O nas
Kontakt

Brakująca UE: Szkoccy nacjonaliści wymyślają nowy pomysł, aby cofnąć brexit

Laura Kowalczyk

Brakująca UE: Szkoccy nacjonaliści wymyślają nowy pomysł, aby cofnąć brexit

Rząd Szkocji chce uniezależnić kraj, a następnie przystąpić do UE. Dotarcie tam jest trudne.

LONDYN – Szkocja może „odzyskać to, co utracone w wyniku brexitu”, ponownie przyłączając się do UE jako niepodległe państwo, argumentował w piątek szkocki rząd. Najpierw jednak trzeba pokonać mnóstwo dużych przeszkód.

Nowy dokument – ​​napisany przez wyższych urzędników pracujących dla niepodległościowego rządu kierowanego przez Szkocką Partię Narodową – przedstawia, w jaki sposób niepodległa Szkocja, nieprzykuta już do Wielkiej Brytanii, mogłaby ponownie dołączyć do bloku wiele lat po tym, jak została wyrwana w referendum w sprawie Brexitu .

Artykuł ukazuje się jednak w trudnym momencie dla szkockiego ruchu niepodległościowego.

Po przegranej referendum w sprawie niepodległości Szkocji w 2014 roku perspektywa drugiego wydaje się bardziej odległa niż kiedykolwiek. Pewną rolę odgrywają spadające wyniki sondaży SNP i długotrwała odmowa rządu Westminsteru gry w piłkę. Dzięki chaosowi, jaki nastąpił po rezygnacji Nicoli Sturgeon ze stanowiska pierwszego ministra Szkocji i stopniowego odradzania się Szkockiej Partii Pracy, powszechnie oczekuje się, że SNP straci mandaty w przyszłorocznych wyborach powszechnych, co będzie kolejnym ciosem.

Niemniej jednak rząd szkocki uważa, że ​​ma przekonujące argumenty. Jego artykuł jest najnowszym z serii poświęconej temu, jak wyglądałaby niepodległa Szkocja. Mają one na celu wzmocnienie argumentów za separacją – według sondażu TylkoGliwice Poll of Polls, dla których poparcie utrzymuje się na stałym poziomie – i przywrócenie ich na pierwsze strony gazet, w miarę jak nowy przywódca Szkocji Humza Yousaf będzie starał się utwierdzić w tej roli.

W artykule dla TylkoGliwice mającym na celu sprzedaż gazety Yousaf pisze, że „głos” Szkocji został zignorowany przez rząd Wielkiej Brytanii.

„Nie jest więc zaskakujące, że tak wiele osób w Szkocji pyta, czy lepszą przyszłością dla nas byłoby stanie się niepodległym krajem i ubieganie się o status samodzielnego państwa członkowskiego UE” – argumentuje.

Według urzędnika szkockiego rządu, któremu nie wolno wypowiadać się w protokole, gazeta ta jest częściowo skierowana do „brukselskiej publiczności”, co w rzeczywistości stanowi zachętę do wpływowych graczy na kontynencie. Rozpoczyna się od przedstawienia, w jaki sposób Szkocja podziela „podstawowe wartości” z Unią Europejską i stwierdza, że ​​„może wnieść wiele jako odpowiedzialne i wiarygodne przyszłe państwo członkowskie UE”, które jest „w pełni zaangażowane zarówno w przestrzeganie praworządności międzynarodowej, jak i we wzmacnianie praw człowieka”. Fragment ten najwyraźniej ma na celu zestawienie szkockiego rządu z administracją Westminsteru Rishiego Sunaka, która spotyka się z wezwaniami parlamentarzystów do zniesienia brytyjskich ram praw człowieka w związku z impasem w polityce azylowej.

W tym duchu Yousaf pisze w swoim artykule dla TylkoGliwice, że jego SNP „nigdy nie będzie próbował wciągać innych krajów w debatę na temat niepodległości, która toczy się między nami a rządem Wielkiej Brytanii” – fragment ten można odczytać zarówno jako wiadomość dla ostrożnego Madrytu oraz jako zapewnienie dla kontynentu, że rząd Szkocji nie zwraca się do Europy o specjalną pomoc w walce o niepodległość.

Dokument potwierdza obecne stanowisko SNP w sprawie ponownego przyłączenia się do bloku, a mianowicie, że pomyślne głosowanie za niepodległością Szkocji liczyłoby się jako mandat do rozpoczęcia negocjacji w sprawie przystąpienia również do UE.

„Biorąc pod uwagę merytoryczny charakter procesu przystąpienia do UE, szkocki rząd jasno stwierdza, że ​​Szkocja będzie dobrze przygotowana do sprawnego i szybkiego spełnienia wymogów procesu akcesyjnego zgodnie z art. 49 TUE (traktatu)” – czytamy w dokumencie. Optymistycznie wskazuje Austrię, Finlandię i Szwecję jako przykłady krajów, którym dołączenie do UE zajęło mniej niż dwa lata.

Jednak w przemówieniu przed publikacją sekretarz konstytucji Szkocji Angus Robertson przyznał, że Szkocja będzie musiała pokonać „wyzwania”, aby przejść rygorystyczny proces akcesyjny przewidziany w art. 49 bloku.

SNP wskazuje mocny głos Szkocji za pozostaniem w referendum w 2016 r. jako kluczowy argument na rzecz niepodległości, choć pozyskanie wszystkich wyborców pozostaje samo w sobie wyzwaniem. Jednak skomplikowany szczegół faktycznego powrotu do klubu może również spowodować problemy dla szkockich nacjonalistów.

Po pierwsze, UE wymaga od nowych członków zobowiązania się do przystąpienia do strefy euro – czego SNP nie chce robić po tym, jak obawy walutowe pomogły jej porzucić nadzieje na wygraną w referendum w 2014 roku. Zamiast tego gazeta potwierdza politykę partii polegającą na używaniu brytyjskiej waluty funt szterling nawet po uzyskaniu niepodległości, zanim ostatecznie przejdzie na nowy „funt szkocki”.

„Proces ustanawiania funta szkockiego byłby ściśle powiązany z procesem ponownego przystąpienia do UE” – czytamy w artykule. Sam Taylor, który pracuje dla prounijnego zespołu doradców These Islands, powiedział, że jest to „niejasny sposób przyznania”, że Szkocja nie może ponownie dołączyć do UE, dopóki nie utworzy własnego banku centralnego i waluty – co stanowi dwa niezwykle skomplikowane przedsięwzięcia.

W dokumencie poruszono także drażliwą kwestię potencjalnej granicy handlowej z Anglią w przypadku wejścia Szkocji na jednolity rynek i przyznano, że na granicy wymagane byłyby „płynne kontrole” towarów przemieszczanych do i z sąsiedniej Anglii i Walii.

Argumentuje, że nowe ministerstwo odpowiedzialne za handel z resztą Wielkiej Brytanii pomogłoby, dzięki wykorzystaniu technologii internetowej, zminimalizować, ale nie wyeliminować, liczbę kontroli i administratorów wymaganych na granicy. Dla niektórych uszu będzie to brzmiało podobnie do wypowiedzi konserwatywnych zwolenników Brexitu, którzy forsowali rozwiązania technologiczne jako sposób na rozwiązanie zawiłego sporu granicznego w Irlandii Północnej.

Wskazuje również optymistycznie na plany opozycyjnej Partii Pracy dotyczące renegocjacji porozumienia w sprawie Brexitu zawartego z Unią Europejską – jako przykład tego, jak ostatecznie może być wymagane mniej kontroli.

„Zaproponowane rozwiązania brzmią dokładnie jak gąszcz administracji, jaki brexit wprowadził do handlu transgranicznego z UE” – ostrzegał Taylor.