Brutalne zmiany w rządzie brytyjskim przywróciły Esther McVey, minister bez teki, której zadaniem będzie zwalczanie „przebudzenia”. Ale co to oznacza i w jaki sposób wojny kulturowe stanowią sedno taktyki wyborczej przywódców torysów?
Przez ostatnie kilka lat brytyjska polityka była jak szczególnie uzależniający zegarek nienawiści.
Aby nieco uprościć opis, przypomina to tę scenę z „Miasteczka Twin Peaks”, kiedy Leland Palmer przeżywa totalny załamanie taneczne przy dźwiękach jazzu, podczas gdy Sarah Palmer u kresu sił krzyczy: „Co się dzieje w tym domu? ?”
Rzeczywiście, brytyjski rząd znów jest w akcji, a na pierwszych stronach gazet dominują brutalne zmiany w rządzie premiera Rishiego Sunaka, co pokazuje, że konserwatyści mogą mieć poważne kłopoty w związku ze zbliżającymi się wyborami powszechnymi, które mają nastąpić w przyszłym roku.
Mianowanie byłego premiera Davida Camerona na nowego ministra spraw zagranicznych było ogromnym szokiem w Westminster – oznaczało to pierwszy powrót byłego premiera do rządu od czasu Aleca Douglasa-Home w latach 70.
Jednakże jedną z nowych osób, która przykuła naszą uwagę, jest Esther McVey.
Były sekretarz pracy i emerytur oraz poprzedni prezenter GB News (brytyjskiego bezpłatnego, opiniotwórczego kanału informacyjnego, który jest bardziej prawicowy niż ten, któremu odcięto prawą nogę), został ponownie sprowadzony do rządu w ramach minister bez teki. Rozumie się, że zagorzała prawica prawdopodobnie odegra znaczącą rolę w mediach i że jej zadaniem będzie pełnienie funkcji „ministra zdrowego rozsądku”, a jej głównym zadaniem będzie zwalczanie „przebudzenia”.
Ale co to w ogóle oznacza?
Definicja „przebudzenia” zmienia się w zależności od tego, kogo spytasz.
Termin wywodzi się z afroamerykańskiego języka angielskiego, używanego w ruchach na rzecz sprawiedliwości rasowej od początku do połowy XX wieku. Być „obudzonym” politycznie w społeczności Czarnych oznacza, że ktoś jest poinformowany, wykształcony i świadomy niesprawiedliwości społecznej i nierówności rasowej, jak definiuje słownik Merriam-Webster.
Jedno z najwcześniejszych zastosowań tego słowa miało miejsce w historycznym nagraniu protestacyjnej piosenki „Scottsboro Boys” autorstwa piosenkarza i autora tekstów Huddiego Ledbettera – znanego również jako Lead Belly. Piosenka opowiada historię dziewięciu czarnych nastolatków i młodych mężczyzn fałszywie oskarżonych o zgwałcenie dwóch białych kobiet w Alabamie w 1931 roku. W tym nagraniu zostało użyte jako określenie mające na celu uświadomienie sobie potencjalnego ryzyka przemocy na tle rasistowskim jako osoby czarnej w Ameryce.
W połowie XX wieku słowo „obudzić” zaczęło oznaczać dobrze poinformowanych lub świadomych nierówności strukturalnych – zwłaszcza w sensie politycznym lub kulturowym. Zasadniczo postępowe spojrzenie na wiele kwestii, a także na rasę.
Termin ten zaczął zyskiwać na popularności wraz z początkiem ruchu Black Lives Matter w 2014 r. i był używany do zwrócenia uwagi ludzi na niesprawiedliwość społeczną związaną z brutalnością policji wobec społeczności czarnoskórej po śmiertelnym postrzeleniu przez policję Michaela Browna.
Więc raczej nic złego.
Problem w tym, że od tego czasu słowo to zostało przejęte przez rozmówców i zwolenników prawicy jako pejoratywne określenie… cóż, wszystkiego, czego nie podoba im się brzmienie.
Zagadnienia sprawiedliwości społecznej opartej na tożsamości; kwestionowanie lub potępianie systemowych niesprawiedliwości w społeczeństwie; edukacja rasowa w szkołach; Prawa LGBTQ+… Wszystko to obejmuje tak zwane wojny kulturowe.
Obecnie słowo „przebudzony” jest używane w odniesieniu do nieszczerego lub performatywnego aktywizmu lub w wyrażeniach takich jak „ideologia przebudzenia” lub „agenda przebudzenia” – gwizdek dla psa, który pozwala tym, którzy go używają, wyrazić swoje żale dotyczące postępowych wartości bez stosując bardziej ekstremalny (zwykle rasistowski) język.
Bastardyzacja czegoś dobrego i wartościowego jest obecnie obelgą lub synonimem nadmiernej prawości i moralizowania. Bazy prawicowe używają go do wrzucania pod autobus grup marginalizowanych i tych, których nie lubią, aby toczyć bitwy w ramach wojny kulturowej, które ich zdaniem przełożą się na więcej głosów. Jest to również termin, który może sprawić, że ci, którzy będą się na nim nadmiernie skupiać i będą go długo używać, wyjdą na dręczycieli.
Co jest idealne dla rządu torysów i Esther McVey.
Nominacja McVeya, „prosto mówiącego mieszkańca północy”, który ma cały urok wesołej Barbie emanującej silnymi wibracjami „Uderz, płatek śniegu”, jest postrzegana jako coś w rodzaju gałązki oliwnej dla torysowskiej prawicy, po tym jak zwolnienie kontrowersyjnej minister spraw wewnętrznych Suelli Braverman.
Terminy odnoszące się do nowego postu McVeya, takie jak „agenda przeciw przebudzeniu” i „Tzar zdrowego rozsądku”, to kocimiętka GB News i tego rodzaju rzeczy, które niszczą dyskurs publiczny, wprowadzając uproszczony binarny podział na tych, którzy są „przebudzeni” i „antyprzebudzonych”. -obudził”.
Dla porównania McVey została zwolniona z zespołu ministerialnego Borisa Johnsona w 2020 r. (co, biorąc pod uwagę zaistniały bałagan, jest spektakularne) i wraz ze swoim mężem Philipem Daviesem, także parlamentarzystą Partii Konserwatywnej, była współgospodarzem programu w GB News. Warto zauważyć, że kiedy przyjęła posadę w GB News, nadal była ministrem ds. mieszkalnictwa i nie wystąpiła najpierw o zgodę organu antykorupcyjnego – według niektórych organizacji Acoba złamała zasady lobbingu.
Program był mieszanką prawicowych akcentów, obejmujących krytykę „przebudzonych uniwersytetów” i wyjaśnienie, dlaczego Wielka Brytania nie powinna przepraszać za historyczne okrucieństwa.
Mając na uwadze jej osiągnięcia, oto, co „zdrowy rozsądek” oznacza dla McVey.
Oznacza edukację anty-LGBT. W swojej kampanii na rzecz przywództwa torysów w 2019 r. ujawniła swój pogląd, że rodzice powinni móc uniemożliwiać swoim dzieciom naukę o związkach osób tej samej płci – co wzbudziło zdziwienie jej ówczesnych kolegów z gabinetu, w tym Justine Greening, która powiedziała: „Nie można przebierać i wybierać o prawach człowieka i równości”.
Oznacza to podpisanie w 2022 r. wraz z 40 parlamentarzystami torysów listu popierającego grupę Thatcherite Conservative Way Forward i jej raport, w którym argumentowano, że ograniczenie liczby urzędników zajmujących się różnorodnością i włączeniem może zaoszczędzić podatnikom ponad 500 milionów funtów i odzyskać „stracony” milion dni roboczych na rzecz szkolenia dotyczące różnorodności.
Oznacza to opisanie blokad związanych z Covidem jako narzucających „kontrolę nad społeczeństwem w stylu komunistycznym”.
Zrób z tego co chcesz.
Według tabloidu „The Sun” zadanie „walczenia z plagą przebudzenia” jest po prostu sposobem na dalsze przyjęcie Trumpowskiej strategii polegającej na stosowaniu retoryki wywołującej podziały w celu zdobycia wyborców.
Jest to toksyczna taktyka polegająca na igraniu polityki z życiem ludzi i odwracaniu uwagi od znacznie pilniejszych spraw, takich jak brak niedrogich mieszkań, rosnące rachunki za energię oraz przerażający poziom życia i poziom ubóstwa – coś, co nawet stwierdziła Organizacja Narodów Zjednoczonych, może w rzeczywistości stanowić naruszenie prawa międzynarodowego, ze względu na zaniedbanie rządu w pomaganiu ludziom.
Zdrowy rozsądek i przebudzenie pierwotnie polegają na równym traktowaniu ludzi.
Wydaje się, że pod rządami kogoś takiego jak McVey będzie to jedynie siać podziały i szerzyć niewiedzę społeczną poprzez upraszczanie zniuansowanych tematów. Wszystko pod hasłem prowadzenia kolejnych wojen kulturowych, aby zwiększyć szanse wyborcze.
Ta scena w „Miasteczkach Twin Peaks” działa teraz na mnie pozytywnie relaksująco.