Unia Europejska musi się powiększyć, bo w przeciwnym razie grozi jej „nowa żelazna kurtyna” wzdłuż swojej wschodniej flanki, powiedział w poniedziałek przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel, gdy Unia Europejska obchodzi 20. rocznicę największego w historii rozszerzenia.
„Rozszerzenie ma kluczowe znaczenie dla przyszłości UE, ponieważ bez rozszerzenia istnieje ryzyko powstania nowej żelaznej kurtyny” – powiedział Michel w wywiadzie dla wybranej grupy dziennikarzy.
„Byłoby niezwykle niebezpieczne, gdyby byłysiedztwo było niestabilne, pozbawione dobrobytu i rozwoju gospodarczego. W naszym wspólnym interesie – krajów kandydujących i UE – leży postęp, przyspieszenie” – dodał.
Jego surowe ostrzeżenie pojawia się w rocznicę tzw. rozszerzenia „wielkiego wybuchu” z 2004 r., kiedy dziesięć krajów – w tym siedem byłych republik radzieckich lub państw satelickich – uzyskało członkostwo w UE.
Gdyby nie ta historyczna ekspansja, UE w jej obecnym kształcie zostałaby podzielona „de facto żelazną kurtyną” – powiedział Michel, co oznacza, że kraje po wschodniej stronie stałyby się celem „politycznych i ideologicznych prób Kremla aby je zająć.”
Obecnie dziewięć krajów z Europy Wschodniej i Bałkanów Zachodnich czeka na to, aby zostać pełnoprawnymi członkami UE. Proces przystępowania do bloku jest niezwykle długi i złożony, a kraje kandydujące muszą sprostać surowym żądaniom UE, w tym znaczącym reformom sądownictwa i konstytucji.
Choć niesprowokowana inwazja Rosji na Ukrainę dodała nowego impulsu uśpionej polityce rozszerzenia UE, próby przyspieszenia procesu akcesyjnego mogą zostać udaremnione przez bardziej sceptyczne państwa członkowskie.
Krytycy twierdzą, że duże opóźnienia w integracji krajów kandydujących wzbudzają irytację w stosunku do Brukseli.
W grudniu ubiegłego roku węgierski Wiktor Orbán – którego rząd będzie od lipca sprawował sześciomiesięczną rotacyjną prezydencję w Radzie UE – zagroził, że w pojedynkę wstrzyma rozpoczęcie rozmów akcesyjnych z Ukrainą, korzystając ze swojego prawa weta.
Michel jednak odrzucił spekulacje, że węgierska prezydencja w połączeniu z bardziej spolaryzowanym Parlamentem Europejskim po wyborach może jeszcze bardziej przekreślić drogę krajów kandydujących do członkostwa.
„Jestem przekonany, że następny cykl instytucjonalny będzie okazją do potwierdzenia naszej wspólnej woli politycznej i rozszerzenia” – powiedział Michel.
Zapytany, czy rząd węgierski mógłby jeszcze bardziej wykoleić akcesję Ukrainy poprzez wykluczenie kwestii rozszerzenia z porządku obrad Rady, Michel powiedział: „Wcale się nie denerwuję”.
„Jestem pewien, bo czuję, że przywódcy – a więc zdecydowana większość z nich – są całkowicie przekonani, że jest to ważne dla przyszłości” – powiedział także.
Michel uważa, że tak zwane „konstruktywne wstrzymanie się od głosu” – notorycznie stosowane przez Orbána w grudniu ubiegłego roku, kiedy opuszczał salę, gdy jego 26 przywódców zatwierdzało rozpoczęcie rozmów akcesyjnych Ukrainy do UE – może stanowić zabezpieczenie dla podobnych decyzji w przyszłości.
„Skorzystaliśmy z konstruktywnego wstrzymania się od głosu, który daje krajowi możliwość powiedzenia: „Słuchaj, nie podoba mi się to i nie czuję się komfortowo z tą decyzją, i podaję do wiadomości publicznej moją opinię, ale nie chcą zablokować zdecydowaną większość państw członkowskich.”
Ukraina wymaga „konkretnej transformacji”
Możliwa integracja Ukrainy – kraju ogarniętego wojną, którego PKB na mieszkańca jest trzykrotnie mniejszy niż Bułgarii, najmniejszej gospodarki UE – budzi obawy, że przystąpienie Kijowa zdestabilizuje strukturę budżetową bloku i oznacza, że wiele krajów UE przestanie być beneficjentami netto płatnikom netto.
Z niedawnego raportu think tanku Bruegel wynika, że koszt przystąpienia tego rozdartego wojną kraju do UE w ciągu siedmiu lat wynosi od 110 do 136 miliardów euro.
Michel twierdzi, że aby złagodzić potencjalny wpływ przystąpienia Ukrainy na gospodarkę UE, kraj potrzebowałby „specyficznej transformacji” opartej na modelu, którego obecnie „nie ma w systemie”, zwłaszcza ze względu na potencjalne koszty powojennej odbudowy .
Michel powiedział także, że inne kraje bliżej powiązane z gospodarką bloku mogą zostać zaakceptowane jako członkowie UE przed końcem tej dekady. Prezydent powiedział już wcześniej, że UE musi odrobić pracę domową – w tym wdrożyć niezbędne reformy – aby być gotowym na rozszerzenie nie później niż do 2030 r.
Wezwał blok, aby nie „bał się” integracji Ukrainy, twierdząc, że kraj ten będzie atrakcyjnym miejscem do inwestowania w ramach jednolitego rynku.