O nas
Kontakt

Europoglądy. Skrajna lewica (wciąż) nie rozumie konfliktu na Bliskim Wschodzie

Laura Kowalczyk

Europoglądy.  Skrajna lewica (wciąż) nie rozumie konfliktu na Bliskim Wschodzie

Czas się obudzić i uświadomić sobie systemowy ucisk charakteryzujący większość palestyńskiego przywództwa, w tym zwłaszcza Strefę Gazy rządzoną przez Hamas, oraz nienawiść i hipokryzję szerzące się w naszych społeczeństwach, wzniecające płomienie fałszu i szaleństwa, pisze poseł do Parlamentu Europejskiego David Lega.

Doszło do tego: 50 lat po traumie Jom Kippur setki Izraelczyków zostało zamordowanych lub porwanych; nasilił się antysemityzm; a tysiące na całym świecie wzywają do Palestyny ​​„od rzeki do morza”.

Niedawna umowa dotycząca zakładników jest mile widzianym krokiem. Każde życie się liczy. A gdy siły izraelskie przemierzają teraz dom po domu na północy Gazy, może się okazać, że w końcu dotarliśmy do końca i początku najnowszego, mrocznego rozdziału konfliktu na Bliskim Wschodzie. Ale cokolwiek by się jeszcze nie wydarzyło, przynajmniej teraz zobaczyliśmy, kim jest skrajna lewica.

Przez dziesięciolecia działacze skrajnie lewicowi, uzbrojeni w teorie marksistowskie, próbowali delegitymizować samo istnienie Izraela.

W tym duchu leżała skarga profesor Uniwersytetu Kalifornijskiego Judith Butler z października, że ​​„jeśli ludzie nie potępią Hamasu, nie będą uważani za akceptowalnych”.

W tym samym duchu postępowa kongresmenka USA Rashida Tlaib zagroziła politycznie prezydentowi Joe Bidenowi za wspieranie Izraela – a następnie doprowadził Berniego Sandersa, postępowego przywódcę w Senacie USA, do powstrzymania się od potępienia poparcia Tlaiba dla mantry „rzeka do morza”.

Niektórzy na lewicy, w tym przede wszystkim prezydent Biden, zdecydowanie opowiadają się za prawem Izraela do samoobrony. Jednak zbyt wielu innych zapytanych, co to oznacza, przyznało, że nie mają pojęcia.

Jedyne, na co pozwolili, to to, że Izrael ze względów moralnych powinien neutralizować uzbrojonych terrorystów tylko wtedy, gdy ryzyko – dla cywilów niebędących Izraelczykami, a nie Izraelczykami – wynosi zero. Będąc nieświadomymi zagrożeń dla bezpieczeństwa stojących przed Izraelem, być może powinni wykazać się większą pokorą w narzucaniu temu krajowi swoich porad wojskowych.

Nie możemy dalej być ślepi na fakty

Dla wielu skrajnej lewicy uprzedzenia antyizraelskie prowadzą do krótkowzroczności i sugestii, że Izrael nigdy nie został niesprawiedliwie zaatakowany ani nie groziło mu wyginięcie, lub że przedstawiciele Palestyny ​​nigdy nie zrzekli się wzniosłości moralnej (na przykład poprzez dręczenie palestyńskich chrześcijan, mniejszości seksualne lub dysydenci polityczni).

Ostatecznie na sugestie, że gdyby Izrael po prostu złożył broń, przestał strzec bram i zrzekł się ziemi, którą kontrolował od wojny o przetrwanie w 1967 r. – wówczas terroryzm przeciwko Izraelczykom i ogólnie rzecz biorąc przeciwko Żydom w magiczny sposób rozpłynąłby się.

W Europie lewica nawoływała do – i się zgodziłam – znacznych funduszy UE na zaspokojenie potrzeb humanitarnych Palestyńczyków. Ale te same głosy udawały również, że wszelkie tego typu fundusze UE są nieszkodliwą i pozbawioną ryzyka inwestycją na rzecz pokoju.

Premier Palestyny ​​Mohammad Shtayyeh przyjmuje szefa polityki zagranicznej Unii Europejskiej Josepa Borrella w jego biurze w Ramallah na Zachodnim Brzegu, listopad 2023 r.
Premier Palestyny ​​Mohammad Shtayyeh przyjmuje szefa polityki zagranicznej Unii Europejskiej Josepa Borrella w jego biurze w Ramallah na Zachodnim Brzegu, listopad 2023 r.

W Europie cała lewica nawoływała do – i się z tym zgodziłam – znacznych funduszy UE na zaspokojenie potrzeb humanitarnych Palestyńczyków.

Jednak wiele osób podających te same głosy w dalszym ciągu udaje, że jakiekolwiek finansowanie UE jest nieszkodliwą i pozbawioną ryzyka inwestycją na rzecz pokoju.

Ja i wiele innych osób od dawna rozumiemy, że to po prostu nieprawda. W raporcie Komisji Europejskiej z tego tygodnia stwierdzono, że żadne pieniądze UE nie zostały wydane na „niezamierzone” skutki dla władz palestyńskich.

Wiemy jednak, że pieniądze UE przeznaczane na treści szkolne sprzyjają ekosystemowi nienawiści; przyczynił się do emerytur i wypłat zachęcających do męczeństwa; i kupił materiały, które Hamas i jego kumple nie tylko zgromadzili, ale wykorzystali jako broń przeciwko izraelskiej ludności cywilnej.

Nawet po swojej niedawnej podróży do regionu wysoki przedstawiciel UE i wiceprzewodniczący UE ds. spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, socjalista Josep Borrell, po prostu nie może lub nie chce zrozumieć tych powiązań.

Przypadek patologicznej naiwności

Być może nigdzie patologiczna naiwność wobec Izraela nie jest bardziej widoczna niż wśród moich szwedzkich rodaków.

Na przykład w lipcu w swoim raporcie Komisji Spraw Zagranicznych dla Parlamentu Europejskiego na temat stosunków UE z Autonomią Palestyńską socjalistyczna europosłanka Evin Incir nie wspomniała o Hamasie.

Albo terroryzm. Albo antysemityzm. Albo prześladowania przez Palestyńczyków palestyńskich chrześcijan. Historie te nie odgrywają żadnej roli w jej narracji o Bliskim Wschodzie.

Ludzie zbierają się na proteście w Tel Awiwie, wzywającym do powrotu 40 dzieci spośród około 240 zakładników przetrzymywanych przez bojowników Hamasu w Strefie Gazy, listopad 2023 r.
Ludzie zbierają się na proteście w Tel Awiwie, wzywającym do powrotu 40 dzieci spośród około 240 zakładników przetrzymywanych przez bojowników Hamasu w Strefie Gazy, listopad 2023 r.

Inny przykład: członek komisji spraw zagranicznych szwedzkiego parlamentu, inny socjalista Jamal El-Haj, przemawiał na konferencji powiązanej z Hamasem, co zaowocowało naganą, ale nie wykluczeniem ze swojej partii.

Kiedy 17 października nieudana rakieta wystrzelona przez palestyńskich terrorystów wysadziła szpital w Gazie, przywódczyni szwedzkiej partii socjalistycznej Magdalena Andersson (która stara się zostać kolejnym premierem Szwecji) w odruchowej reakcji i opierając się na doniesieniach Hamasu, obwiniła Izrael .

A dwa tygodnie temu na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego szwedzka członkini Partii Lewicy Malin Björk z pasją nawoływała nie tylko do humanitarnej pauzy w Gazie – w celu zapewnienia podstawowych dostaw ludności cywilnej lub ułatwienia rozmów z zakładnikami – ale do trwałego zawieszenia broni.

Czy ona nie wie, że Hamas wykorzysta każdy możliwy czas, aby przeprowadzić kampanię mającą na celu ponowne wymazanie Izraela z mapy?

Nienawiść i obłuda podsycają płomienie fałszu i szaleństwa

Skrajna lewica nie rozumie konfliktu na Bliskim Wschodzie. Kto bowiem delegitymizuje prawo Izraela do istnienia, kto odmawia Izraelowi prawa do samoobrony i kto nie widzi powiązań między Holokaustem a nienawiścią, w rzeczywistości niesie wodę terrorystom nastawionym na unicestwienie Izraela.

Czas wstawać. Do systemowego ucisku charakteryzującego większość palestyńskiego przywództwa, w tym zwłaszcza Gazę rządzoną przez Hamas.

Za naiwną, nieudolną politykę, która wymagała od tych grup tak małej odpowiedzialności.

Oraz nienawiści i hipokryzji szerzącej się w naszych społeczeństwach, podsycającej płomienie fałszu i szaleństwa. Ku naszemu trwałemu wstydowi – wstydowi, który niepokoi – okazuje się, że w moim domu, w Szwecji, w Europie i na Zachodzie, odkrywamy, że mimo wszystko nie zostawiliśmy za sobą naszej mrocznej przeszłości tożsamościowych ideologii, w tym nawet łysego antysemityzmu.

Niestety, to przede wszystkim skrajna lewica nie pozostawiła po sobie tego dziedzictwa. Jeśli 7 października nie spowoduje przebudzenia, obawiam się, że może nadejść za późno.