O nas
Kontakt

Polska oświadczyła, że ​​jej armia wkrótce będzie najsilniejsza w Europie. Ale czy to możliwe?

Laura Kowalczyk

Polska oświadczyła, że ​​jej armia wkrótce będzie najsilniejsza w Europie.  Ale czy to możliwe?

Poprzez serię dużych transakcji zbrojeniowych Polska ma ustanowić dominację militarną w Europie kontynentalnej, choć niektórzy eksperci niepokoją się wysokimi kosztami tej ekspansji.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Europa wkrótce będzie miała nowe supermocarstwo militarne: Polskę.

Przywódcy rządzącej w kraju partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS) ogłosili niedawno, że w ciągu najbliższych dwóch lat kraj będzie miał najsilniejszą armię w Europie dzięki gruntownej modernizacji istniejącego sprzętu i masowemu wzmocnieniu wojsk .

Wojsko jest jednym z najważniejszych tematów dyskusji w Polsce od początku ubiegłorocznej inwazji Rosji na Ukrainę, gdyż kraj przygotowuje się na ryzyko rozprzestrzenienia się konfliktu na granicy na jego terytorium.

„Polska armia musi być tak potężna, aby nie musiała walczyć samą siłą” – powiedział polski premier Mateusz Morawiecki w listopadzie ubiegłego roku, gdy kraj świętował niepodległość od Związku Radzieckiego.

Obiecał, że kraj będzie miał „najpotężniejsze siły lądowe w Europie”.

„Chcemy pokoju, a jeśli chcemy, żebyśmy musieli przygotować się do wojny – w związku z tym wzmacniamy Wojsko Polskie w przeciwieństwie do tych, którzy rządzili do 2015 roku” – powiedział minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.

Ale czy ten poważny program zbrojeniowy jest obiektywnie realistycznym celem – czy po prostu kosztowną obietnicą mającą na celu zwiększenie poparcia dla PiS przed wyborami parlamentarnymi pod koniec tego roku?

Wojtek Radwański/AFP
Polscy żołnierze na czołgach biorą udział w defiladzie wojskowej w Warszawie z okazji Święta Wojska Polskiego, 15 sierpnia 2023 r., dla upamiętnienia rocznicy zwycięstwa nad Rosją Sowiecką w 1920 r.

Wyjaśniono plan Polski na najsilniejszą armię Europy

Według rankingu siły militarnej Global Firepower na rok 2023 najsilniejsze siły zbrojne w Europie – po Rosji – to obecnie Wielka Brytania, Francja i Włochy. Pozycja Wielkiej Brytanii opiera się głównie na sile roboczej i powietrzu, podczas gdy Francja może liczyć na silną flotę helikopterów i kilka niszczycieli. Włochy według stanu na styczeń 2023 r. dysponowały 404 helikopterami i dwoma lotniskowcami. Polska zajmowała piąte miejsce w rankingu.

Polska uruchomiła już plan, który doprowadzi ją do zdobycia najsilniejszej armii w Europie.

„Polska znajduje się w okresie przejściowym, złożyła zamówienia na setki pojazdów amerykańskich, niemieckich i południowokoreańskich oraz zwiększyła wydatki na obronę do ponad 3% swojego PKB” – Frank Ledwidge, adwokat i były oficer wojskowy który służył na Bałkanach, w Iraku i Afganistanie, powiedział TylkoGliwice.

W ubiegłym roku prezydent Polski – kraju, który od 1999 r. jest pełnoprawnym członkiem NATO – podpisał ustawę, która pozwala rządowi na wydawanie od 2023 r. 3% PKB na obronność – o cały punkt procentowy więcej niż wynosi oczekiwanych od członków sojuszu.

Dla porównania Niemcy zobowiązały się ostatnio do zwiększenia wydatków na obronność do co najmniej progu 2% wyznaczonego przez NATO dla swoich członków. Według najnowszych danych udostępnionych przez Eurostat w 2021 r. krajami UE, które wydały większość swojego PKB na obronność, były Grecja (2,8%), Łotwa (2,3%), Estonia (2,0%), Rumunia (1,9%), Francja , Cypr i Litwa (1,8%).

Finlandia, nowo będąca członkiem NATO, posiadająca jedną z najsilniejszych armii w Europie, planuje wydać w 2024 r. 6 miliardów euro, czyli 2,3% swojego PKB, na obronność – czyli w rzeczywistości o 116 milionów euro mniej niż oczekiwano w tym roku.

Jeśli wicepremier Jarosław Kaczyński postawi na swoim, zgodnie z jego sugestią, w najbliższej dekadzie wydatki na wojsko w Polsce mogłyby zostać zwiększone do 5% PKB kraju.

Polska zapowiedziała także duży zakup nowoczesnego sprzętu i masową akcję rekrutacyjną, która prawdopodobnie odbędzie się w nadchodzących latach.

W ciągu najbliższej dekady kraj chce zwerbować około 150 000 żołnierzy, co do 2035 r. zwiększy jego armię z obecnych 128 000 żołnierzy czynnych i 36 000 żołnierzy obrony terytorialnej do 300 000 żołnierzy. Dzięki nowym oddziałom kraj utworzy sześć dywizji pancernych – natomiast Francja Niemcy mają tylko dwa, a Wielka Brytania ma tylko jednego.

Zakupiła także ponad tysiąc nowych czołgów i 600 dział artyleryjskich, głównie z Korei Południowej i USA. Dzięki temu siła ognia kraju będzie większa niż Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Włoch razem wziętych.

W lipcu Polska otrzymała 33 nowe czołgi M1 Abrams w ramach zamówienia na 250 egzemplarzy o wartości 4,5 miliarda euro (4,9 miliarda dolarów). Kraj czeka także na większość z prawie 1000 czołgów podstawowych K2 Black Panther, które zakupił od Korei Południowej, tj. których otrzymała pierwszych 10. Około 180 K2 trafi do Polski do 2025 roku za 3,16 mld euro, a aż 820 czołgów będzie produkowanych w Polsce na licencji uzyskanej przez Koreę Południową przez kolejne 10 lat.

Jeśli chodzi o artylerię, Polska wydała 9,2 miliarda euro (10 miliardów dolarów) na zakup 468 wyrzutni rakiet HIMARS tego samego rodzaju, który pomógł siłom ukraińskim odnieść w zeszłym roku sukcesy przeciwko Rosjanom.

Czy Polska naprawdę może osiągnąć swój ambitny cel?

Jeśli te rozkazy zostaną wykonane, „nie ma wątpliwości”, że Polska może stać się najsilniejszą armią Europy, stwierdził Ledwidge.

„Czy to obietnica wyborcza? Być może, ale jeśli nie zrealizują tych zamówień, będą mieli mnóstwo jaj na twarzy, podejrzewam też ogromne problemy kontraktowe” – powiedział.

AP Foto/Czarek Sokołowski
Ludzie czekają na masową defiladę wojskową z okazji Święta Wojska Polskiego 15 sierpnia 2023 r.

Wśród ekspertów i obserwatorów pozostają jednak pewne obawy, zwłaszcza dotyczące kosztów tej ekspansji militarnej.

Rozszerzenie szkolenia nowych żołnierzy i rurociągu rekrutacyjnego będzie „wyzwaniem”, powiedział Ledwidge, które będzie stanowić obciążenie logistyczne i finansowe dla kraju. „Ale pamiętajmy, że Polska się bogaci, w przeciwieństwie do krajów takich jak Wielka Brytania, więc prawdopodobnie stać ją na takie wydatki”.

Kwestię gigantycznych kosztów tej ekspansji polskiej armii poruszył polski ekspert wojskowy Robert Czulda, rezydent Fundacji Kazimierza Pułaskiego, który w niedawnym artykule stwierdził, że kraj będzie musiał stawić czoła „strzelbowi albo masłem” ” dylemat, starając się zapewnić długoterminowe finansowanie.

„Wydaje się wysoce prawdopodobne, że tak duża skala planowanych zamówień wynika w dużej mierze z populizmu politycznego, nastawionego na zdobycie popularności tu i teraz, a nie z realnego, kompleksowego i przemyślanego planu harmonijnego wzmocnienia siły zbrojnej sił” – napisał.

„Polska powinna zadbać o to, aby te programy zamówień publicznych były zrównoważone i przystępne cenowo w dłuższej perspektywie. Kraj powinien unikać ryzyka nadmiernych wydatków, które obecnie wydaje się bardzo wysokie”.

Sławomir Sierakowski, założyciel ruchu Krytyki Politycznej i starszy członek Niemieckiej Rady Stosunków Zagranicznych, przestrzegł, że imponujące transakcje zbrojeniowe zawarte przez polski rząd „dokonano bez przetargów rządowych, ze słabej pozycji przetargowej i bez zobowiązań offsetowych ze strony wykonawcy.”

Jak zmieni to równowagę polityczną w Europie?

Jako najsilniejsza armia w Europie Polska „będzie więcej niż zdolna do obrony siebie i krajów bałtyckich za pomocą tego, co otrzymają, zakładając, że inwestycja dojdzie do skutku” – powiedział Ledwidge.

„Zachęty do realizacji tego celu są zarówno polityczne, jak i strategiczne. Polska potrzebuje bardzo silnej armii, bo stała się bastionem NATO” – dodał.

Prawdopodobnie postawiłoby to kraj na nowej pozycji w Europie i NATO.

„Jest bardzo prawdopodobne, że Polska stanie się wówczas po Francji główną lub drugorzędną potęgą Europy kontynentalnej” – stwierdził Ledwidge.

„A to będzie oznaczać, że Wielka Brytania we właściwym czasie straci swoją rolę drugiego dowódcy NATO, co byłoby dużym ciosem dla kraju, ale jest zasłużone”.

Nowa pozycja Polski w NATO i Europie popchnie kraje takie jak Wielka Brytania czy Francja „do zadania sobie pytania, czy w ogóle warto mieć swoje siły lądowe jako priorytet” – powiedział Ledwidge – „czy też powinny zamiast tego powrócić do swojej naturalnej specjalizacji, która dla Wielka Brytania jest potęgą morską – coś, co tracimy, gdy staramy się zrobić wszystko na raz”.