O nas
Kontakt

Pozostawiony w zawieszeniu: co się dzieje, gdy migrant umiera próbując dotrzeć do Europy?

Laura Kowalczyk

Pozostawiony w zawieszeniu: co się dzieje, gdy migrant umiera próbując dotrzeć do Europy?

Kiedy ktoś umiera, próbując przedostać się do Europy, jego rodzina i przyjaciele często stają w obliczu rozdzierającej serce walki o sprowadzenie szczątków z powrotem do domu w celu pochówku.

Ich ostatnim kontaktem był nocny telefon.

Mąż Sanooji Saleem zalał się łzami. Zagubił się, sam, gdzieś na ciemnym, wilgotnym pograniczu Litwy i Białorusi. Jego telefonowi kończyła się bateria. Nie miał jedzenia ani wody.

A potem nic.

Przez cztery i pół miesiąca niestrudzenie próbowała dowiedzieć się, co stało się z Samrin, a jej jedyną wskazówką była ulotna lokalizacja na żywo udostępniona przez WhatsApp we wczesnych godzinach porannych 17 sierpnia 2022 r.

„Słowa nie są w stanie wyrazić tego, co czułem w tym czasie. Nie mieliśmy pojęcia o moim mężu. Mój syn codziennie pytał o ojca” – powiedziała 32-latka TylkoGliwice. „Nie mogliśmy spać.”

Ponieważ jej wówczas czteroletni syn Haashim z każdym dniem był coraz bardziej zmartwiony, „cały czas płakał” i odmawiał pójścia do szkoły, skontaktowała się z litewską i białoruską policją, która rzadko mówiła ani słowa po angielsku, a wielu z nich instytucje, władze i organizacje, o ile to możliwe.

Wtedy potwierdziły się jej najgorsze obawy. W styczniu następnego roku otrzymała telefon z informacją, że Samrin zmarł, a jego ciało wyłowiono z rzeki kilka miesięcy wcześniej.

„Mój mąż popełnił błąd. Akceptuje to. Wjazd do kraju bez odpowiedniej wizy jest nielegalny i niewłaściwy. Nie wspierałem go w tej sprawie.”

„Straciłam męża. Był bardzo zdrowy, młody. Nie jest przestępcą. Chciał przeżyć, cierpiał. Chciał uszczęśliwić naszą rodzinę. Dlatego przyjechał”.

Sanooja Saliem
Jego ostatnia znana lokalizacja, udostępniona Sanooji.

Jednak saga na tym się nie skończyła. Jakby wiadomość o utracie ukochanej osoby nie była wystarczająco trudna, pracująca mama stanęła przed wyzwaniem sprowadzenia jego ciała z powrotem do domu na Sri Lance.

Ponieważ Samrin zaciągnął dług, aby zapłacić za podróż do Europy, Sanooja nie mogła sobie pozwolić na przyjazd i identyfikację jego ciała, nie mówiąc już o pokryciu kosztów repatriacji zwłok.

„Przez wszystko byłam z mężem ramię w ramię. Ale w tamtym momencie byłam taka bezsilna. Krewni próbowali mnie zabrać na pogrzeb, ale nie byłem gotowy. Nie godziłam się z opuszczeniem syna”.

Jako muzułmanka „kiedy ktoś umiera, musimy go jak najszybciej pochować” – powiedziała TylkoGliwice. „Wierzymy, że zwłoki odczuwają ból. To było dla mnie bardzo trudne.”

Ostatecznie zdecydowała się pochować go w stolicy Litwy, Wilnie, ale Sanooja nawet bez problemów finansowych wątpiła, czy uda jej się uzyskać wizę uprawniającą do odwiedzenia jego grobu.

Sanooja Saliem
Samrin Suhood

Obywatelom państw trzecich uzyskanie wiz umożliwiających wjazd do UE może być trudne. Wizy są często niedostępne, wiążą się z długimi opóźnieniami i można je odmówić.

„Pewnego dnia chciałabym go odwiedzić” – powiedziała.

Identyfikacja osób zmarłych po rozbiciu statków

Ale Sanooja nie jest sama.

Po tym, jak w czerwcu rozklekotany trawler rybacki przepełniony ludźmi udającymi się do Włoch przez Morze Śródziemne zatonął, krewni nadal gorączkowo szukają bliskich wśród zaginionych i zmarłych.

Szacuje się, że w wyniku wywrócenia się statku utonęło 500–750 osób, głównie z Syrii, Egiptu i Pakistanu, co czyni go jednym z najbardziej śmiercionośnych wraków statków z migrantami na Morzu Śródziemnym.

Odnaleziono jedynie 82 ciała. Reszta, w tym kobiety i dzieci, opadła do jednej z najgłębszych części morza, szacowanej na 4000 m. Tutaj powrót do zdrowia jest prawie niemożliwy.

Dla niektórych brak ciała do pochowania oznacza, że ​​żywią nadzieję, choćby nieprawdopodobną, że ich żona, brat, przyjaciel, siostra, mąż, kochanek lub syn jest gdzieś tam i wciąż żyje. Być może nigdy nie zostaną zamknięte.

Jeremias Gonzalez/Copyright 2022 AP.  Wszelkie prawa zastrzeżone
PLIK – Migranci w kamizelkach ratunkowych płyną drewnianą łodzią podczas ratowania, 27 sierpnia 2022 r. na Morzu Śródziemnym.

Jednak niektórzy mogą zamknąć te drzwi.

Władze greckie rozpoczęły powolny, skrupulatny i bolesny proces identyfikacji zmarłych.

Ich zadanie komplikuje brak informacji o tym, kto był na pokładzie, ponieważ krewni z rozdartych wojną i zubożałych krajów mają trudności z dostarczeniem próbek DNA, ale zespół ds. identyfikacji ofiar katastrofy uruchomił infolinię i nadal otrzymuje próbki genetyczne.

Ich żmudna praca trwa.

Tragedie zdarzają się także na Kanale La Manche, gdzie w ostatnich latach doszło do kilku niszczycielskich wraków statków.

Według brytyjskiego urzędnika sześciu Afgańczyków to ostatnia osoba, która utonęła po zatonięciu ich nadmuchiwanego pontonu w sierpniu.

Wielu Afgańczyków kandyduje, ponieważ służyli w brytyjskich siłach zbrojnych podczas operacji wojskowej w Afganistanie. Obecnie są prześladowani wśród doniesień o brutalnych represjach ze strony talibów.

Na pytanie TylkoGliwice, czy wdrożono jakiekolwiek formalne procedury pomagające w odzyskiwaniu ciał migrantów, brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie odpowiedziało. Jeśli ich szczątki trafią do władz, nie powiedzieli też, czy pomogą w ich repatriacji.

Co się stanie, gdy na Litwie odnajdzie się ciało migranta?

Na Litwie zgłoszono zaginięcie około 30 migrantów, a w Polsce i na Białorusi kilku zginęło.

Jeden z wolontariuszy z Sienos Grupe, litewskiej organizacji humanitarnej, powiedział TylkoGliwice, jak ciało jednej osoby, która nie ubiegała się o azyl – osoby, której wniosek został odrzucony, ale nadal pozostaje w kraju – zostało repatriowane z Litwy.

Od początku twierdzili, że jest chaotycznie, chcąc zachować anonimowość.

„Kiedy ktoś do nas zadzwonił, nie wiedzieliśmy, z kim dokładnie rozmawiamy. Był chłopak. W Afryce była rodzina. Było bardzo brudno” – wyjaśniają.

Ostatecznie w roli tłumaczy i organizatorów włączyli się przyjaciele zmarłego, a w akcję zaangażowały się także inne organizacje humanitarne. Ostatecznie ich ciało zostało repatriowane, ale dopiero po długim procesie, który kosztował ogromne ilości pieniędzy i wysiłku.

Chociaż wsparcie było dostępne, pracownica pomocy martwiła się o rodziny borykające się z barierą językową, którym brakowało środków lub wiedziały, z którymi instytucjami się skontaktować, aby dowiedzieć się o zmarłych bliskich.

„Sytuacja jest co najmniej dziwna” – stwierdzili, utrzymując, że nie jest jasne, w jaki sposób władze pomogły w repatriacji ciał migrantów ani czy istniał formalny system.

Powołując się na przypadek zmarłego mężczyzny z Indii, którego odnaleziono w kwietniu na granicy litewsko-białoruskiej, wyjaśnili: „Nie mamy pojęcia, w jaki sposób jest on reprezentowany, jak jest prowadzona jego sprawa, nie wiemy, czy rodzina otrzyma jakąkolwiek pomoc w repatriacji ciała”.

„Może robią coś za naszymi plecami. Ale mam wrażenie, że często, gdy państwo robi coś dobrego, ludzie chcą, żeby ludzie o tym wiedzieli”.

Sanooja Saliem
Grób Samrina Suhooda w Wilnie na Litwie.

Sanooja pochwaliła władze litewskie, Sienos Grupe i Litewski Czerwony Krzyż, które „udzieliły pełnego wsparcia” i były „bardzo życzliwe”, gdy próbowała pochować męża.

Kilku zmarłych migrantów – w tym dzieci – zostało pochowanych na Litwie na koszt państwa, ponieważ krewni nie mogli przyjechać ani odebrać ich ciał – stwierdził w oświadczeniu przesłanym do TylkoGliwice koordynator Litewskiego Czerwonego Krzyża ds. przywracania linków rodzinnych.

Litewskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie odpowiedziało jednak na prośbę TylkoGliwice o informacje, czy pomaga to w odesłaniu ciał migrantów do domu, czy też pokrywa koszty.

Nie ujawniono również, w jaki sposób ludzie mogą sprawdzić, czy odnaleziono ciało lub czy urzędnicy próbują odnaleźć krewnych danej osoby, jeśli nie odebrano jej szczątków.

„Jeśli państwowa straż graniczna odkryje na granicy szczątki ludzkie, niezależnie od płci, wieku czy innych okoliczności, niezwłocznie zabezpieczy miejsce zdarzenia i wezwie policję” – powiedział TylkoGliwice litewski funkcjonariusz straży granicznej.

Dla wolontariuszki Sienos Grupe ta dwuznaczność dotycząca tego, co dzieje się z migrantami po śmierci, odzwierciedla szerszą kwestię dotyczącą tego, jak są oni postrzegani w życiu.

„Brakuje opieki i odczłowiecza się tych ludzi” – powiedzieli TylkoGliwice, sugerując, że troska o ich ciała mogłaby to naprawić.

„Śmierć jest zjawiskiem powszechnym dla nas wszystkich, jest czymś, czego wszyscy doświadczamy, wszyscy chowamy naszych zmarłych. To święte… Jeśli zależy nam na ich ciałach, powinniśmy zadbać o migrantów i zacząć zapobiegać ich śmierci na granicy.”

„Jeśli utrzymamy tę sytuację w tajemnicy i będziemy zachowywać się tak, jakby to było tylko ciało, a nie człowiek ze światem w sobie, przeszłością, przyszłością, może dziećmi, kimś, kogo kochano, łatwo jest zamieść wszystko pod dywan. ”