Były prezydent może jeszcze odwołać się aż do Sądu Najwyższego, ale prawdopodobieństwo powodzenia nie jest jasne.
Amerykański sąd orzekł we wtorek, że Donald Trump stanie przed sądem pod zarzutem spisku mającego na celu unieważnienie wyników wyborów w 2020 r., odrzucając jego twierdzenie, że jest immunitetem karnym.
Decyzja federalnego panelu apelacyjnego po raz drugi w ciągu wielu miesięcy sędziowie odrzucili argumenty Trumpa o immunitecie.
Sąd uznał, że były prezydent USA może być ścigany za działania, których podjął w Białym Domu oraz w okresie poprzedzającym 6 stycznia 2021 r., kiedy tłum jego zwolenników wdarł się do Kapitolu.
Ale to posunięcie przygotowuje również grunt pod dodatkowe apelacje byłego przywódcy Partii Republikańskiej, które mogą trafić do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych.
„Dochodzimy do wniosku, że zainteresowanie odpowiedzialnością karną, zarówno ze strony społeczeństwa, jak i władzy wykonawczej, przewyższa potencjalne ryzyko związane z ostudzeniem działań Prezydenta i umożliwieniem irytujących postępowań sądowych” – napisali sędziowie.
Rozprawa pierwotnie miała się odbyć w marcu, ale została przełożona w zeszłym tygodniu, a przewodniczący składu nie wyznaczył od razu nowego terminu.
Co oznacza orzeczenie
Data procesu niesie ze sobą ogromne konsekwencje polityczne, a główny faworyt Partii Republikańskiej ma nadzieję przesunąć ją do czasu po listopadowych wyborach.
Jeśli Trump pokona prezydenta Joe Bidena, mógłby prawdopodobnie spróbować wykorzystać swoją pozycję szefa władzy wykonawczej do nakazania nowemu prokuratorowi generalnemu oddalenia spraw federalnych – lub potencjalnie nawet ubiegać się o ułaskawienie dla siebie.
Sąd apelacyjny zajął centralne miejsce w sporze o immunitet po tym, jak w zeszłym miesiącu Sąd Najwyższy stwierdził, że przynajmniej tymczasowo wstrzymuje się od tej sprawy, odrzucając wniosek specjalnego prokuratora Jacka Smitha o szybkie zajęcie się tą sprawą i wydanie szybkiego orzeczenia.
Prawnie niesprawdzoną kwestią przed sądem było to, czy byli prezydenci mogą być ścigani po opuszczeniu przez nich urzędu za działania podejmowane w Białym Domu w związku z pełnionymi przez nich obowiązkami służbowymi.
Sąd Najwyższy orzekł, że prezydenci są zwolnieni z odpowiedzialności cywilnej za czyny urzędowe, a prawnicy Trumpa od miesięcy argumentują, że ochrona ta powinna obejmować także postępowanie karne.
Powiedzieli, że działania, o które oskarżano Trumpa w związku z jego nieudaną próbą utrzymania się przy władzy po przegranej z Bidenem w wyborach w 2020 r., w tym zastraszanie wiceprezydenta, aby odmówił potwierdzenia wyników wyborów, mieszczą się w „zewnętrznych granicach” akty urzędowe prezydenta.
Zespół Smitha stwierdził jednak, że ani w konstytucji Stanów Zjednoczonych, ani w poprzednich przypadkach nie przewidziano takiego immunitetu, a w każdym razie działania Trumpa nie należały do jego oficjalnych obowiązków.
Sędzia okręgowy USA Tanya Chutkan, która przewodniczy sprawie, odrzuciła argumenty Trumpa w opinii z 1 grudnia, w której stwierdzono, że urząd prezydenta „nie przyznaje dożywotniej przepustki na wolność”.
Prawnicy Trumpa złożyli następnie apelację do sądu apelacyjnego DC, ale Smith zwrócił się w pierwszej kolejności do Sądu Najwyższego, aby zajął się sprawą, mając nadzieję na szybkie i ostateczne orzeczenie oraz dotrzymanie terminu rozprawy zaplanowanego na 4 marca. Sąd Najwyższy odrzucił jego wniosek, pozostawiając sprawę sądowi apelacyjnemu.
Sprawa toczyła się przed sędziami Florence Pan i J. Michelle Childs, oboje wyznaczeni przez Joe Bidena, oraz Karen LeCraft Henderson, powołaną na skład ławy sędziowskiej przez republikańskiego prezydenta George’a HW Busha.
Sędziowie dali jasno do zrozumienia, że są sceptyczni wobec twierdzeń Trumpa podczas kłótni w zeszłym miesiącu, kiedy zasypali jego prawnika trudnymi pytaniami i postawili szereg skrajnych hipotez, aby sprawdzić jego prawną teorię immunitetu, w tym to, czy prezydent, który nakazał komandosom marynarki wojennej dokonać zamachu, rywal polityczny może zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej.
Prawnik Trumpa, D. John Sauer, odpowiedział „tak”, ale tylko wtedy, gdy prezydent został najpierw postawiony w stan oskarżenia i skazany przez Kongres.
Pogląd ten był zgodny ze stanowiskiem zespołu, że Konstytucja nie zezwala na ściganie byłych prezydentów, którym postawiono w stan oskarżenia, a następnie uniewinniono, tak jak Trump.
Sprawa tocząca się w Waszyngtonie jest jednym z czterech postępowań karnych, przed którymi stoi Trump, który w tym roku stara się odzyskać Biały Dom. Grozi mu zarzuty federalne na Florydzie za nielegalne przechowywanie tajnych dokumentów w swojej posiadłości Mar-a-Lago. Sprawa ta została również wniesiona przez Smitha i ma się rozpocząć w maju.
Jest także oskarżony przed sądem stanowym w Gruzji o spiskowanie mające na celu udaremnienie wyborów w tym stanie w 2020 r. oraz w Nowym Jorku w związku z potajemnymi płatnościami na rzecz aktora porno Stormy’ego Danielsa. Zaprzeczył jakiemukolwiek niewłaściwemu postępowaniu.