „To Jar” o praktykach konserwowania, gdy przyszłość jest niepewna.

Tak naprawdę fascynuje mnie to, że fermentacja jest działaniem transformacji, które w jakiś sposób jest inicjowane przez ludzi, ale potem wykracza poza ich kontrolę i przewidywalność, w słoiku zawsze dzieją się niespodzianki. Nie możesz w pełni kontrolować tego, co bakterie robią w słoiku, przez jaką transformację przechodzą. Z drugiej strony fascynuje mnie rozkład. Tak więc to całkowicie niekontrolowane środowisko dla produktów, zmienia się i przekształca w relacji do środowiska, w relacji do powietrza, gdy jest wystawione na działanie.

W jaki sposób fermentacja wiąże się z szerszymi tematami Twojej twórczości (np. znikaniem, pamięcią)?

W przypadku „Sour Things” biorę fermentację, a następnie zagłębiam się w nią. Przyglądam się procesom, które zachodzą, a następnie na tej podstawie tworzę powiązania z moim ciałem, otoczeniem, historią, ale także życiem, relacjami – wszystkim. Każda przestrzeń „Sour Things” koncentruje się na jednej części mieszkania, ale nie jest to aspekt architektoniczny. Chodzi o wnętrzności przestrzeni: wnętrzności łóżka, wnętrzności spiżarni, wnętrzności kuchni, wnętrzności łazienki, wnętrzności ściany.

Jak to się łączy ze zniknięciem? To niewidzialność tego, co dzieje się wewnątrz słoika, łączy się ze zniknięciem. Co mi się podoba w fermentacji, to to, że daje mi ten międzynarodowy, globalny aspekt. Naprawdę lubię przyglądać się różnym sposobom konserwacji, które różne kultury praktykowały w odniesieniu do swojego klimatu, a to jest wiedza, którą tracimy.

Niestety, wiedza na temat fermentacji zanika – a wraz z nią nasza wrażliwość, zrozumienie i połączenie z tym, co jest poza nami, z naturą, ze światem, a także ze sobą nawzajem. Wszystko jest powiązane.

Czy w tej wystawie jest jakieś dzieło, które jest dla Ciebie szczególnie osobiste?

Wszystkie utwory w „Sour Things” są owocem roku 2024 i wszystkiego, przez co przeszłam: przeprowadzki z kraju, bycia świadkiem wojny, konieczności opuszczenia rodziny, znalezienia się w Lizbonie, pracy nad dokumentami pobytowymi i niepewności, kiedy będę mogła zobaczyć moją rodzinę.

Myślę, że te fragmenty mnie uratowały: psychicznie, fizycznie i emocjonalnie. Pomogły mi zrozumieć i przetworzyć traumę. Bez nich nie wiem, jak poradziłbym sobie z rzeczami.

Wierzę, że artyści tworzą sztukę, której czasami nie rozumieją w pełni. Wierzę, że sztuka jest większa niż artysta. To, co mnie ekscytuje w tworzeniu sztuki, to to, że naprawdę tworzę z moich wnętrzności, a to przekształca się w materiał, dosłownie, ceramikę i duże przestrzenie. A potem, gdy jestem świadkiem pracy jak wszyscy inni, chociaż jestem twórcą, mówi mi to rzeczy, których wcześniej nie wiedziałem, i to otwiera przestrzeń dla przyszłych prac, więc to jest bogate w bycie artystą; to jest ten inny rodzaj tworzenia wiedzy, nie tylko dla świata, ale artystów dla samych siebie.