LONDYN – Kiedy już myślał, że już go nie ma, wciągnęli go z powrotem.
Po ponad dziesięciu latach na szczycie szkockiej polityki John Swinney ustąpił ze swoich wysokich stanowisk rządowych w 2023 r. i powrócił do zaplecza. Rok później, gdy zbliżało się lato, prywatnie rozważał przejście na emeryturę polityczną i możliwość spędzenia większej ilości czasu na spacerach i bieganiu po malowniczych wzgórzach Perthshire otaczających Blairgowrie, wioskę, w której mieszka z rodziną.
Potem wszystko się zmieniło. Szokująca rezygnacja Humzy Yousafa ze stanowiska pierwszego ministra Szkocji pod koniec kwietnia zapoczątkowała szybki proces sukcesji, w wyniku którego wyraźnie niechętny Swinney ponownie znalazł się w centrum uwagi.
„Czułem, że zrobiłem, że tak powiem, zrobiłem, co do mnie należało” – powiedział Swinney, który w tym roku skończył 60 lat, w swoim pierwszym przemówieniu jako lider SNP we wtorek. „Przyjęcie dzisiaj urzędu pierwszego ministra Szkocji jest więc, delikatnie mówiąc, pewnym zaskoczeniem”.
Człowiek nazywany czasem „uczciwym Johnem” czuł, że nie ma innego wyjścia, jak tylko wkroczyć w wyłom jako lider Szkockiej Partii Narodowej w obliczu najnowszego – w dużej mierze spowodowanego przez siebie – kryzysu jego partii w ciągu 17 lat sprawowania kierownictwa zdecentralizowanego rządu Szkocji.
„John zrobił to, ponieważ partia go o to poprosiła” – powiedział były doradca szkockiego rządu SNP o dobrych kontaktach, który wraz z innymi osobami cytowanymi w tym artykule zapewnił anonimowość, aby móc swobodnie wypowiadać się na temat sytuacji politycznej.
W 2003 r., przed wyborami do zdecentralizowanego szkockiego parlamentu Holyrood, mającego wówczas zaledwie cztery lata kadencji, dziennikarz STV zapytał przywódcę słabnącej opozycji Szkockiej Partii Narodowej w Holyrood, czy naprawdę wierzy, że zostanie pierwszym ministrem.
„Tak” – odpowiedział z przekonaniem John Swinney w wywiadzie sprzed dwudziestu lat.
Twierdzenie Swinneya, który w tamtym momencie miał jeszcze trochę włosów, było zuchwałe i wówczas nie miało potwierdzenia. Jego proniepodległościowa SNP została w tych wyborach całkowicie pokonana przez dominującą szkocką Partię Pracy i straciła mandaty. Ale ostatecznie okazało się, że miał rację – w pewnym sensie – dwie dekady później.
Swinney nie jest nowy w kwestii przywództwa – ani związanych z nim wyzwań.
W nieszczęśliwym okresie między 2000 a 2004 rokiem Swinney przewodził partii, która nie zaznała jeszcze przedsmaku rządu ani nawet dużego sukcesu wyborczego. SNP straciła mandaty lub głosy we wszystkich trzech wyborach, którym przewodniczył.
Po słabych wynikach w ostatnich z nich, wyborach europejskich w 2004 r., został wypchnięty przez aparatczyków partyjnych, nazywanych „mężczyznami w szarych kiltach”, co stanowi grę na temat „mężczyzn w szarych garniturach” brytyjskich konserwatystów, którzy odsunęli od władzy przywódców, w tym m.in. Margaret Thatcher, kiedy poczuli, że nadszedł ich czas.
Pomimo wyrzucenia z najwyższego stanowiska Swinney w dalszym ciągu odgrywał kluczową rolę w SNP pod przywództwem nowego lidera Alexa Salmonda, gdy partia wygrała, a następnie utrzymała władzę od 2007 r. do dnia dzisiejszego, pełniąc kierownicze funkcje w rządzie Szkocji ds. finansów i finansów późniejszy minister edukacji. Kiedy następczynią Salmonda została Nicola Sturgeon – przed publicznym konfliktem między małżonkami – Swinney została jej wicepierwszym ministrem.
Sturgeon oświadczyła później, że Swinney, zawsze bliska sojuszniczka, była „najważniejszą osobą w moim dorosłym życiu poza mężem i rodziną”.
Jednak pomimo swojej pozycji na szczycie szkockiej polityki, Swinney przy wielu okazjach dał jasno do zrozumienia, że nie ma ochoty wracać na sam szczyt.
„Nie ma takiej kości w moim ciele, która sprawiłaby, że pomyślałbym, że chcę wykonywać tę pracę” – powiedział w 2018 roku podcastowi Partii Politycznej, zapytany, czy kiedykolwiek chciałby ponownie przewodzić swojej partii.
Wyjaśnił: „Byłem wcześniej liderem SNP. Powrót na stanowisko przywództwa byłby naprawdę czymś niezwykłym.
Stanowisko to zostało wystawione na próbę po nagłej rezygnacji Sturgeona w zeszłym roku, kiedy wielu członków SNP postrzegało Swinneya jako idealną osobę do wkroczenia jako jednocząca postać, która zastąpi dominującą postać Sturgeona. Zdecydował się jednak nie kandydować, twierdząc, że chce „stworzyć przestrzeń dla wyłonienia się świeżej perspektywy” w partii.
„Gdyby tego chciał, przeszedłby pieszo” – brzmiał wówczas werdykt jednego z parlamentarzystów SNP.
Prawie dokładnie 12 miesięcy później wydawało się, że Swinney zdecydował – lub został przekonany – że mimo wszystko może mieć tę świeżą perspektywę.
Yousaf, który przewodził spadkowi popularności SNP zapoczątkowanemu za rządów Sturgeona i zaostrzonemu przez długotrwałe śledztwo kryminalne dotyczące finansów partii, nieumyślnie wszczął awanturę pod własnym stanowiskiem, rozwiązując porozumienie o podziale władzy z lewicą: skrzydłowa Szkocka Partia Zielonych, która zapewniła SNP większość parlamentarną.
Kiedy Zieloni dali jasno do zrozumienia, że będą głosować za usunięciem Yousafa w wyniku wotum nieufności w parlamencie, szybko ogłoszonego przez opozycyjne partie Szkocka Partia Konserwatywna i Szkocka Partia Pracy, Yousaf zdecydował się odejść, zamiast zostać zmuszonym do opuszczenia parlamentu.
Ponieważ wakat był otwarty, Swinney dał jasno do zrozumienia, że musi wziąć pod uwagę swoją rodzinę. Ma małego syna, a u jego żony Elizabeth w 2000 roku zdiagnozowano stwardnienie rozsiane.
Kiedy zastanawiał się nad kandydaturą na przywództwo, jeden po drugim starszy rangą przedstawiciel SNP publicznie namawiał go, aby wstał. W końcu uległ pokusie, aby ogłosić to trzy dni po rezygnacji Yousafa i po tym, jak większość SNP go poparła.
„To daje mu duże pole manewru… ma tam odrobinę swobody” – stwierdził były doradca, argumentując, że ponieważ Swinney doszedł do władzy dość niechętnie, wielu członków SNP może dać mu trochę luzu podczas przekształcania partii w jego wizerunek.
Pierwsze sygnały wskazują, że Swinney wykorzystał tę możliwość do wprowadzenia stosunkowo niewielu zmian w swojej partii – mimo że według większości sondaży SNP jest obecnie na dobrej drodze do utraty wielu mandatów w nadchodzących wyborach w Westminster na rzecz odradzającej się szkockiej Partii Pracy.
Przed koronacją na przywódcę Swinney przeprowadził rozmowy z Kate Forbes, wschodzącą gwiazdą szkockiego ruchu niepodległościowego z prawicy partii, która rozważała kandydowanie na przywództwo po odejściu Yousafa.
Zdecydowała się nie kandydować i zamiast tego poparła Swinneya – za co została nagrodzona stanowiskiem wicepierwszego ministra, co umożliwiło jej połączenie dwóch najjaśniejszych świateł partii z różnych skrzydeł politycznych i uniknięcie kosztownej i prawdopodobnie zaciekłej rywalizacji o przywództwo. Szefowie partii byli zachwyceni.
„Swinney i Forbes razem to ostatnia rzecz, jakiej chcieli torysi lub Partia Pracy” – powiedział starszy urzędnik SNP.
Inni członkowie partii z zadowoleniem przyjęli fakt, że sojusznicy Forbesa – którzy często krytycznie odnosili się do Yousafa – znajdują się obecnie w tym samym gronie co kierownictwo Swinneya, i mają nadzieję, że zjednoczy to partię, w której od czasu odejścia Sturgeona odmienne poglądy stały się bardziej widoczne. Szkoccy Zieloni, na których Swinney być może będzie musiała polegać w niektórych głosowaniach parlamentarnych, byli jednak znacznie mniej zachwyceni jej nominacją, podczas gdy oficjalne skrzydło LGBT SNP powiedział ma obawy co do konserwatywnych społecznie poglądów „Forbesa”.
Jednak poza zatrudnieniem „Forbesa” i porzuceniem w dużej mierze symbolicznej roli „ministra niepodległości” Swinney nie wprowadził żadnych innych zmian w rządzie, który odziedziczył po Yousafie.
Pozwoliło to partiom opozycji przedstawić nowego przywódcę jako bardziej podobnego, podczas gdy SNP walczy o odzyskanie wysokiej akceptacji społecznej u szczytu przywództwa Sturgeona.
„Po tym, jak przez ostatnie 17 lat znajdował się w centrum każdej porażki SNP, dlaczego John Swinney uważa, że Szkocja powinna zaakceptować więcej takich samych?” – zapytał przywódca szkockiej Partii Pracy Anas Sarwar, który ma nadzieję zostać pierwszym ministrem po wyborach w Holyrood w 2026 r., gdy w czwartek po raz pierwszy spotkał się ze Swinneyem w izbie szkockiego parlamentu.
Przedstawiciele opozycji przyznają, że pewny Swinney może być trudniejszy do podbicia niż Yousaf, którego krytycy brutalnie napiętnowali jako „Humza bezużyteczny” ze względu na jego skłonność do gaf. Mają jednak nadzieję, że nowy przywódca nie będzie w stanie przywrócić SNP na dawny szczyt.
„Trudno oprzeć się podobieństwom między (brytyjskim premierem Rishim) Sunakiem i (byłą premier) Liz Truss – gdzie wydaje się, że tak, nie są tak g***i jak ostatnia osoba, ale raczej nie zamierzają poruszyć tarczy” – powiedział urzędnik szkockiej Partii Pracy.
„Tutaj jest Swinney. Myślę, że będzie nieco bardziej kompetentny niż Yousaf” – dodali. „Nie sądzę jednak, że ma sens podejmowanie trudnych decyzji i zmian niezbędnych do przywrócenia ich pozycji”.