Ukraina wszczęła postępowanie prawne przeciwko Polsce, Węgrom i Słowacji w związku z jednostronnymi zakazami eksportu zbóż, które uważa za „naruszenie ich zobowiązań międzynarodowych”.
„Zasadniczo ważne jest dla nas udowodnienie, że poszczególne państwa członkowskie nie mogą zakazać importu ukraińskich towarów. Dlatego składamy przeciwko nim pozwy” – powiedziała w oświadczeniu pierwsza wicepremier Ukrainy Julia Swyrydenko.
„Jednocześnie mamy nadzieję, że te kraje zniosą swoje ograniczenia i nie będziemy musieli długo rozstrzygać sprawy w sądzie. Potrzebujemy z nimi solidarności i ochrony interesów rolników”.
Swyrydenko powiedział, że ukraińscy handlowcy już borykają się z dodatkowymi kosztami transportu i trudnościami w realizacji kontraktów zagranicznych. „Jednostronne działania państw członkowskich UE w dziedzinie handlu są niedopuszczalne” – dodał w oświadczeniu.
Pozew, złożony w poniedziałek wieczorem przed Światową Organizacją Handlu (WTO), ma na celu rozpoczęcie „konsultacji” z trzema krajami Wschodu – powiedział minister.
Wiadomość nadeszła trzy dni po porozumieniu Komisji Europejskiej z Kijowem i zniesieniu tymczasowych ograniczeń nałożonych na ukraińskie zboża.
Zakazy weszły w życie 2 maja i dotyczyły pięciu państw członkowskich Unii Europejskiej położonych na peryferiach Ukrainy: Polski, Węgier, Słowacji, Rumunii i Bułgarii. Kraje stwierdziły, że nieoczekiwany wzrost bezcłowego, taniego zboża z Ukrainy obniża ceny dla lokalnych rolników i sieje spustoszenie gospodarcze.
Na mocy ograniczeń cztery ukraińskie produkty rolne – pszenica, kukurydza, rzepak i nasiona słonecznika – mogły być tranzytowane przez pięć wschodnich hrabstw, ale nie mogły pozostać na ich rynkach w celu konsumpcji krajowej ani przechowywania.
Kijów wielokrotnie potępiał te zakazy jako sprzeczne z duchem europejskiej solidarności okazywanej temu krajowi od czasu rozpoczęcia przez Rosję wojny na pełną skalę. Kilka państw członkowskich, w tym Niemcy, Francja i Holandia, wyraziło „poważne obawy” dotyczące środków tymczasowych i ich szkodliwego wpływu na jednolity rynek.
Komisja Europejska obiecała wycofać zakazy do 15 września, mimo że koalicja wschodnia publicznie groziła, że zrobi to sama i zastosuje własne zakazy.
Na kilka godzin przed upływem terminu Komisja ogłosiła porozumienie, na mocy którego zakazy zostały zniesione ze skutkiem natychmiastowym. W zamian Kijów zobowiązał się do zacieśnienia kontroli nad swoim handlem i uniknięcia nagłych wzrostów cen produktów rolnych.
Rozwiązanie nie usatysfakcjonowało jednak Polski, Węgier i Słowacji, które szybko ogłosiły zamiar jednostronnego wprowadzenia ogólnokrajowych zakazów, a tego bardzo nieskoordynowanego scenariusza chciała za wszelką cenę uniknąć Bruksela.
„Przedłużymy ten zakaz pomimo ich braku zgody, pomimo braku zgody Komisji Europejskiej” – powiedział na piątkowym wiecu polski premier Mateusz Morawiecki. „Zrobimy to, bo leży to w interesie polskich rolników”.
Nowe zakazy różnią się zakresem i czasem trwania oraz dotyczą różnych grup środków spożywczych. Węgry np. zamknęły swój rynek dla 24 ukraińskich produktów, w tym mięsa, jaj i miodu, które nie były objęte wcześniejszą czarną listą.
Słowacki zakaz obowiązuje do końca roku, polski zaś został wprowadzony na czas „na czas nieokreślony”.
Ze swojej strony Rumunia oświadczyła, że przed podjęciem jakichkolwiek działań zaczeka, aż Kijów przedstawi Komisji Europejskiej swój plan działania. W zeszłym tygodniu Bułgaria ogłosiła, że ograniczenia nie są już konieczne, aby chronić jej gospodarkę narodową.
Rzecznik Komisji Europejskiej odmówił w poniedziałek komentarza na temat krajowych zakazów i możliwych kolejnych kroków, twierdząc, że trwa wewnętrzna analiza.
„Polityka handlowa należy do wyłącznych kompetencji (Komisji), dlatego wszelkie działania należy podejmować na poziomie UE” – powiedział rzecznik.
Państwa członkowskie jednak częściej wyrażały swoje niezadowolenie.
Luis Planas, hiszpański minister rolnictwa, skrytykował jednostronne ograniczenia jako „błąd”, który grozi pogłębieniem braku bezpieczeństwa żywnościowego.
„Te środki są niezgodne z prawem UE” – oznajmił Planas w poniedziałek rano przed udaniem się na spotkanie ministerialne w Brukseli. „Nie możemy stracić koncentracji. Skupiamy się na wsparciu Ukrainy w powstrzymaniu nielegalnej i nieuzasadnionej agresji Rosji”.
Niemiecki Cem Özdemir oskarżył trzy kraje wschodnie o praktykowanie „solidarności w niepełnym wymiarze godzin” i nalegał, aby blok „wstrząsnął się” od wzmacniania narracji Władimira Putina.
„Ubolewamy nad szeregiem jednostronnych środków podjętych przez kraje graniczne, co nie zdarza się po raz pierwszy” – powiedział jego francuski odpowiednik Marc Fesneau. „Wydaje mi się, że nie można mieć solidarności bez jedności. A żeby mieć jedność, trzeba także wyrazić solidarność”.