Pierwszy zwiastun nowego filmu Bradleya Coopera Maestro spotkał się z krytyką za użycie protezy nosa w roli żydowskiego dyrygenta Leonarda Bernsteina.
Wszystko w zwiastunie krzyczy prestiżowy dramat-przynęta na Oscara. Czy jest tu monochromatyczna gradacja kolorów i ziarnista estetyka filmu, skupienie się na uroczej pojedynczej rozmowie z przejmującymi zestawionymi obrazami… i duża proteza nosa pośrodku twarzy Bradleya Coopera?
Kontynuacja jego wielokrotnie nagradzanego debiutu reżyserskiego Rodzi się gwiazdadrugi film Coopera Maestro to biografia legendarnego dyrygenta i kompozytora Leonarda Bernsteina. Najbardziej znany z pisania muzyki do Historia z West Side (i mentorem Lydii Tár) Bernstein był tajemniczym mężczyzną, którego homoseksualne romanse wydają się być kluczowym elementem filmu, którego premiera będzie miała miejsce we wrześniu w Konkursie na Festiwalu Filmowym w Wenecji.
Choć Cooper mógł mieć na celowniku Oscara dla najlepszego aktora pierwszoplanowego po przegranej z Ramim Malkiem w 2018 roku, to nie jego gra aktorska trafiła na pierwsze strony gazet po premierze zwiastuna.
Aby zagrać żydowskiego dyrygenta, nie-Żyd Cooper założył protezę nosa. Niektórzy krytycy twierdzą, że wpisuje się to w antysemickie stereotypy.
Historycznie rzecz biorąc, artyści nosili protezy nosa, grając żydowskie postacie, takie jak Shylock w „Kupcu weneckim” i Fagin w „Oliver Twist”. Stereotyp Żydów o dużych nosach był szczególnie podważany przez nazistowską propagandę.
Wrzawa w Internecie była tak głośna, że rodzina Bernsteina bezpośrednio zareagowała na krytykę.
„Byliśmy poruszeni, widząc głębię jego zaangażowania, pełne miłości podejście do muzyki naszego ojca i czystą radość, jaką wnosił w swoje poszukiwania” – napisali o Cooperze Jamie, Alexander i Nina Bernstein.
„To prawda, że Leonard Bernstein miał ładny, duży nos. Bradley zdecydował się na makijaż, aby podkreślić swoje podobieństwo i nie przeszkadza nam to. Jesteśmy też pewni, że naszemu tacie nie przeszkadzałoby to, ponieważ cóż” – kontynuowali.
Nie będziemy komentować, czy uważamy, że używanie protezy nosa przez Coopera jest antysemickie, czy nie. Zamiast tego zespół TylkoGliwice Culture przedstawia podsumowanie niektórych z najbardziej znanych sznapsów w historii kina.
Robert Helpmann – łapacz dzieci (Chitty Chitty Bang Bang)
To może być najstraszniejsza proteza nosa wszechczasów.
Za dużo Chitty Chitty Bang Bang to kapryśny, podnoszący na duchu musical rodzinny.
Dla mnie, gdy dorastałem, i nadal jest to coś strasznego – a wszystko dzięki genialnej roli Roberta Helpmanna w złowrogim, dzierżącym sieć Dziecięcym Łapaczu. Dzięki swojej długiej i charakterystycznej, spiczastej protezie nosa postać Helpmanna pomogła nauczyć pokolenie dzieci, dlaczego nigdy nie powinny przyjmować lizaków od nieznajomych.
Dzięki za koszmary Robert! Teo Farranta
Nicole Kidman – Virginia Woolf (Godziny)
Mógł to być bulwiasty kutas Gérarda Depardieu, ale nagrodzony Oscarem schnozzle Nicole Kidman w filmie Stephena Daldry’ego Godziny to znacznie ciekawszy nos na ekranie. Jej kreacja Virginii Woolf była zapadająca w pamięć i godna nagród; jednakże nikt nie mógł wypuścić rozpraszającej protezy.
Zamiast uznać to za sposób na lepsze zniknięcie siebie – jednej z najbardziej rozpoznawalnych kobiet na świecie – w tej roli, w 2003 roku stało się to obiektem kulturowego żartu. Kiedy Kidman zdobyła Oscara dla najlepszej aktorki, prezenter Denzel Washington ogłosił ją imię z: „Przez nos”. Później ujawniono, że producent filmowy Scott Rudin popierał pomysł sztucznego nosa, ale finansista Harvey Weinstein desperacko próbował przekonać Kidmana, by rzucił kufer. „Zapłaciłem za tę dziewczynę milion dolarów i nikt nie wie, kim ona jest” – podobno warknął Weinstein. Nie trafiło mu się. Obecnie odsiaduje 23 lata więzienia za gwałt i wykorzystywanie seksualne.
Mimo to, pomijając dobre wieści, przygnębiającą rzeczywistością jest to, że mężczyźni oblepieni protezami są odważni i wzmacniają swój charakter; kiedy to kobiety decydują się na choćby jeden zabieg poprawiający twarz, rozmowa często zapomina o występie i przybiera bardziej seksistowski ton. Davida Mouriquanda
Robert De Niro – Jake LaMotta („Wściekły byk”)
Chociaż protetyczny nos De Niro jest nieco subtelniejszy niż inne nosy, przynajmniej na początku filmu, protetyczny nos De Niro jest jednak godnym uwagi elementem epickiego filmu o boksie Martina Scorsese. Wściekły byk. Ta kinowa proteza, niemal myśląca samodzielnie, zaczyna się zaledwie nieznacznie zauważalnie, gdy młoda gwiazda rozpoczyna karierę, a pod koniec rozwija się w w pełni dorosłego, rdzawego ziemniaka. Hipnotyzujące rzeczy. Savina Mattozziego
Ralph Fiennes – Voldemort (Harry Potter)
Na koniec, ostateczny anty-schnozz kina. Do adaptacji filmowych o Harrym Potterze Ralph Fiennes potrzebował niezapomnianego wyglądu, aby zagrać Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, złoczyńcę serialu Lorda Voldemorta.
W nawiązaniu do wężowych skłonności bohatera, produkcja Harry Potter i Czara Ognia zdecydował się całkowicie usunąć nos. Zamiast tego na ekranie pojawia się Fiennes z dwiema wężowymi szczelinami pośrodku twarzy.
Praca nad uzyskaniem takiego wyglądu była najwyraźniej żmudna, gdyż zespół zajmował się redagowaniem klatka po klatce rzeczywistego nosa Fiennesa. Jednak wynik – jak każda próba stworzenia filmu z protezą nosa – jest ikoniczny. Voldemort Fiennesa jest całkowicie złowieszczy.
Fiennes wygląda prawie dziwniej, gdy znów założy nos. JW