O nas
Kontakt

Trzech z nich zostało objętych dochodzeniem w sprawie „morderstwa drogowego” po śmiertelnym wypadku autobusu we Włoszech, w którym zginęło 21 osób

Laura Kowalczyk

Trzech z nich zostało objętych dochodzeniem w sprawie „morderstwa drogowego” po śmiertelnym wypadku autobusu we Włoszech, w którym zginęło 21 osób

Trzej mężczyźni oskarżeni o „morderstwo drogowe” i inne mniejsze przestępstwa pracowali dla władz miasta Wenecji i firmy autobusowej, do której należał rozbity pojazd.

Władze włoskie prowadzą dochodzenie w sprawie trzech osób w związku ze śmiertelną katastrofą autobusu, która miała miejsce w zeszłym tygodniu w Mestre pod Wenecją, w której zginęło 21 osób – w większości zagraniczni turyści – a 15 zostało rannych.

To pierwszy duży krok w śledztwie wszczętym po śmiertelnym wypadku 3 października, którego celem jest poszukiwanie osób odpowiedzialnych za przestępstwo zwane we Włoszech „zabójstwem drogowym” i dotyczy ono osób, które spowodowały czyjąś śmierć poprzez złamanie przepisów ruchu drogowego.

Trzej oskarżeni o zabójstwa drogowe i inne mniejsze przestępstwa to dwaj mężczyźni pracujący dla władz miasta Wenecji – Roberto di Bussolo i Alberto Cesaro – oraz inny mężczyzna, który pracuje jako administrator w La Linea, firmie będącej właścicielem autobusu, który się rozbił, Massimo Fiorezja.

Pierwsi dwaj mężczyźni byli odpowiedzialni za nadzorowanie układu drogowego w Wenecji i jego utrzymanie.

Zaledwie roczny autobus rozbił się o ziemię i wylądował do góry nogami w nocy 3 października. Wśród ofiar śmiertelnych był 40-letni kierowca.

Kierowca, który miał nieskazitelną przeszłość, właśnie rozpoczął swoją zmianę, przewożąc turystów z Piazzale Roma, na skraju słynnych weneckich kanałów, do czterogwiazdkowego kempingu na kontynencie, oferującego tanie zakwaterowanie.

Na nagraniu widać, jak autobus miejski znika z kadru, podczas gdy inny, większy autobus jadący za nim jechał wzniesioną drogą. Prokuratorzy twierdzą, że autobus wahadłowy uderzał w barierkę przez co najmniej 50 metrów, po czym uderzył w ognistą nawierzchnię drogi naprzeciwko weneckiej dzielnicy stacji kolejowej Mestre.

Poręcz była przygięta do chodnika; płot został rozerwany, a przód autobusu został całkowicie zmiażdżony.

Burmistrz Luigi Brugnaro początkowo stwierdził, że incydent był „niewytłumaczalny”, choć później pojawiły się podejrzenia co do stanu drogi i jej barierek.