Pinchas Goldschmidt jest przewodniczącym Konferencji Rabinów Europejskich.
Jako obywatel Szwajcarii nie będę głosował w nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jednak w pewnym stopniu bycie Europejczykiem z kraju spoza UE i tym samym brak udziału w tym procesie przynosi ulgę.
Dzieje się tak dlatego, że jako Żyd i rabin, podobnie jak wielu moich współwyznawców, stoję przed rosnącym dylematem dotyczącym mojej lojalności politycznej: w całej Europie partie głównego nurtu i partie lewicowe, które tradycyjnie były silnymi zwolennikami demokracji i praw mniejszości, stały się bardziej krytyczne Izraela i bardziej przychylny rosnącemu antysemityzmowi na kontynencie. Tymczasem partie prawicowe, w tym niektóre skrajnie prawicowe, które w przeszłości opowiadały się za antysemityzmem, obecnie w większym stopniu wspierają Izrael i zajmują zdecydowane stanowisko przeciwko islamskiemu ekstremizmowi – aczkolwiek często przesiąkniętemu rasizmem i ksenofobią.
Jako europejscy Żydzi naprawdę stajemy przed zagadką.
Przypomina to sytuację, w której amerykańscy Żydzi pozostają rozdarci między prezydentem Joe Bidenem – którego Partia Demokratyczna od dawna opowiada się za mniejszościami i równością, ale teraz toleruje protestujących na kampusie wzywających do końca Izraela – a Donaldem Trumpem, który wyznaje antydemokratyczną retorykę, ale otwarcie wzywa Hamas za swój terroryzm i propaguje tłumienie demonstracji na kampusach.
Jednak w Europie tego dylematu nie można ignorować. Po raz kolejny wskazuje na to, jak zagrożona jest nasza przyszłość i jak nasze miejsce w Europie jest coraz bardziej niepewne.
W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat populacja Żydów w Europie spadła o około 60 procent i prawdopodobnie będzie się zmniejszać jeszcze bardziej. Żydzi stanowią tak niewielką mniejszość populacji kontynentu i są skupieni w niektórych miastach. Do tego stopnia, że w niedawnym sondażu 59 procent Polaków i 41 procent Niemców przyznało, że nigdy osobiście nie spotkało Żyda.
Antysemityzm również eksplodował, a liczba incydentów wzrosła wielokrotnie od czasu, gdy Hamas przeprowadził ataki na Izrael 7 października – pomimo przyjęcia w 2021 r. ogólnounijnej strategii zwalczania antysemityzmu.
W obecnej sytuacji koszty bezpieczeństwa społeczności żydowskich są obecnie astronomiczne, a synagogi, szkoły i inne instytucje stają się coraz bardziej zależne od wkładów rządowych w pokrycie tych wydatków. Na przykład rząd szwajcarski ogłosił niedawno, że podwoi swoje fundusze na zabezpieczenie wspólnot religijnych, a 32 z 34 społeczności i instytucji kwalifikujących się do takiego wsparcia rządowego to Żydzi.
Wśród tych zmian nastąpiła także zmiana skłonności politycznych tych społeczności. Żydzi w całej Europie tradycyjnie wspierali partie głównego nurtu lub partie lewicowe, unikając partii skrajnie prawicowych ze względu na ich powiązania z historycznym antysemityzmem. Jednak w ciągu ostatniej dekady wiele z tych skrajnie prawicowych partii zaczęło podejmować wysiłki, aby potępić te powiązania, wykorzystując także postrzegany wspólny interes w walce z terroryzmem islamskim, aby wpłynąć na żydowskich wyborców.
Już w 2018 roku niektórzy Żydzi w Niemczech założyli już oddział Alternatywy dla Niemiec (AfD), skrajnie prawicowej partii, w skład której wchodzą członkowie mający historię antysemityzmu i popierający Hitlera. We Francji polityk opozycji Marine Le Pen zdystansowała się od jawnego trywializacji Holokaustu przez jej ojca. Wielu Żydów w Holandii odetchnęło z ulgą, gdy skrajnie prawicowy Geert Wilders i jego Partia Wolności wygrali wybory krajowe w grudniu, postrzegając go jako zaangażowanego w rozprawienie się z antysemityzmem pochodzącym od lokalnych muzułmanów.
Przywódcy wielu z tych partii nawiązali obecnie bliższe stosunki także z Izraelem. Wilders opowiadał o swoim wolontariacie w kibucu, a skrajnie prawicowy premier Węgier Viktor Orbán jest zdecydowanym zwolennikiem zarówno Izraela, jak i jego premiera Benjamina Netantyahu, głosującego przeciwko wezwaniu ONZ do wprowadzenia zawieszenia broni w Gazie.
Wielu europejskich Żydów postrzega silny Izrael, wspierany przez sojuszników w Europie i gdzie indziej, jako niezbędny do zagwarantowania bezpieczeństwa Żydów na całym świecie. Jednak zaufanie takim partiom i politykom nie jest łatwe i już widać oznaki odwrotnego odwrotu: niedawno główny kandydat AfD w wyborach do UE oświadczył, że nazistowskich agentów SS nie należy automatycznie uznawać za przestępców. Z kolei Björn Höcke, inny znany członek AfD, został ukarany grzywną za używanie kojarzącego się z nazistami hasła „Wszystko dla Niemiec”.
Fakt, że koalicja partii skrajnie prawicowych w parlamencie wyrzuciła niedawno AfD za takie incydenty oraz że niemiecki rząd postawił Höckego w stan oskarżenia, to pozytywne sygnały, że taka retoryka nie jest już akceptowalna. Ale jak możemy ufać, że nie zwrócą się przeciwko nam?
A jeśli jako Żydzi niektórzy z nas głosują na partie skrajnie prawicowe, czy zasadniczo nadajemy ich przeszłemu lub przyszłemu antysemityzmowi piętno koszerności?
Co więcej, pomimo tego, co faktycznie zdecydują żydowscy wyborcy – niewielka mniejszość – podczas oddawania głosów w tym tygodniu, wygląda na to, że skrajna prawica stanie się bardziej dominująca w parlamencie. Analitycy przewidują, że mogą zapewnić sobie prawie 30 procent wszystkich głosów w bloku obejmującym 27 krajów. Czy naprawdę możemy z tym żyć?
Co dla nas, jako długo prześladowanej mniejszości religijnej i kulturowej, oznacza to, że polegamy na politykach, którzy są otwarcie rasistowscy i ksenofobscy wobec muzułmanów i coraz częściej chcą zamienić jedność UE na narodowy izolacjonizm? Przecież Europę najlepiej zdefiniować jako zbiór różnych mniejszości, grup etnicznych i narodowości, co – przynajmniej przez ostatnie kilka dekad – pomogło zagwarantować, że Żydzi znajdą się wśród tych, którzy mają tu swoje miejsce.
Nie zapominajmy także o niepewności co do stanowiska radykalnej prawicy w sprawie Rosji – kolejnego istotnego tematu dla Żydów, ponieważ prezydent Rosji Władimir Putin w dalszym ciągu zawiera ściślejsze sojusze z Iranem i podmiotami terrorystycznymi zagrażającymi Izraelowi. Czy więcej osób z tej grupy pójdzie w ślady Le Pen i skrajnie prawicowej premier Włoch Giorgii Meloni i zacznie wspierać Ukrainę? A może zobaczymy, jak więcej z nich pójdzie drogą Orbána i pozornie zaakceptuje agresję Rosji?
Co więcej, w miarę jak europejska prawica przesunęła się bardziej w stronę skrajnej prawicy, zmienił się także wektor europejskiej lewicy, a część tego politycznego spektrum zmierza w stronę chaotycznych ideałów przypominających Trockiego, wzywających do ciągłego stanu rewolucji, a nie stabilnej demokracji. Niepokojący dla Żydów jest także fakt, że zbyt wielu dzisiejszych lewicowych partii i polityków w Europie milczy na temat antysemityzmu i rosnącego islamskiego ekstremizmu oraz stara się osłabić i izolować Izrael.
Dlatego jako Żydzi czujemy, że nie możemy już polegać na rzekomym ucieleśnieniu ideałów europejskiej demokracji w głównym nurcie, aby wspierać nasze bezpieczeństwo lub przeznaczenie. Nie ma wątpliwości, że panuje duża niepewność. Jedno jest jednak jasne: boimy się o przyszłość Europy i nasze w niej miejsce jako mniejszości, niezależnie od tego, jak będziemy głosować i kto wygra.