O nas
Kontakt

Trzy kluczowe momenty z pierwszej debaty z czołowymi kandydatami do UE

Laura Kowalczyk

The lead candidates in the EU elections gathered in Maastricht for the first debate of the race.

Główni kandydaci w wyborach europejskich zmierzyli się ze sobą już w pierwszej debacie wyścigu, targując się m.in. o Zielony Ład, wojnę Izrael-Hamas, nielegalną migrację, sztuczną inteligencję i TikTok.

Debata w Maastricht, której współgospodarzami były Politico Europe i Studio Europa, trwała półtorej godziny i była świadkiem ciągłej wymiany poglądów politycznych, od ognistych i pełnych pasji po niezręczne i sztywne.

Na scenie wystąpili tzw. Spitzenkandidaten, czyli kandydatki do przewodniczącego Komisji Europejskiej po czerwcowych wyborach: Ursula von der Leyen (Europejska Partia Ludowa), Nicolas Schmit (Partia Europejskich Socjalistów), Marie-Agnes Strack-Zimmermann (Sojusz Liberałowie i Demokraci na rzecz Europy), Bas Eickhout (Europejska Partia Zielonych), Anders Vistisen (Partia Tożsamości i Demokracji), Walter Baier (Partia Lewicy Europejskiej), Maylis Roßberg (Wolne Przymierze Europejskie) i Valeriu Ghilețchi (Europejski Chrześcijański Ruch Polityczny ).

Wszyscy mieli szansę obronić swoją platformę, ale nie wszyscy błyszczeli jednakowo.

Oto trzy kluczowe momenty debaty.

„Posprzątaj swój własny dom!”

Noc miała jedną wyraźną motyw przewodni: praktycznie wszyscy kandydaci na scenie na zmianę atakowali głównego przedstawiciela skrajnej prawicy, Andersa Vistisena.

Rękawiczki opadły podczas drugiej części, poświęconej polityce zagranicznej i bezpieczeństwa, kiedy Vistisen potępił partie głównego nurtu za wykorzystywanie wojny na Ukrainie jako „kamuflażu” w celu zmiany traktatów UE i zniesienia prawa weta.

Wtedy właśnie Bas Eickhout z Zielonych ostro zareagował, potępiając grupę Tożsamość i Demokracja (ID) zarzucaną jej oskarżeniami o wpływy Rosji i Chin. Przypadki te spowodowały zaalarmowanie Parlamentu Europejskiego i są już przedmiotem dochodzeń karnych odpowiednio w Belgii i Niemczech.

„Może zanim zaczniesz uczyć wszystkich, posprzątaj swój własny dom!” Eickhout powiedział Vistisenowi, co wywołało głośny aplauz na sali.

Vistisen próbowała nie ustępować, argumentując, że grupa ID „poważnie” potraktowała oskarżenia i wycelowała w von der Leyen za jej skandal związany z nieujawnionymi SMS-ami, które wysłała w celu wynegocjowania megaumowy z firmą Pfizer w sprawie szczepionek przeciwko Covid-19.

Von der Leyen nie chwyciła przynęty i plądrowała dalej: „Jeśli spojrzycie na program wyborczy (Alternatywy dla Niemiec, partii należącej do ID), zobaczycie, że odbija się w nim kłamstwa i propaganda Kremla. Zatem posprzątajcie swój dom, zanim nas skrytykujesz!”

Vistisen bronił się, twierdząc, że jego koledzy politycy byli „po właściwej stronie historii”, podczas gdy Niemcy „po złej stronie”, jeśli chodzi o Rosję i Chiny. To jednak przyniosło odwrotny skutek, ponieważ publiczność głośno wygwizdała.

Napięcia w sprawie Ukrainy i Gazy

W segmencie polityki zagranicznej nastąpił kolejny gorący moment.

Zapytany, czy Ukraina powinna oddać część swojego terytorium w zamian za trwałe porozumienie pokojowe, Walter Baier z Partii Lewicy Europejskiej potępił rosyjską agresję i stwierdził, że nadszedł czas na „rozwiązanie polityczne”, czego nie zrobił sprecyzować. Ale potem nagle przeniósł rozmowę na wojnę Izrael-Hamas, wzywając UE do nałożenia sankcji na Izrael w taki sam sposób, jak to zrobiła na Rosję.

Moderatorzy nalegali na kwestię ustępstw terytorialnych, których ponownie uniknął, udzielając niejasnej odpowiedzi w sprawie osiągnięcia zawieszenia broni.

„Nie rozumiem, jak ktokolwiek może bronić poglądu, że powinniśmy kontynuować tę wojnę do kiedy? Do śmierci ostatniego ukraińskiego żołnierza?” powiedział.

„Mam już dość słuchania tego” – ripostowała von der Leyen, przywołując swoją podróż do Buchy. „Jeśli chcesz zakończyć tę wojnę, Putin musi po prostu przestać walczyć. Wtedy wojna się skończy!”

Baier ponownie zażądał głosu i wznowił izraelską ofensywę w Gazie, w której od 7 października zginęło prawie 35 000 Palestyńczyków. „Kiedy Unia Europejska nałoży sankcje na Izrael, aby zakończyć wojnę w Gazie?” – powiedział urzędującemu.

Von der Leyen powtórzyła oficjalne stanowisko UE, mówiąc, że Izrael ma prawo do obrony „w granicach prawa humanitarnego i prawa międzynarodowego” i wezwała do zawieszenia broni, uwolnienia zakładników, zwiększenia pomocy humanitarnej i pracy na rzecz rozwiązanie dwupaństwowe.

Eickhout zapytał ją, czy inwazja na Rafah, którą obiecał przeprowadzić izraelski premier Benjamin Netanjahu, byłaby dla niej ostateczną „czerwoną linią”.

„Nigdy nie rysuję czerwonych linii, ale myślę, że byłoby całkowicie nie do przyjęcia, gdyby Netanjahu najechał Raffah” – powiedziała.

„I co to znaczy?” on zapytał.

„Następnie siadamy z państwami członkowskimi i podejmujemy działania” – odpowiedziała krótko.

Cień ECR

Partia Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (ECR) była jedyną nieobecną w poniedziałek, ale cieszyła się większym znaczeniem niż niektórzy z obecnych.

Eickhout bezpośrednio zapytała von der Leyen, czy podczas potencjalnej drugiej kadencji będzie współpracować ze skrajnie prawicową, eurosceptyczną formacją, do której należą m.in. Fratelli d'Italia (Włochy), Prawo i Sprawiedliwość (Polska), Vox (Hiszpania) , Sojusz Nowej Flamandzkiej (Belgia), Obywatelska Partia Demokratyczna (Czechy), Szwedzcy Demokraci (Szwecja) i Partia Finów (Finlandia). Niedawno dołączyła Reconquête!, partia francuskiego Érica Zemmoura.

Choć von der Leyen otwarcie krytycznie odnosiła się do grupy ID, której skrajnie prawicowe stanowiska oburzyły partie proeuropejskie, po nawiązaniu dobrych stosunków roboczych z premier Giorgią Meloni była coraz bardziej niechętna do potępienia ECR.

„Gdzie stoisz w sprawie ECR?” powiedział Eickhout. „Nadszedł czas, aby jasno powiedzieć, że nie będziesz współpracować z ECR”.

„Przede wszystkim to Parlament Europejski musi znaleźć większość” – odpowiedziała.

Następnie przedstawiła niezwiązane z tematem wyjaśnienie, dlaczego praworządność jest ważna dla EPP, co skłoniło moderatora do interwencji i powtórzenia pytania Eickhouta.

„To zależy w dużej mierze od tego, jaki jest skład parlamentu i kto jest w jakiej grupie” – powiedziała.

„Co?!” wtrącił Eickhout.

Stworzyło to szansę dla Nicolasa Schmita, który pomimo reprezentowania drugiej co do wielkości partii w Parlamencie i pełnienia funkcji komisarza europejskiego, przez większą część debaty schodził na dalszy plan.

„Byłem trochę zaskoczony pańską odpowiedzią, mówiąc, że to zależy od składu Parlamentu Europejskiego” – powiedział Schmit von der Leyen, która jest jego szefową.

„To było coś trochę dziwnego, ponieważ wartości i praw nie można dzielić według jakichś ustaleń politycznych. Albo możecie zająć się skrajną prawicą, bo jej potrzebują, albo jasno powiedzieć, że porozumienie nie jest możliwe, ponieważ nie szanuje ona fundamentalnych praw, o które walczyła nasza Komisja” – kontynuował.

„Walczyliśmy o prawa LGBT, walczyliśmy o równość, wolność mediów i widzę, że w niektórych krajach, gdzie skrajna prawica, swoją drogą ECR, jest u władzy, tego nie szanują. Już likwidują wasze prawa. Więc to musi być precyzyjne!”

Kto więc wygrał? Kto przegrał?

Zdecydowanymi zwycięzcami wieczoru zostali Ursula von der Leyen, która wykorzystała swoją elokwencję i powagę, aby odeprzeć oskarżenia z prawej i lewej strony, oraz Bas Eickhout, który okazał się waleczny i przekonujący swoimi ostrymi kontrargumentami.

Z kolei Anders Vistisen został ostro skrytykowany za swoje destrukcyjne pomysły i częste odniesienia do Danii, jego ojczyzny, co skłoniło Eickhouta do zauważenia, że ​​„to jest debata europejska”.

Tymczasem Marie-Agnes Strack-Zimmermann poniosła klęskę po scenicznym, sztywnym występie, przez który wyglądała na zagubioną i zagubioną. W pewnym momencie zaatakowała Węgry za „zatrzymanie wszystkiego w Parlamencie Europejskim”, podczas gdy tak naprawdę prawo weta przysługuje jedynie w Radzie UE, gdzie gromadzą się państwa członkowskie. Później nazwała art. 7 traktatów UE, który pozwala na zawieszenie niektórych praw w przypadku stwierdzenia, że ​​państwo członkowskie uporczywie lekceważy wartości UE, jako „ust. 7”.