O nas
Kontakt

Od mieszkania w namiotach po opuszczenie szkoły – oto dlaczego zmiany klimatyczne to „kryzys praw dziecka”

Laura Kowalczyk

Od mieszkania w namiotach po opuszczenie szkoły – oto dlaczego zmiany klimatyczne to „kryzys praw dziecka”

Jeśli nie przyznamy, że zmiany klimatyczne wpływają na dzieci, możemy stracić szansę na zwrócenie się do grupy, która zrobiła najmniej, aby spowodować kryzys.

Miliard dzieci – prawie połowa światowej populacji dzieci – żyje w krajach wrażliwych na zmiany klimatyczne. Jedna trzecia światowej populacji dzieci dotknięta jest zarówno kryzysem klimatycznym, jak i ubóstwem.

Według UNICEF w ciągu ostatnich sześciu lat w wyniku ekstremalnych warunków pogodowych co najmniej 43 miliony dzieci zostało wewnętrznie przesiedlonych, co stanowi równowartość 20 000 dzieci dziennie zmuszonych do opuszczenia domów i szkół.

Jednak od 2006 roku mniej niż 3 procent kluczowych światowych funduszy klimatycznych wydano na wsparcie dzieci, jak wynika z raportu członków koalicji Children’s Environmental Rights Initiative (CERI): Plan International, Save the Children i UNICEF.

„Naprawdę niezwykle istotne jest, aby kryzys klimatyczny został uznany i zaadresowany jako kryzys praw dziecka” – powiedziała dyrektor generalna organizacji Save the Children, Inger Ashing, w rozmowie z TylkoGliwice Green podczas COP28.

„Jeśli tego nie przyznamy, istnieje ogromne ryzyko, że nie zwrócimy się do grupy, która jest najbardziej dotknięta i która zrobiła najmniej, aby spowodować tę sytuację”.

Niszczycielskie skutki klimatyczne dla dzieci

Ashing przebywał w Pakistanie w sierpniu, rok po niszczycielskiej powodzi, w wyniku której jedna trzecia kraju znalazła się pod wodą, zginęło ponad 1700 osób, a 8 milionów zostało zmuszonych do wysiedlenia z powodu ekstremalnych warunków pogodowych.

„Dzieci nadal mieszkały w namiotach, ponieważ domy nie zostały odbudowane” – mówi.

„Zaczęliśmy pomagać w odbudowie szkoły, ale poza tym skupiamy się również na pomaganiu dzieciom w zrozumieniu, co im się przydarzyło, i pomaganiu im w zrozumieniu, co mogą zrobić, aby uniknąć negatywnych skutków, gdy podobna sytuacja się powtórzy”.

Zmiany klimatyczne sprowadziły ulewne deszcze do domu 16-letniej Nafiso w Mogadiszu w Somalii, mówi TylkoGliwice Green. W ostatnich miesiącach powódź oznaczała opuszczenie wielu dni zajęć szkolnych.

Nafiso, 16 lat (z prawej) i Inger Ashing w pawilonie dla dzieci i młodzieży podczas COP28.
Nafiso, 16 lat (z prawej) i Inger Ashing w pawilonie dla dzieci i młodzieży podczas COP28.

Susza powoduje ogromne upały, co oznacza, że ​​w domu jej rodziny z blaszanym dachem robi się nieznośnie gorąco. „Niektóre młodsze dzieci musiały zostać zabrane do szpitala, aby uzyskać pomoc” – mówi.

Podczas COP28 Nafiso spotkała się ze swoim własnym prezydentem i podkreśliła warunki, w jakich żyją dzieci mieszkające w obozach dla wewnętrznie przesiedlonych w Somalii z powodu konfliktów, powodzi i susz.

„Mam nadzieję, że przesłanie, które przekazałem przywódcom – zarówno rządowi Somalii, jak i społeczności międzynarodowej – oznacza, że ​​podejmą działania w celu rozwiązania poruszonych przeze mnie kwestii. I (żeby dzieci) miały dostęp do usług i edukacji, na jakie zasługują”.

Fundusze klimatyczne zawodzą dzieci

Aby stawić czoła powiązanym kryzysom, takim jak zmiana klimatyczna, konflikty, ubóstwo i nie tylko, Ashing twierdzi, że należy zająć się pierwotną przyczyną problemu, a nie tylko stosować „doraźne rozwiązania”.

Jednak obecne fundusze nie zapewniają odpowiedniego wsparcia dzieciom dotkniętym kryzysem klimatycznym.

Z opublikowanego na początku tego roku raportu organizacji Save the Children, organizacji Plan International i UNICEF wynika, że ​​zaledwie 2,4 procent kluczowych światowych funduszy klimatycznych można zaklasyfikować jako wspierające działania na rzecz dzieci.

Somalijskie dzieci, które uciekły z powodu suszy, bawią się razem w prowizorycznym obozie dla przesiedleńców na obrzeżach Mogadiszu.
Somalijskie dzieci, które uciekły z powodu suszy, bawią się razem w prowizorycznym obozie dla przesiedleńców na obrzeżach Mogadiszu.

To około 1,2 miliarda dolarów (1,1 miliarda euro), które spełniło trzy określone w nim kryteria: zajęcie się wyraźnymi i podwyższonymi zagrożeniami, na jakie narażają się w związku z kryzysem klimatycznym, wzmocnienie odporności usług socjalnych mających krytyczny wpływ na dzieci oraz wzmocnienie pozycji dzieci jako agentów zmian.

Autorzy raportu twierdzą, że to także prawdopodobnie jest przeszacowanie i być może nawet za mniejsze pieniądze udałoby się spełnić wszystkie wymagania.

„Próbujemy przekonać rządy i inne podmioty do zrozumienia, że ​​jeśli nie kierujemy działań specjalnie do dzieci, istnieje ogromne ryzyko, że nie uwzględnimy ich potrzeb, reagując” – wyjaśnia Ashing.

Jak dotąd nie wydano żadnej oficjalnej decyzji COP skupiającej się na dzieciach i kryzysie klimatycznym.

W tym procesie brakuje głosów dzieci

Podczas COP28 młodzi ludzie coraz głośniej opowiadali się za swoim włączeniem w proces negocjacyjny.

Podczas wydarzenia poświęconego dialogowi młodzieżowemu dr Mashkur Isa z YOUNGO – globalnej sieci młodzieżowych organizacji pozarządowych, działaczy dziecięcych i młodzieżowych w wieku do 35 lat – poprosił widzów poniżej 35. roku życia o podniesienie rąk. Większość widowni rozłożyła swoje.

Mimo że poziom reprezentacji młodzieży jest wysoki, zauważył, że w codziennych pracach konferencji klimatycznej ONZ najczęściej brakuje młodych ludzi.

„Pomimo naszych ciągłych wezwań do ambitnych działań klimatycznych nasze dzieci i młodzież są nieobecne w dyskusjach klimatycznych, podejmowaniu zobowiązań i kształtowaniu polityki” – stwierdziła dr Isa.

„Strony muszą chronić nasze interesy, natychmiast umieszczając głosy dzieci i młodzieży w centrum wszystkich poziomów podejmowania decyzji dotyczących zmian klimatycznych”.

Raport koalicji CERI koncentruje się wyłącznie na tym, czy fundusze przynoszą korzyści dzieciom, nie mówiąc już o tym, czy biorą one udział w procesie ustalania, czego im potrzeba.

Każdy kraj musi zadbać o to, aby angażować dzieci w codzienną pracę, aby wiedziały, jakie są ich potrzeby.

Inger Ashing

Dyrektor generalny Save the Children

Ashing mówi: „Jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie udział dzieci i projekty faktycznie skierowane do dzieci, (finansowanie jest) jeszcze mniejsze”.

„Każdy kraj musi zadbać o to, aby angażować dzieci w codzienną pracę, aby wiedziały, jakie są ich potrzeby”.

Tę wiedzę – co według dzieci powinno być priorytetem, zwłaszcza w przypadku pieniędzy, które mają do nich dotrzeć – należy następnie uwzględnić w procesie decyzyjnym dotyczącym alokacji tych pieniędzy.

„Tylko w ten sposób możemy uczynić go bardziej przyjaznym dzieciom” – dodaje Ashing – „aby COP miała pozytywne skutki dla dzieci, tak jak tego chcemy”.